Cześć! Dzisiaj chciałam trochę się pochwalić, a jednocześnie pokazać Wam jakie kosmetyki w ostatnim czasie zasiliły moją kosmetyczkę. Są to głównie naturalne i polskie produkty do pielęgnacji ciała oraz twarzy, ale nie tylko bo znalazły się tu też kosmetyki do pielęgnacji maluszka, a także te do makijażu i to prosto z Australii! Zobaczcie same.
Cashee Naturals to nowość na naszym rodzimym rynku. Marka tworzy produkty naturalne, bezpieczne, wegańskie i pięknie pachnące. Zresztą popatrzcie na same opakowania, też cieszą oko! Ja najchętniej przygarnęłabym wszystko z oferty firmy, ale żeby nie przesadzać na początek wybrałam dwa mydła: Rozmaryn oraz Glinkowy Peeling, Masło do ciała odżywcze konopie, Serum Regenerujące róża&dynia oraz Maść SOS nagietek&rumianek. W paczce znalazłam również kule do kąpieli, pachną bosko! I właśnie w takich momentach strasznie ubolewam, że nie mam wanny!
Kolejna nowość to baza do twarzy - Soothing Anti-Redness Base, którą Phenome przesłało mi z okazji Walentynek. Miło! Tym bardziej, że prezent idealnie wpisuje się w potrzeby mojej cery i jestem pewna, że mnie nie zawiedzie bo Phenome to marka, którą znam, uwielbiam i której ufam. Jeszcze żaden z testowanych przeze mnie produktów marki mnie nie rozczarował, a większość wręcz podbiła moje serce i zaostrzyła apetyt na więcej. Jeśli jeszcze nie znacie Phenome koniecznie nadróbcie zaległości!
Marka tołpa totalnie mnie rozpieściła i przesłała wypakowany po brzegi karton kosmetyków! W paczce znalazły się produkty z serii mum przeznaczone dla kobiet w ciąży i po porodzie, 3 produkty z serii SPA oraz moje ulubione płyny do higieny intymnej. Marka pomyślała też o moim synku, który niedługo przyjdzie na świat i jemu również sprezentowała kosmetyki z serii dermo, baby., które można stosować już od 1 miesiąca życia. Jeśli jesteście ciekawe jakie produkty wchodzą w skład wymienionych przeze mnie serii zajrzyjcie na stronę marki tołpa >klik<, tam znajdziecie cały asortyment :) A ja zdradzę Wam, że olejek przeciw rozstępom oraz aksamitny krem-mus pod prysznic i do kąpieli to póki co moi faworyci!
John Masters Organics to marka, której produkty bardzo mnie intrygują i z przyjemnością po nie sięgam. Do tej pory zdążyłam zaprzyjaźnić się z odżywką Citrus&Neroli oraz szamponem Scalp. Tym razem testuję produkty do ciała, a mowa tu o kremach do dłoni: Lime&Spruce i Lemon&Ginger, pachną pięknie!, peelingu Fresh oraz piance do mycia ciała i rąk Orange&Rose, która jest super lekka, puszysta i delikatna. To jeszcze nie ostateczna opinia, ale póki co muszę przyznać, że jest moc!
Kolejne nowości to taki miszmasz. Coś do twarzy, coś do włosów i coś do dłoni. Ale po kolei, idąc od lewej mamy tutaj: tonik malinowo-aloesowy Mokosh, szampon Rebalance marki Phenome, uwielbiam!, olejek do demakijażu Origins, zapowiada się HIT!, peeling do twarzy Aromatherapy Associates, jakoś mało w nim drobin, ale skórę pozostawia super gładką i miękką!, i na koniec ostatnio bardzo zachwalany krem Yope, lekki, szybko wchłaniający się i idealny do stosowania na co dzień!
I wspomniane na początku kosmetyki Inika prosto z Australii. Ostatnio coraz chętniej sięgam po organiczne produkty do makijażu, dlatego bardzo ucieszyłam się z tego zestawu. Przyznam szczerze, że pierwsze konkretne testy dopiero przede mną, ale już teraz zapowiadam, że możecie spodziewać się pełnej recenzji. Czy będzie ona pozytywna czy negatywna? To dopiero się okaże. Tymczasem wszystkich zainteresowanych odsyłam do sklepu organicstyle.pl >klik< , tu znajdziecie więcej produktów marki :)
No dobra i ostatnia już nowość, mowa tu o bajecznym, śliwkowym peelingu od Ministerstwa Dobrego Mydła. Czy Wy też tak macie, że pomyślicie o czymś i za chwilę się to dzieje? Ja miałam tak m.in. z tym peelingiem. Jednego dnia wieczorem pomyślałam, że muszę go kupić, a następnego dnia po południu był już u mnie. No magia, czarna magia! Ale ciesze się! Bo to produkt, który trzeba znać i trzeba mieć. Nic dodać, nic ująć. Zresztą kupcie go raz i przekonajcie się same.
