Aesop czyli kolorowe, metalowe tubki, małe słoiczki wykonane z ciemnego szkła i urocze buteleczki, a wszystko to trochę w starym, aptecznym stylu i jednocześnie bardzo minimalistyczne. Uwielbiam taki design. Ale ta marka to nie tylko opakowania to przede wszystkim kosmetyki i to niezwykłe bo każdy z oryginalnych produktów kolekcji Aesop zawiera mieszankę ekstraktów roślinnych, które odpowiadają na konkretne niedoskonałości i stany skóry. Jeśli nie znacie tej marki to musicie wiedzieć też, że kosmetyki Aesop, podobnie jak najlepsze wina, każdego roku są nieco inne, a wszystko to dlatego, że nie stosuje się w nich ponownego przetwarzania składników. Właśnie ten fakt zaintrygował mnie najbardziej i popchnął w kierunku marki. Przed zakupami opierałam się jednak dość długo, zniechęcały mnie wysokie ceny, ale w lutym pokusiłam się o zamówienie >klik< i przygarnęłam kilka produktów w tym m.in. zestaw The Leaf Supreme, w skład którego wchodził bohater dzisiejszego posta.
Geranium Leaf Body Scrub to jeden z najdelikatniejszych peelingów jaki kiedykolwiek używałam, a zarazem bardzo skuteczny. Bez problemu mógłby rywalizować z niejednym mocnym zdzierakiem, a gwarantuję, że efekty byłyby identyczne. Kosmetyk ma konsystencję gęstego żelu. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo niepozornie, ale po aplikacji na skórę wszystko staje się jasne. Za środek ścierający nie robi tu ani cukier ani sól tylko drobinki bambusa oraz pumeksu. Są drobne, okrągłe i jest ich naprawdę mnóstwo. Nie rozpuszczają się pod wpływem wody, delikatnie masują skórę, a zarazem genialnie rozprawiają się z martwym naskórkiem nie wyrządzając przy tym żadnych szkód. Nie ma tu mowy o podrażnieniach czy uszkodzeniach. Całemu zabiegowi towarzyszy bardzo delikatny i przyjemny acz specyficzny, roślinny zapach z wyczuwalną nutką geranium. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja go nawet lubię. Mógłby być tylko mocniejszy.
Po zastosowaniu Geranium Leaf Body Scrub obumarłe komórki są usunięte, skóra jest dogłębnie oczyszczona, a także idealnie wygładzona, napięta, pobudzona do odnowy oraz gotowa na przyjęcie kolejnych produktów pielęgnacyjnych. Kosmetyk nie pozostawia żadnej warstwy, nie nawilża, ale też nie wysusza. O uczuciu napięcia czy ściągnięcia można zapomnieć, a natychmiastowa aplikacja balsamu nie jest konieczna. Dla mnie byłby ideałem gdyby nie dwa aspekty czyli mała pojemność i wysoka cena. W tubce znajduje się zaledwie 170 ml kosmetyku, a jego koszt w perfumerii Galilu.pl wynosi 135 zł. Przy regularnym stosowaniu, 2 razy w tygodniu, wystarczył mi na ponad miesiąc, czyli z wydajnością nie jest tak źle, ale za tą kasę można kupić dwa, również super fajne, peelingi RITUALS..., które wystarczą na znacznie dłużej. Być może jeszcze go kupię, ale nie w cenie regularnej. Niemniej jednak polecam, szczególnie osobom z wrażliwą skórą, które nie mogą znaleźć odpowiedniego peelingu.
Znacie markę Aesop? Stosujecie peelingi do ciała? Macie swój ulubiony? Koniecznie podzielcie się swoimi typami :)
Jestem PEWNA że zapach przypadłby mi do gustu! Opakowanie - LoVe!!!
OdpowiedzUsuńJest specyficzny, ale przyjemny :)
UsuńTak jak już wspominałam u Ciebie, akurat ta seria nie przekonuje mnie.. Ani działanie ani zapach, tymbardziej za taką cenę:/ niemniej Aesop lubię :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, to tylko potwierdza, że nie wszystko u każdego się sprawdza, a zapach wiadomo, kwestia gustu ;)
UsuńMam sporą ochotę na Aesop, tylko u nas z dostępnością jest słabo niestety ;(
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
UsuńNie miałam okazji używać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze wszystko przed Tobą :))
UsuńJestem fanką raczej mocnych zdzieraków, więc nie wiem czy mogłabym się z takim delikatesikiem polubić. Do twarzy może jeszcze tak, ale ciało musi być konkretnie 'zdrapane' ;)
OdpowiedzUsuńMarti, uwierz mi, ten peeling naprawdę daje rade i tak jak napisałam wyżej, mógłby bez problemu konkurować z mocnymi zdzierakami, a efekty byłyby identyczne. Krótko mówiąc ma moc ;)
Usuńpolecam peeling z masłem shea aa nature spa czy jakoś tak, ja uwielbiam
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję, dzięki za polecenie :*
Usuńpolecam peeling z masłem shea aa nature spa czy jakoś tak, ja uwielbiam
OdpowiedzUsuńNie znam marki zupełnie :) ja do ciała kocham peelingi Collistar :) to moje ulubione :) lubię też bardzo Organique, Phenome :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, peelingi Collistar - nie miałam okazji ich jeszcze używać, a akurat poszukuję jakiegoś nowego zdzieraka i być może skuszę się na jakiś właśnie tej marki. Dzięki, że mi o nich przypomniałaś ;) Peelingi Organique również lubię, a z Phenome znam tylko antycellulitowy i jest bardzo przyjemny :)
UsuńUwielbiam takie opakowania, muszę przyjrzeć się tej marce :)
OdpowiedzUsuńPrzyjrzyj się koniecznie, warto! ;)
UsuńJest troszkę drogi i obawiam się że przy peelingu kawowym może wypaść słabo :P
OdpowiedzUsuńFakt, drogi jest. Ja akurat kupiłam go w zestawie i kosztował mnie na szczęście dużo mniej ;)
UsuńKawowego peelingu nie stosowałam, tzn. takiego domowego więc nie mam porównania, ale pewnie jest tak jak piszesz ;)
Bardzo, bardzo chcę wypróbowac i przy najbliższej okazji na pewno się pokusze o zamowienie.
OdpowiedzUsuńAgata, Ty masz Galilu w Warszawie więc może zamiast robić zamówienie to warto się tam przejść i obadać wszystko na żywo? :)
UsuńŚwietny jest, prawda? :)
OdpowiedzUsuń