Luty mimo okropnej, ponurej pogody minął mi niezwykle przyjemnie, głównie na spotkaniach ze znajomymi, a wszystko to wśród głośnych śmiechów i przy dobrym jedzeniu. Żyć, nie umierać ;) Spotkało mnie też kilka miłych niespodzianek więc, aż szkoda, że miesiąc ten już się kończy. Ale kto wie, może marzec okaże się jeszcze fajniejszy? :) Wracając do ulubieńców muszę przyznać, że miałam nie lada problem aby ich wybrać, ale po dłuższych namysłach wyłoniłam tych naj naj naj. A jakie kosmetyki się wśród nich znalazły? Same zobaczcie ;)
Clinique, Chubby Stick- mam ją już od dawna, ale dopiero w tym miesiącu się "zaprzyjaźniłyśmy" i sięgałam po nią prawie, że codziennie. Niezwykle łatwa w aplikacji, już przy pierwszym pociągnięciu pokrywa usta półprzezroczystym kolorem i zapewnia wargom delikatne nawilżenie. Usta stają się gładkie, delikatnie pobłyskują, są nawilżone, a kolor, który stosuję - Two Ton Tomato czyli soczysta, jaskrawa czerwień sprawia, że twarz wygląda promienniej, młodziej i jakoś tak ładniej :)
Bio IQ, Body&Hair - nie przepadam za produktami 2w1, ale ten jest zupełnie inny. Całkowicie naturalny, z cudownym składem, do tego łagodny i bezpieczny także dla kobiet w ciąży. W delikatny sposób oczyszcza skórę nie naruszając jej warstwy hydrolipidowej, odświeża i wygładza, ale to dopiero jako szampon spisuję się naprawdę genialnie. Jak na produkt naturalny świetnie się pieni, doskonale oczyszcza, a co najważniejsze nie obciąża włosów, a wręcz sprawia, że po jego użycia staja się puszyste, miękkie, odżywione i gładkie, przedłuża też ich świeżość, a także fantastycznie wpływa na skalp. Nawilża go, koi i łagodzi podrażnienia. Uwierzcie mi, wiem co mówię bo mój był ostatnio mocno podrażniony farbą do włosów, żel Bio IQ już po pierwszym użyciu złagodził wszystkie objawy, a ja odetchnęłam z ulgą.
Aesop, Resolute Hydrating Body Balm - uwielbiam balsamy marki Aesop, ten z kolendrą mam po raz pierwszy, ale swym fantastycznym działaniem udowodnił, że nie jest wcale gorszy od pozostałych nawilżaczy marki. Lekka konsystencja wchłania się niemalże natychmiast, otulając skórę jedynie delikatna warstwą ochronną oraz wspaniałym, roślinno-korzennym zapachem. Natomiast mieszanka takich składników jak witamina E, olejki z kiełków pszenicy i słodkich migdałów oraz masło Shea sprawia, że balsam nie tylko nawilża, odżywia i zmiękcza, ale tez wygładza, ujędrnia i koi wszelkie podrażnienia. Przy regularnym stosowaniu nawilżenie utrzymuje się prze całą dobę, a a skóra z dnia na dzień jest coraz bardziej napięta i elastyczna i to na serio! Uwielbiam.
Organique, Creamy Whip, Milk - czyli pianka pod prysznic o jedwabistej konsystencji. Niezwykle delikatna, z zawartością gliceryny roślinnej, przyjemnie sunie po skórze łagodnie ją oczyszczając. Nie podrażnia, nie wysusza pozostawiając skórę niesamowicie gładką i miękką. Zapach, który posiadam pachnie delikatnością i czystością. Ja jestem od niego uzależniona, zresztą od tej pianki też. Koniecznie wypróbujcie!
