30.7.16

Ulubieńcy - lipiec 2016

Mam wrażenie jakbym kilka dni temu opublikowała post z ulubieńcami czerwca, a tu mamy już koniec lipca i kolejnych faworytów miesiąca. No cóż, trzeba to przyznać, czas pędzi jak szalony!, a że lipiec był dla mnie pracowity to tym bardziej zleciał wyjątkowo szybko. Już za chwilę sierpień, zaraz moje urodziny, a ja już dziś piekę na tę okazję bezę aby zjeść ją jutro z bliskimi i trochę wcześniej uczcić ten dzień.
A co z kosmetykami? Wyjątkowo szybko w tym miesiącu wytypowałam te NAJ! Zero kolorówki bo i makijaż robiłam rzadko, ale jest pielęgnacja, głównie naturalna i przede wszystkim skuteczna. Jak możecie zauważyć wszystkie kosmetyki pochodzą od polskich marek co tylko pokazuje, że polski rynek pełen jest fantastycznych firm i dobrych produktów wcale nie trzeba daleko szukać bo mamy je tuż pod nosem! Dlatego korzystajmy z tego i cieszmy się doskonałym działaniem ;)


Resibo, Serum Naturalnie Wygładzające - dopiero niedawno pojawiło się na rynku, a już zdążyło podbić serca wielu osób w tym także i moje. W 99% naturalne, skomponowane z wyselekcjonowanych składników o potwierdzonym działaniu odmładzającym, które mają odżywiać i ujędrniać skórę zapewniając naturalny efekt botoksu. Ja stosowałam je w lipcu niemalże każdego wieczoru, a rano budziłam się z promienną, gładką i wypoczętą skórą, a wszystko to dzięki zaledwie 3 kroplom tego magicznego eliksiru! Kosmetyk mimo oleistej konsystencji naprawdę świetnie się wchłania, nie zapycha, a stosowany regularnie szybko i widocznie ujędrnia, jakby zagęszcza skórę, pięknie rozjaśnia przebarwienia (szczególnie te potrądzikowe) tym samym ujednolicając koloryt oraz przywraca odpowiedni poziom nawilżenia. No bajka, mówię Wam. Polecam każdemu bez względu na wiek czy rodzaj cery, będziecie zachwycone, obiecuję. Wydajność i zapach również na plus.

Organique, Savon Noir Classic - naturalne mydło z czarnych oliwek i oleju oliwnego, które trzeba po prostu znać i mieć w łazience.  Ja miałam od niego kilkumiesięczną przerwę po czym znów do niego wróciłam i przypomniałam sobie jak bardzo je lubię. Uniwersalne, delikatne, a przy tym super skuteczne. W lipcu stosowałam je zarówno jako zwykłe mydło do mycia twarzy czy ciała, doskonale oczyszcza pozostawiając skórę piszczącą, a przy tym nie przesuszoną oraz w roli peelingu. Pozostawione na skórze twarzy na 15-20 minut w delikatny, niepodrażniający sposób pomaga usunąć martwe komórki naskórka, dogłębnie oczyszcza i rozjaśnia, natomiast stosowane do ciała z rękawicą Kessa pobudza krążenie, złuszcza, wygładza i ujędrnia. Efekty są naprawdę fajne, a samo mydło niedrogie, wydajne i bezpieczne. Warto wypróbować!



Iwostin Propodia, Aktywny Krem na Zrogowacenia - stopy to ta część ciała, którą często w pielęgnacji pomijamy i ja sama przyznam szczerze, że czasem je trochę zaniedbuję. Jednak ostatnio zrobiłam się w tym temacie bardziej systematyczna, skusiłam się też na krem do stóp polecany przez Kamilę (Juicy Beige) i to był naprawdę dobry wybór. Gęsty, treściwy, otula skórę warstwą ochronną i już chwilę po pierwszej aplikacji odczuć można jego genialne działanie. Fantastycznie zmiękcza skórę stóp, wygładza, regeneruje i nawilża, a stosowany regularnie w magiczny sposób zapobiega powstawaniu zrogowaceń. Stopy są miękkie, zadbane i gotowe aby pokazywać je zarówno w klapkach/sandałach czy seksownych szpilkach. Krem stosowany solo odwala naprawdę kawał dobrej roboty, a w ducie z tarką działa jeszcze lepiej. Jak najbardziej polecam.


Fridge, Lotus Body - świeże kosmetyki z lodówki do pielęgnacji twarzy już dawno podbiły moje serce i okazuje się, że te do ciała wcale nie są gorsze, a balsam z lotosem to mistrzostwo świata! Pełen drogocennych składników, lekki jak mgiełka i pachnący tak pięknie, że można się uzależnić. Kwiatowo, kobieco, zmysłowo, a zarazem świeżo. Z przyjemnością stosowałam go po każdym prysznicu, aplikowany na ciało prosto z lodówki koi podrażnienia, a cudowna, aksamitna konsystencja jakby wtapia się w skórę dając jej natychmiast odpowiednią dawkę nawilżenia, bez uczucia lepkości czy tłustości. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, coraz jędrniej i gładziej. Balsam niweluje szorstkość, napina, a dzięki dobrej wchłanialności pozwala zaoszczędzić czas i szybko się ubrać. To jeden z tych kosmetyków, który nie chcę aby się skończył bo może nie wiecie, ale dobre balsamy do ciała cenię sobie naprawdę mocno <3