Trochę wypadłam z wprawy jeśli chodzi o pisanie, ale mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Tymczasem pozdrawiam i do napisania! :)
o śliwkowym peelingu słyszałam już trochę dobrych słów :-) ciągle też zapominam o marce Phenome. Za to Polskich marek na rynku nigdy za mało :-D
OdpowiedzUsuńPeeling koniecznie wypróbuj, nie pożałujesz!
UsuńTen peeling śliwkowy tak za mną chodzi, że nie masz pojęcia :D Muszę go kupić, ale czekam aż zużyję te 6 słoiczków peelingów, które aktualnie mam na stanie :D
OdpowiedzUsuńOjej, to trochę przed Tobą. Powodzenia! :)
UsuńNastępne skarby. Kule do kąpieli chętnie przygarnelabym. Czekam na recenzję. 😆🛁🚿💦
OdpowiedzUsuńPostaram się recenzować wszystko na bieżąco choć ostatnio kiepsko z tym u mnie ;)
UsuńFiu, fiu, cudowne nowości <3 a peeling śliwkowy uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTego peelingu nie da się nie lubić :)
Usuńtyle fajnych nowości :) peeling z MDM jest świetny, zamawiam już czwarte opakowanie :) daj proszę znać jak olejek z Origins i kosmetyki Inika
OdpowiedzUsuńKosmetyki Inika wciąż czekają na porządne testy, natomiast olejek polecam. Genialny jest! Więcej zdradzę w poście z ulubieńcami :)
Usuńnowości cudowne!!!
OdpowiedzUsuńO to to :)
UsuńO peelingu z MDM myślę już długo, ale z racji, że ciągle nie mogę uszczuplić swoich zapasów kosmetycznych, zwlekam z jego zakupem...
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze... ;)
UsuńMam tylko ten peeling śliwkowy, ale grzecznie czeka w kolejce ;)
OdpowiedzUsuńZakochasz się, serio!
UsuńJesteś moim naturalnym źródełkiem :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo mi miło :)
UsuńSuper kosmetyki! Mam ochotę na wszystko!
OdpowiedzUsuńNie oddam! ;)
UsuńSame perełki!
OdpowiedzUsuńRacja!
UsuńWszystko świetne! Cashee Naturals prezentuje się fajnie, ciekawa jestem jak wypadnie u Ciebie. Serum z Phenome ostatnio włączyłam do pielęgnacji i muszę przyznać, że zapowiada się bardzo fajnie. Spokojnie może zastąpić lekki krem na dzień :)
OdpowiedzUsuńJa czekam, aż skończę serum Fridge i biorę się za testy <3
UsuńOch, Tołpy zazdraszczam :) Cashee Naturals kompletnie nie znam, czekam na recenzje :) Niestety ja też nie mam wanny więc kule czy inne cuda do kąpieli mnie omijają :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Łączę się w bólu ;)
UsuńUwielbiam kosmetyki naturalne, Cashee mnie zaciekawiło, muszę sprawdzić :) Tołpy unikam, bo chyba nie mają nic z dobrym składem co mogłabym kupić a szkoda. Z JMO uwielbiam szampony i odżywki, działają cuda, ale kremy do twarzy są dla mnie przeciętne, na pewno nie warte swojej ceny. :)
OdpowiedzUsuńFakt, składy tołpa mogłyby być ciut lepsze, ale ja od dawna stosuję kosmetyki tej marki, dobrze działają na moją skórę i póki co nie mam zamiaru z nich rezygnować :)
UsuńCo do szamponów i odżywek JMO potwierdzam, moje włosy je uwielbiają <3
Też tak myślę :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne te nowości! A kosmetyki Inika już od jakiegoś czasu bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńa ja z innej beczki.
OdpowiedzUsuńczy na zdjęciu widzę MK bedford? doskonała:)
szukam jej i szukam. to stary nabytek czy ciągle gdzieś jeszcze do kupienia?
pozdrawiam
Ileż cudowności do Ciebie dotarło!!
OdpowiedzUsuń