Trilogy, Certified Organic Rosehip Oil - ten czysty, naturalny, różany olejek przeznaczony jest do każdego rodzaju cery i jest małym cudotwórcą. Bogaty w witaminę C oraz kwasy omega 3,6 i 9 działa silnie antyoksydacyjnie spowalniając procesy starzenia, chroni skórę przed wolnymi rodnikami, ponadto mocno nawilża, zmniejsza zmarszczki, wygładza i rozjaśnia. Na mojej mieszanej w kierunku suchej cerze sprawdza się więcej niż świetnie. Reguluje wydzielanie sebum, doskonale odżywia, zmiękcza i uelastycznia. Co więcej, szybko się wchłania, nie podrażnia, nie obciąża ani nie zapycha skóry. Ja stosuję go też na szyję i tutaj również odnotowałam wzrost nawilżenia oraz delikatne spłycenie zmarszczek. Na koniec dodam tylko, że olejek ten stosują takie osoby jak: Kate Middleton, Gwyneth Paltrow, Vicotria Beckham i Miranda Kerr. Czy trzeba dodawać coś więcej? :)
Frank Body, Creamy Face Scrub - fantastyczny! Niby delikatny, ale jednak mocny. W składzie zawiera świeżo paloną i mieloną kawę, białą glinkę, olejek z dzikiej róży oraz oleje z kokosa, migdała oraz pestek winogron. Nie tylko doskonale złuszcza martwy naskórek, wygładzając i rozjaśniając skórę, ale działa też oczyszczająca, antybakteryjnie, odżywczo, stymuluje krążenie, usuwa toksyny, pomaga w gojeniu ran i długo by jeszcze wymieniać. Myślę, że świetnie sprawdzi się u każdego od suchej po trądzikową cerę. Efekty jego działania są rewelacyjne, a kawowy zapach bardzo uprzyjemnia stosowanie. Polecam!
Zaciekawiło Was coś? A może znacie moich ulubieńców? Jakie kosmetyki Was zachwyciły w lutym? Dajcie znać :)
nie znam, ale największą ochotę mam na Organique :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Marka robi naprawdę fantastyczne i pięknie pachnące kosmetyki <3
UsuńPianki Organique kuszą mnie od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńWarto w końcu się skusić ;)
UsuńNie miałam żadnego z Twoich ulubieńców:)
OdpowiedzUsuńJeszcze wszystko przed Tobą :)
UsuńMam ochotę to wszystko wypróbować! Ostatnio też używam Chubby Stick, ale w innym kolorze i też jestem pozytywnie zaskoczona :-)
OdpowiedzUsuńGosia, a jakiego koloru używasz? Mi ten mój się skończył, ale dzisiaj kupiłam kolejne opakowanie :)
Usuńnie znam żadnego z Twoich ulubieńców ;)
OdpowiedzUsuńA któryś przynajmniej Cię zainteresował? :)
Usuńjej a ja o moich Chubby Stick zapomniałam! muszę odkopać je :P
OdpowiedzUsuńNo jak mogłaś o nich zapomnieć :p
UsuńTo i ja lecę odkopać swoje Chubbiki! :)
OdpowiedzUsuńMam ten szampon-żel i jestem ciekawa, jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest genialny! Trzymam kciuki żebyś i Ty mogła powiedzieć to samo :)
UsuńNa balsamy i kremy do rąk Aesop mam ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńKrem do rąk jest moim zdaniem bez szału, ale balsamy mają najlepsze! <3
UsuńBardzo zaciekawił mnie ten produkt 2w1, mam ochotę go wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuńnic z Twoich ulubieńców, nie miałam okazji stosować
OdpowiedzUsuńA wpadło Ci coś w oko może?
UsuńCiekawe produkty, nic z wymienionych nie testowałam, chyba czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńhttp://ladycharm1.blogspot.com/ zapraszam
Wszystko z ręką na sercu polecam :)
UsuńNie używałam żadnego z tych produktów, ale kilka mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńCo np.? :)
UsuńRosehip Oil chciałam zakupić od Pai, ale mam dwa inne w kolejce, więc teraz mi szkoda ;)
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze... ;)
UsuńKredki do ust są miłą odmianą, choć kocham pomadki. Chubby Stick jest kuszący. Mam taką kredkę Collistara i też jest cudna, niedługo ją zdenkuję...
OdpowiedzUsuńZ Collistara mam peeling do ciała i jest boski, kolorówki od nich natomiast nie używałam ;)
UsuńKusza mnie marki Aesop i Frank Body :)
OdpowiedzUsuńObie marki i ich produkty bardzo mocno polecam. Fantastyczne! <3
UsuńOlejek różany najbardziej mnie zaciekawił! Gdzie go można dostać? ; )
OdpowiedzUsuńJa swój kupiłam na Feelunique, ale jest też dostępny w Polsce np. w sklepie Iwos.pl :)
UsuńOlejek różany mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńNie pachnie zbyt przyjemnie, ale działa naprawdę świetnie, no i jest bardzo wydajny!
Usuń