Resibo, Krem pod Oczy - kolejny kosmetyk marki Resibo, który mnie zachwycił. Tym razem mowa tu  o kremie pod oczy z zawartością aktywnych składników, które zostały dobrane tak, aby działać na delikatną, a zarazem wymagającą skórę pod oczami kompleksowo. Lekki, a jednocześnie bardzo odżywczy. Wklepany w skórę po oczami szybko i świetnie się wchłania zapewniając doskonałe nawilżenie przez cały dzień.  Ja stosuję go zarówno rano jak i wieczorem, jak już wspomniałam krem szybko się wchłania, zapewnia uczucie komfortu i wspaniale wygładza stanowiąc świetną bazę pod korektor czy rozświetlacz, nic się na nim nie roluje ani nie waży. Aplikowany regularnie spłyca drobne linie, regeneruje i rozjaśnia, a jego delikatny, przyjemny zapach uzależnia i uprzyjemnia stosowanie. Jeśli szukacie dobrego kremu koniecznie go sprawdźcie. Świetny, naturalny, wydajny i wegański.


I to już wszyscy moi ulubieńcy. Każdy świetny i wyjątkowy <3
Wpadło Wam coś w oko? Dajcie znać :)

26.7.16

Letnie must-have od Organique

Piękna, jędrna i dogłębnie nawilżona skóra twarzy i ciała latem? Proszę bardzo, z tą czwórką od Organique to możliwe. Cztery kosmetyki, które poprawiają humor, mają super składy i działają tak jak obiecuje producent czyli doskonale. Wstęp krótki, ale po co niepotrzebnie przedłużać. Zapraszam dalej.





Na pierwszym miejscu muszę tu umieścić  Savon Noir czyli mydło roślinne wykonane z czarnych oliwek oraz oleju oliwnego. Polecane do każdego typu skóry, nawet tej wrażliwej, ma delikatne działanie eksfoliujące, natłuszczające i nawilżające i jest wszechstronne! Może robić za zwykłe mydło czy też peeling enzyamatyczny, zarówno do twarzy jak i ciała. Ja stosuję je na te dwa sposoby, ma nieco dziwną, glutowatą konsystencję, specyficzny aczkolwiek całkiem przyjemny zapach i delikatnie pieni się na skórze. Zastosowane jako mydło doskonale oczyszcza pozostawiając skórę super miękką, elastyczna, oczyszczoną i promienną bez uczucia ściągnięcia, stosowane jako peeling w delikatny acz skuteczny sposób pomaga usunąć martwy naskórek odsłaniając jaśniejszą, piękniejszą skórę, do tego niezwykle gładką jakby wypolerowaną i gotową na przyjęcie kolejnych produktów pielęgnacyjnych, a wszystko to w zaledwie 15 minut. Bez podrażnień, bez pieczenia i innych nieprzyjemności. Ja uwielbiam stosować je też w duecie z rękawicą Kessa (ten duet świetnie zastępuje peeling do ciała). Nakładam mydło na wilgotną rękawicę, spieniam, a następnie wykonuję masaż kierując się od stóp do góry, w kierunku serca. Nie tylko mnie to relaksuje i zapewnia uczucie jakbym była w SPA, ale też świetnie pobudza krążenie, pomaga usunąć z organizmu toksyny, a skórę doskonale oczyszcza dając uczucie świeżości i lekkości. Balsamy po takim zabiegu wchłaniają się doskonale, a umysł jest zrelaksowany. Dwie korzyści w jednym.







Po takim dogłębnym oczyszczaniu warto pomyśleć o nawilżeniu i tutaj świetnie sprawdza się Balsam z Masłem Shea w przypadku ciała oraz maseczka Melon Ritual Face Mask w przypadku skóry twarzy. Balsam jest niezwykle bogaty i skondensowany, a także łagodny co jest ważne szczególnie przy wrażliwej czy delikatnej skórze. Nabrany na palce i delikatnie rozgrzany w dłoniach, a następnie wmasowany w skórę - warto nałożyć go też na łokcie, dłonie i stopy! - cudownie otula ją warstwą ochronną jak kokon, regeneruje, niweluje szorstkość, koi i odżywia zapewniając długotrwałe nawilżenie. Stosowany regularnie poprawia strukturę skóry, "wzmacnia ją", delikatnie napina i uelastycznia, a wersja mango jest idealnym wyborem na letnie wieczory. O soczystym, niedrażniącym aromacie, który jeszcze długo po aplikacji utrzymuje się na skórze. Uwielbiam stosować go po wieczornej kąpieli, wbrew pozorom nie pozostawia tłustej warstwy, a odżywienie jakie daje jest naprawdę na wysokim poziomie. Maska to kolejny kosmetyk, który swym aromatem idealnie wpisuje się w wakacyjne klimaty. Owocowa, słodka, soczysta!,  aż chciałoby się ją zjeść. Ma cudownie aksamitną, nieco żelową konsystencję i świetny skład bogaty w mnóstwo składników aktywnych jak: ekstrakt z melona, gliceryna roślinna, olej z pestek winogron, witamina E w mikrokapsułkach oraz kwas fitowy. Od razu  po nałożeniu przyjemnie koi skórę, a pozostawiona na 20 minut lub dłużej doskonale odżywia i regeneruje! A po zmyciu? Skóra jest piękna! Doskonale nawilżona, ujędrniona, rozjaśniona i jedwabiście gładka. Efekt jest naprawdę widoczny i trwały. Idealna i dla każdego. Teraz w miesiącach letnich ukoi i zregeneruje zmęczoną słońcem skórę, zimą doda blasku i odżywi zapobiegając starzeniu skóry. Zdecydowanie warto wypróbować.




I na koniec Pianka do mycia ciała niby niepozorna, ale zdecydowanie umila czas spędzony pod prysznicem. Świetna do codziennego stosowania, zarówno przy szybkim porannym prysznicu czy długiej wieczornej kąpieli. Przyjemnie puszysta i łagodna, z zawartością gliceryny organicznej. Na ciele rozpuszcza się i delikatnie pieni jednocześnie oczyszczając i pielęgnując skórę, która latem po długich godzinach spędzonych na słońcu czy kąpielach w słonej wodzie jest szczególnie przesuszona i warto zadbać o to aby nie wysuszać jej jeszcze bardziej podczas mycia. Pianka dba o nawilżenie pozostawiając skórę czystą, elastyczną i odżywioną bez uczucia ściągnięcia czy pieczenia. Zdecydowanie uwielbiam to uczucie gdy po prysznicu nie muszę natychmiast aplikować balsamu/olejku czy masła. Kosmetyk ten sprawdzi się u największych wrażliwców, a ogromny wybór zapachów sprawia, że każdy znajdzie odpowiedni dla siebie. U mnie gości w soczystej wersji Mango. Po jej użyciu pachnie w całej łazience! 

Ta czwórka doskonale zadba o Waszą skórę tak naprawdę nie tylko latem, ale przez cały rok! Co więcej każdy z poszczególnych produktów jest wydajny i wart swojej ceny. Serio. Polecam. Dla mnie to już stałe pozycje, które praktycznie zawsze mam w swojej łazience.

Znacie? Lubicie? Który z kosmetyków macie ochotę wypróbować? Dajcie znać :)

16.7.16

Zużycia w mini recenzjach

Uzbierało się tego, ojj uzbierało. Pogoda do zdjęć kiepska co zresztą widać, ale postanowiłam już dłużej nie czekać, tym bardziej, że jest tu mnóstwo fajnych kosmetyków, trochę też żal, że się kończyły, i może pomogę Wam podjąć decyzję odnośnie zakupu, któreś z nich. No to co, zapraszam do czytania ;)





Frank Body, Body Scrub, Original - czyli kawowy peeling do ciała o zapachu kawy. Wspaniały! Dość mocny, z zawartością nie tylko kawy, ale też olejków, soli i witamin. Fantastycznie złuszcza martwy naskórek, pobudza krążenie, pomaga w walce z cellulitem, ujędrnia, napina oraz wygładza i to na długo! Do tego nie podrażnia pozostawiając skórę delikatnie odżywioną i zaróżowioną. Bardzo lubię i czekam na kolejne opakowanie, które gdzieś niestety zaginęło :( Ogólnie dla mnie póki co nr. 1.

Nuxe, Skin Perfection Purifying Lotion - tonik przeznaczony głównie dla cer mieszanych i tłustych, ale moim zdaniem sprawdzi się u każdego. Delikatny i pięknie pachnący. Co najważniejsze, doskonale spełnia swoje zadanie czyli oczyszcza, odświeża, tonizuje wyrównując pH, łagodzi, a także pozostawia skórę przyjemnie miękką i zrelaksowaną bez uczucia ściągnięcia czy pieczenia. Bardzo lubię i kupię ponownie.

Mario Badescu, A.H.A. Botanical Body Soap - żel pod prysznic z owocowymi ekstraktami z papai i grejpfruta mający za zadanie nie tylko oczyszczać bez podrażnień, ale też delikatnie nawilżać i wspomagać walkę z wypryskami na dekolcie czy plecach i dokładnie to robi. Bardzo łagodny, delikatnie się pieni, pięknie, owocowo pachnie i oczyszcza nie naruszając warstwy hydrolipidowej. Przy regularnym stosowaniu faktycznie pomaga pozbyć się drobnych wyprysków i przyjemnie wygładza skórę. Minusy? Rzadka konsystencja i mała wydajność.

Mizon, Enjoy Vital-up Time Whitening Mask - rozjaśniająca maseczka w płachcie dla skóry pozbawionej witalności. Kupiłam z ciekawości i okazała się całkiem fajna. Mocno nasączona, z zawartością ekstraktu z białych kwiatów, alantoiny oraz kwasu hialuronowego zastosowana na 20 minut, używałam po uprzednio wykonanym peelingu i masce oczyszczającej, wspaniale koi, odżywia i fantastycznie rozjaśnia pozostawiając skórę promienną, nawilżoną i napiętą. Nie wspominając już, że podczas tych 20-stu minut z nią na twarzy można się świetnie zrelaksować i odpocząć.

Seboradin, Niger, Szampon - szampon do włosów przetłuszczających się i ze skłonnością do wypadania. Mój ulubieniec po którego sięgam regularnie. Mimo SLS w składzie nie podrażnia, a wręcz koi i pomaga mi gdy mam problem ze swędzącą czy podrażnioną skórą głowy. Co więcej, świetnie się pieni, doskonale oczyszcza pozostawiając włosy sypkie, puszyste, odbite od nasady, błyszczące i dłużej świeże,  a także mocniejsze. Zagości u mnie jeszcze nie raz!

La Bruket,  Salt Scrub Sage/Rosemary/Lavender  - peeling solny z zawartością olejków z lawendy, rozmarynu i szałwii. Cudownie, relaksująco i niesamowicie naturalnie pachnie, a drobno zmielona sól doskonale złuszcza martwy naskórek pozostawiając skórę jaśniejszą, gładszą i odżywioną. Konsystencja też na plus, pełna olejków, ale nie lepka, dobrze aplikuje się na skórę i bez problemu spłukuje, niestety peeling nie jest tani, a okazał się bardzo mało wydajny. Co więcej, ze względu na zawartość soli może też podrażniać, dlatego osoby ze skórą bardzo suchą czy delikatną powinny na niego uważać.


Institut Karite, Shea Hand Cream - krem do rąk z zawartością masła Shea. Gęsty, ale szybko wchłaniający się. Otula dłonie wyczuwalną lecz nietłustą warstwą ochronną, natychmiast wygładza, koi i świetnie nawilża. Stosowany regularnie sprawia, że dłonie są przez cały czas odpowiednio nawilżone i miękkie przez co częsta aplikacja nie jest wymagana. Idealny do torebki, do pracy czy też do nocnej regeneracji dłoni. Duży plus za wydajność i piękny, liliowy zapach :)

Alpha H, Micro Cleanse Super Scrub - peeling do twarzy z zawartością 12% kwasu glikolowego, kofeiny i organicznych mikrogranulek jojoba. Działa jak domowa mikrodermabrazja, złuszcza, oczyszcza, wygładza ukazując piękniejszą skórę. Jasną, gładką, jędrną z pomniejszonymi porami i wyciszonymi stanami zapalnymi. Co więcej, peeling nie przesusza skóry, nie podrażnia i myślę, że sprawdzi się u każdego. Naprawdę fajny!

Fridge, 1.6 Face Peeling - gęsty, kremowy i w 100% naturalny peeling do twarzy dla każdego typu cery. Niby delikatny, ale o genialnym działaniu. Szybko i skutecznie pomaga pozbyć się martwego naskórka, wygładza, oczyszcza, a przy tym pielęgnuje oraz, dzięki zawartości olejku z bergamotki, zapobiega mikro urazom skóry pozostawiając ją cudownie gładką, jakby wypolerowaną, promienną i jaśniejszą bez podrażnień czy innych nieprzyjemności. No cudo! Na początku myślałam, że będzie niewydajny, ale okazało się inaczej, do tego pięknie pachnie i ma ładne opakowanie. Wrócę na pewno!

Organique, Creamy Whip, Milk - puszysta, kremowa pianka do oczyszczania ciała o pięknym, mlecznym zapachu. Na skórze zmienia się w przyjemną, delikatna pianę, która otula i bardzo łagodnie, a jednocześnie skutecznie oczyszcza, pozostawiając ją czystą, gładką i odżywioną. Nie ma tu mowy o podrażnieniach, czy ściągnięciu skóra jest miękka i elastyczna, a roztaczający się zapach koi i relaksuje zmysły. Lubię i kupuję regularnie w różnych zapachach, choć ten jest zdecydowanie moim ulubionym.

Marvis, Whitening Mint - pasta do zębów w wersji wybielającej prosto z Włoch! Gęsta, świetnie się pieni i doskonale spełnia swoje zadanie. Oczyszcza, odświeża, pomaga w usuwaniu płytki nazębnej tym samym delikatnie wybiela uśmiech. Zapach ma miętowy, jednak nie ostry, a przyjemny i odświeżający na długi czas, do tego jest wydajna, a jej opakowanie w stylu retro sprawia, że ma się ochotę sięgać po nią cały czas. Gości u mnie regularnie w różnych wariantach smakowych, uwielbiam i polecam! (Na iperfumy.pl kupicie ją w dobrej cenie!)






Fridge, 4.1 Coffee Eye - krem pod oczy prosto z lodówki. Naturalny, wypełniony po brzegi substancjami odżywczymi, działający zgodnie z obietnicami producenta, po prostu doskonały. Bardzo odżywczy, a jednocześnie szybko wchłaniający się, świetnie pielęgnuje skórę pod oczami, wygładza drobne zmarszczki, napina, delikatnie rozjaśnia i niweluje niewielkie opuchnięcia. Ale to nie wszystko, krem świetnie sprawdza się też pod makijaż, jest super delikatny i zapewnia komfort na cały dzień, a do tego wspaniale i bardzo naturalnie pachnie kawą! Dla mnie obecnie nr. 1. Polecam!

Phenome, Non - Drying Cleansing Foam - super delikatna pianka do mycia twarzy opracowana na wodzie różanej i innych wspaniałych składnikach bezpiecznych dla skóry. Ma fajną, puszystą konsystencję, łagodny różany zapach i dobrze oczyszcza skórę pozostawiając ją gładką i elastyczną bez uczucia ściągnięcia. Bardzo fajna i dla każdego, ja lubiłam stosować ją do porannego oczyszczania twarzy, ale wieczorem też się sprawdzi. Dobrze usuwa ze skóry resztki makijażu i inne zanieczyszczenia, ponadto jest bardzo wydajna! Lubię i chętnie wrócę.

Alpha H, Triple Action Cleanser - łagodny żel do oczyszczania twarzy bez zawartości detergentów. Opracowany m.in. na tymianku, aloesie i wyciągu z ogórka. Oczyszcza, reguluje, nie narusza warstwy hydrolipidowej i działa antybakteryjnie. Delikatnie się pieni, jest łagodny, a przy tym skuteczny. Szybko i bezproblemowo pomaga usunąć ze skóry wszystkie zanieczyszczenia zapewniając uczucie odświeżenia. Skóra jest gładką, elastyczna i promienna, bez podrażnień czy pieczenia. producent kieruje go do cer normalnych, mieszanych i tłustych i na takich też się sprawdzi. Fajny.

Bio IQ,  Hand Cream - organiczny krem do rąk naszej polskiej marki. Zachwyca przyjemną konsystencją, delikatnym zapachem i genialnym działaniem pielęgnacyjnym. Mimo, iż treściwy szybko się wchłania, otula dłonie wyczuwalną lecz nietłustą warstwą ochronną pozwalając wrócić do codziennych czynności, a w tym samym czasie nawilża sprawiając, że skóra jest gładka, miękka i elastyczna. Co więcej, wspaniale regeneruje i koi spierzchniętą skórę, wygładza,  a także, przy regularnym stosowaniu, wzmacnia paznokcie. Mój ogromny ulubieniec.

Alpha H, Liquid Gold Smoothing and Perfecting Mask - maska 2w1 z kwasem glikolowym do stosowania raz w tygodniu. Za zadanie ma jednocześnie złuszczać i odbudowywać, stymulować nowe komórki skóry, ujędrniać, a także wspomagać procesy gojenia stanów zapalnych czy blizn. Co tu dużo pisać, genialna! Zastosowana na 15-20 minut działa na skórze cuda. Cudownie wygładza, rozjaśnia, napina, dogłębnie oczyszcza, a przy tym nie podrażnia ani nie przesusza skóry. Co więcej, jest bardzo wydajna i pięknie pachnie lawendą. Na pewno kupię ponownie, a ostatnio zamówiłam ją mamie. Mam nadzieję, że będzie równie zachwycona co ja ;)

Chanel, Perfect Lumiere Velvet - podkład na bazie wody przeznaczony głownie dla cer mieszanych. Cudownie lekki, średnio kryjący, pięknie stapia się ze skórą dając aksamitne wykończenie. Świetni wyrównuje koloryt, ukrywa drobne niedoskonałości oraz przebarwienia, nie wchodzi w załamania, nie obciąża, nie przyspiesza przetłuszczania, ukrywa zmęczenie i matuje dodając przy tym cerze odrobinę naturalnego, nienachalnego blasku. No bajka! Przy tym jest bardzo trwały, nie ściera się w ciągu dnia, ale też lekko wysuszający i podkreślający suche skórki. Ja go uwielbiam i szybko wracam gdy tylko się kończy. Kolejne opakowanie już w użyciu!








Dr. Bronner's, Pure Castile Soap - organiczne mydło płynie, które ma aż 18 zastosowań. Rzadkie, delikatnie pieniące się i naprawdę wszechstronne, a przy tym super delikatne i o bardzo naturalnym, lawendowym zapachu. Mi służy jako żel pod prysznic - odświeża i nie wysusza skóry, jako produkty do prania ręcznego i mycia pędzli - szybko i skutecznie usuwa zanieczyszczenia nie wpływając w żaden negatywny sposób na myte/prane rzeczy oraz jako płyn do sprzątania. Mieszam odrobinę z wodą i myję wszystko od kabiny, poprzez meble, a kończąc na podłogach. Świetnie sprawdza się w każdym z tych przypadków i roztacza w całym domu piękny zapach. Co więcej, jest wydajne, naturalne, łagodne i występuje w kilku wersjach zapachowych. Dla mnie to już must-have i mam je zawsze u siebie.

Bumble&Bumble, Drypsun Finish - sprej do włosów mający za zadanie dodać im tekstury i objętości. Sprawdza się w tej roli świetnie.  Rozpylony na włosy i delikatnie wmasowany natychmiast odbija je od nasady zwiększając tym samym objętość, a przy tym zachowując ich naturalny wygląd. Nie obciąża, nie bieli, nie usztywnia oraz nie skleja lecz jest trochę wyczuwalny pod palcami. Niemniej włosy przez cały dzień są puszyste, lekkie i bardziej podatne na układanie. Fajnie sprawdza się przy upięciach, jak kok czy warkocz, szczególnie gdy mamy cienkie czy śliskie włosy. Minusy? Jest drogi i zbyt szybko się kończy. Może jeszcze wrócę, teraz na oku mam coś innego 

Bio IQ, Anti-Aging Cream with HA, Day Cream - najpiękniej pachnący krem do twarzy ever! Organiczny, przeznaczony dla każdego, niesamowicie lekki i błyskawicznie wchłaniający się, a przy tym bardzo odżywczy i delikatny. Otula skórę niewyczuwalną warstwą ochronną, tworzy świetną bazę pod makijaż, zapewnia komfort i odpowiednie nawilżenie na cały dzień. Stosowany regularnie poprawia napięcie, uelastycznia i niweluje drobne zmarszczki, jak np. mimiczne na czole. Przy tym jest niesamowicie wydajny, a jego kwiatowy zapach, jak już wspomniałam piękny!, umila stosowanie i uzależnia. Jestem na TAK i polecam.

Sylveco, Rumiankowy Żel do twarzy - żel do twarzy z zawartością kwasu salicylowego przeznaczony dla każdego typu cery. Bardzo wydajny, o ziołowym zapachu i skuteczny! Nie tylko dobrze oczyszcza nie naruszając warstwy hydrolipidowej, a tym samym nie wysuszając skóry, ale działa też antybakteryjnie pomagając w walce z wypryskami i reguluje wydzielanie sebum. Naprawdę fajny i tani produkt, który warto wypróbować.

Organique, Shea Butter Body Balm, Milk - gęsty, treściwy i wszechstronny balsam z zawartością masła Shea. Odżywia, regeneruje i wspaniale nawilża, nie tylko ciało, ale też stopy, łokcie czy dłonie. Niestety jego stosowanie dla niektórych może być minusem ponieważ twarda konsystencja nieco topornie rozprowadza się po skórze, ale działanie to wynagradza. Skóra szybko odzyskuje prawidłowy poziom nawilżenia, jest miękka, elastyczna, bardziej "zwarta" i napięta. Co więcej kosmetyk jest niezwykle delikatny i sprawdzi się nawet u największych wrażliwców. Ukoi i zapobiegnie łuszczeniu skóry, a boski, delikatny, pudrowy zapach wyciszy i pozwoli poczuć się dobrze. Obecnie w użyciu mam wersję Mango i też uwielbiam!

H&M, Vitalising All Over Oil - olejek do ciała stworzony przez markę H&M! Organiczny, z certyfikatem Eco Cert i naprawdę fajny. Przeznaczony zarówno do kąpieli, ciała jak i włosów. Ja stosowałam go tylko w ten drugi sposób. Ma bogatą, skondensowana konsystencję, dobrze rozprowadza się po skórze i szybko wchłania. Jednak, jak to olejek, pozostawia delikatną wyczuwalną warstwę, ale nie mocno tłustą czy lepką. Przyjemnie nawilża, wygładza i pielęgnuje zapewniając skórze zdrowy wygląd, a jego cytrusowy, trochę słodki zapach umila stosowanie i przywołuje słońce. Świetnie sprawdza się też przy masażu, a wygodny dozownik ułatwia stosowanie i aplikuje tyle produktu ile potrzebujemy. 

Kiko, Ultra Tech Mascara - tusz do rzęs robiący wszystko! Wydłuża, zagęszcza, pogrubia i delikatnie podkręca. Jego silikonowa szczoteczka jest precyzyjna, dokładnie pokrywa włoski od nasady, aż po same końce nadając spojrzeniu wyrazistości. Nie ma tu mowy o kruszeniu czy osypywaniu, tusz jest bardzo trwały, a także nie podrażnia oczu i dobrze się zmywa. Do tego nie wysycha przed upływem daty ważności i przez cały czas ma odpowiednią konsystencję. No nie mam do czego się przyczepić. Fajny!

























Alpha H, Balancing and Pore Refining Mask - maska oczyszczająca oparta na białej glince z zawartością lawendy i tlenku cynku. Delikatna i skuteczna, przeznaczona dla każdego typu skóry i śmiało sprawdzi się u każdego. Nie podrażnia, nie powoduje nieprzyjemnego ściągnięcia po zmyciu, a zastosowana na 15-20 minut oczyszcza skórę z toksyn i zalegających zanieczyszczeń, delikatnie rozjaśnia, wycisza stany zapalne, obkurcza pory i przyjemnie napina. Lubię i kupię ponownie.

Organique, Anti-Age Hair Mask - regenerująca maska do włosów szczególnie tych farbowanych i zniszczonych choć moim zdaniem sprawdzi się u każdego. Nie obciąża, nie wzmaga przetłuszczania włosów, a jej bogaty skład oparty na naturalnym jedwabiu, odmładzającym wyciągu z perły oraz olejach: arganowym i winogronowym sprawia, że fantastycznie dba o włosy. Obudowuje, regeneruje i wzmacnia dodając im witalności oraz blasku. Śmiało może być też stosowana jako odzywka. Wspaniale nawilża pozostawiając włosy puszyste i gładkie. Zdecydowanie moja ulubiona! Aaa, i pięknie pachnie. Polecam.

Bio IQ, Eye Serum -  serum pod oczy działające cuda! Opracowane na kwasie hialuronowy, wyciągach z czarnego bzu, aloesu i bławatka oraz olejach: słonecznikowym i jojoba doskonale zajmuje się skórą pod oczami zapewniając im całodobową pielęgnację. Nawilża, odżywia, koi, regeneruje, wygładza i napina, niweluje niewielkie obrzęki oraz zaczerwienienia. Co więcej, jest lekkie, błyskawicznie się wchłania, bez problemu może być stosowane z innymi kosmetykami pielęgnacyjnymi, świetnie sprawdza się pod makijaż, i co ważne, jest niesamowicie delikatne i dedykowane również osobom ze skłonnością do podrażnień czy alergii. Przy regularnym stosowaniu szybko można zauważyć jego działanie, skóra jest napięta, rozjaśniona oraz odżywiona. Uwielbiam i już myślę o kolejnym opakowaniu.

John Masters Organics, Citrus&Neroli Detangler - organiczna odżywka dosłownie dla każdego! Wydajna, o lekkiej formule i przyjemny, cytrusowym zapachu. Zastosowana na 10 minut zmiękcza, rozplątuje i odżywia pozostawiając włosy nawilżone, błyszczące i gładkie, a przy tym sypkie i pełne objętości. Stosowana regularnie poprawia kondycję włosów, wzmacnia i zapobiega łamaniu. Świetnie sprawdza się też stosowana na skalp, koi i nie przyspiesza przetłuszczania! Uwielbiam i kupię ponownie nie raz! Pełna recenzja >klik<.

Compagnie de Povence,  Liquid Soap with Olive Oil  - marsylskie mydło w płynie o zapachu będącym połączeniem anyżu i paczuli. Specyficznym, przyjemnym jednak nie należącym do moich ulubionych. Czym jeszcze się wyróżnia? Konsystencją, rzadką, jakby oleistą i odżywczą. Dobrze oczyszcza i nawet przy częstym myciu nie wysusza skóry dłoni. Ponadto jest wydajne a pompka działa bez zarzutu. Może wrócę, ale w innej wersji zapachowej.


Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca! Co Wam padło w oko? :)

11.7.16

Mój HIT: Resibo - Olejek do Demakijażu

Są kosmetyki, które uważamy za zbędne bądź nie sięgamy po nie z obawy, że nas zapchają, przesuszą, podrażnią czy ogólnie się nie sprawdzą i nie zrobią nic. I mimo, iż zbierają same pozytywne opinie my i tak omijamy je z daleka. Ja miałam tak właśnie z olejkami do demakijażu. Po pierwsze, uważałam, że tego typu produkty są mi niepotrzebne no bo przecież mam płyn micelarny i żel, po drugie miałam obawy, że tylko zapchają moją kapryśna cerę i na tym się skończy. Wszystko jednak zmieniło się gdy w moje ręce trafił (tak, dostałam go) olejek do demakijażu marki Resibo. Co więcej, akurat w tym samym czasie przeczytałam książkę "Sekrety Urody Koreanek", w której jasno i wyraźnie zaznaczone jest, że olejek to dla Koreanek świętość i produkt must-have. Tak więc i ja wdrożyłam go do swojej pielęgnacji, najpierw wieczornej, a gdy efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania zaczęłam stosować go również rano.





Olejek do Demakijażu - Resibo to kosmetyk, aż w 99,9% naturalny, opracowany na olejach: lnianym, manuka, z pestek winogron, abisyńskim oraz awokado, który nie tylko bogaty jest w 7 witamin: A, B, D, E, H, K, PP, ale też nawilża i wzmacnia barierę hydrolipidową skóry. Kosmetyk ma za zadanie rozpuszczać sebum i usuwać wszelkie zanieczyszczenia, w tym makijaż, nawet ten wodoodporny, a wszystko to bez dyskomfortu czy podrażnień. A dla kogo jest przeznaczony? Dosłownie dla wszystkich! Suchą skórę odżywia, natomiast tłustą i mieszaną reguluje. Nie ma co ukrywać, olejek Resibo to produkt doskonały, działający dokładnie tak jak obiecuje producent. Oczyszcza, reguluje i pielęgnuje, a dołączona do niego ściereczka z mikrowłókien tworzy z nim duet idealny.  Idealne jest też opakowanie, plastikowe i poręczne z wygodną pompką, która aplikuje odpowiednią ilość kosmetyku. Nie można tu narzekać również na zapach, z jednej strony specyficzny jednak bardzo delikatny i przyjemny dla nosa. A konsystencja? Oczywiście oleista i lejąca, super rozprowadza się po skórze, dobrze spłukuje i pozwala wykonać relaksacyjny masaż twarzy.



Olejek stosuję zawsze na suchą skórę, zarówno rano jak i wieczorem. Aplikuję go najpierw na dłonie, następnie rozprowadzam po twarzy kolistymi ruchami i wykonuję krótki, pobudzający masaż (pamiętając aby wykonywać go zawsze wzdłuż mięśni), gdy mam makijaż oczu nie zapominam również o nich, delikatnie je masuję po czym wszystko dokładnie zmywam zwilżoną w ciepłej wodzie ściereczką i już! Wszystkie zanieczyszczenia jak sebum, kurz, resztki produktów pielęgnacyjnych czy makijaż natychmiast znikają odkrywając czystą, miękką, elastyczną, cudownie gładką i promienną skórę. Wszystko to dosłownie w minutę, bez efektu zamglenia w przypadku oczu, bez szczypania, bez pieczenia, bez dyskomfortu! I przede wszystkim bez tłustości i oblepienia.  Skóra jest nawilżona, ale nie ma na niej tłustej, zapychającej powłoki. Ja już po pierwszym użyciu byłam pod wrażeniem i uwierzcie, że wciąż jestem. Przy regularnym stosowaniu jest tylko lepiej i śmiało można zaobserwować to gołym okiem. Skóra jest zdecydowanie bardziej nawilżona, gładka, elastyczna, w moim przypadku też mniej się przetłuszcza. Zauważyłam również, że olejek świetnie oczyszcza pory tym samym zmniejszając ich widoczność, no cudo!  Nigdy nie pomyślałabym, że będę zachwycała się olejkiem do demakijażu, a tu proszę. Teraz to nie tylko must-have Koreanek, ale też i moje. Zresztą w ostatnim czasie kosmetyk ten poleciłam wielu osobom, każda bez wyjątku jest zadowolona i polecam go również Wam bo tych efektów nie da się opisać to trzeba poczuć i zobaczyć! ;) Podsumowując, jest przyjemnie, szybko, delikatnie i efektywnie, o! <3




Co sądzicie o olejkach do demakijażu? Stosujecie czy uważacie, że to zbędny kosmetyk? Macie ochotę wypróbować ten od Resibo? A może już go znacie? Dajcie znać :)

5.7.16

3 kosmetyki do makijażu, które pokochacie

3 kosmetyki, które szybko ukryją zmęczenie, dodadzą blasku oraz pozwolą Wam błyszczeć przez cały dzień. Korektor, błyszczyk i róż. Tyle. Wszystkie przeze mnie sprawdzone, ulubione, uniwersalne i dla każdej z Was. Same zobaczcie.



Benefit, Róż Rockateur - róż, rozświetlacz i bronzer w jednym. Niezwykle satynowy, mocno napigmentowany i przyjemny w aplikacji, cudownie się rozciera i trwa na skórze przez cały dzień! Natychmiast po nałożeniu ukrywa nieprzespaną noc, odświeża, a dzięki opalizującemu wykończeniu dodaje blasku i pięknie rozświetla skórę. Efekt ten jest widoczny, a zarazem subtelny i przysięgam, że urzeknie każdą z Was. Róż świetnie stapia się ze skórą, nie tworzy plam czy smug, a jego odcień, mam wrażenie, będzie pasował do każdemu. Co więcej, opakowanie mimo iż wykonane z tektury, jest naprawdę trwałe, zmieści się do nawet najmniejsze torebki, a wygodny, skośny pędzel pozwoli zaaplikować kosmetyk zawsze i wszędzie. Ja zabieram go w każdą podróż czy wkładam do torebki gdy wiem, że przede mną długi i męczący dzień. Nałożony na szczyty kości policzkowych natychmiast rozpromienia, odmładza i ściąga zmęczenie.



Shiseido, Sheer Eye Zone Corrector - kremowy i jednocześnie odżywczy korektor o średnim kryciu.  Zaaplikowany na skórę działa jak za dotknięciem magicznej różdżki. Szybko i świetnie się z nią stapia, a dzięki zastosowanej technologii bazującej na teorii chromatycznej ukrywa zasinienia jak korektor i dodaje blasku jak rozświetlacz. Spojrzenie odzyskuje świeżość przy jednoczesnym zachowaniu naturalności. Kosmetyk pozostaje niewidoczny, nie wchodzi w załamania, zapewnia komfort i pielęgnuje skórę pod oczami przez cały dzień. Śmiało możemy zastosować go też na grzbiet nosa, łuk kupidyna czy gdziekolwiek chcemy czy potrzebujemy. Szybko doda blasku, ukryje co trzeba i zapewni promienny, świeży wygląd bez względu na cerę czy wiek. Polecam! 



Clarins, Instant Light Natural Lip Perfector - kolejny produkt czarodziej, do tego doskonały pod każdym względem! Lekki, nawilżający o super-przyjemnej, nieklejącej konsystencji i ładnym, budyniowym zapachu. Nie wymaga użycia lusterka, miękki aplikator uprzyjemnia stosowanie i doskonale rozprowadza kosmetyk pokrywając usta półtransparentnym, błyszczącym kolorem. Z miejsca staja się one bardziej ponętne, pełne i gładkie, lśnią i rozpogadzają. Błyszczyk doskonale dba o nawilżenie, otula, koi spierzchnięte usta, regeneruje i wygładza. Co więcej, klasyczna gama kolorystyczna zawierająca 8 odcieni sprawia, że każda z nas znajdzie kolor dla siebie, a ogromna wydajność pozwoli cieszyć się kosmetykiem przez długi czas. Mój ulubieniec to ten z nr. 05 Candy Shimmer - mleczny róż nude - delikatny, neutralny, odświeża i pasuje zawsze i wszędzie niezależnie od pory roku, dnia, okazji czy pogody. Kto stosuje te błyszczyki ten wie, że są najlepsze, kto ich nie miał niech szybko wypróbuje, jednak uwaga, uzależniają! Ja swój noszę zawsze przy sobie i często stosuję zamiast odżywczej pomadki. Nawilżenie i super efekt w jednym <3


Który z kosmetyków znacie, a który macie ochotę wypróbować? Bardzo chciałam zrobić zdjęcie jak cała trójka prezentuje się w makijażu niestety pogoda gwałtownie się popsuła i cały plan diabli wzięli :(
 
Szablon zrobiony przez CreativeLight.pl