Addict It Lash Mascara to idealna maskara dla wszystkich, którzy pragną osiągnąć każdy efekt naraz, i to od razu. Niezwykle magiczny i uzależniający produkt, jak przystało na Addict. Już za jednym pociągnięciem kreujemy niezwykle modowy look, który przyciąga, kusi i uwodzi.Dior Addict It-Lash ubiera rzęsy w niepowtarzalne odcienie przepełnione pigmentami:
- It-Black, zapierająca dech w piersiach głęboka czerń
- It-Pink, popowy różowy odcień, na tu i teraz
- It-Blue, nasycony błękit dla elektryzującego spojrzenia
- It-Purple, intrygujący, głęboki fiolet, wyrafinowane oko.
Tak swój produkt opisuje producent, brzmi dobrze, prawda? Ja, jak widzicie uległam tym obietnicom, ale muszę przyznać się, że do zakupu nie zachęcił mnie tylko opis. Zachęciło mnie przede wszystkim opakowanie, które jest piękne! Minimalistyczne i naprawdę solidne. Najważniejsza jest jednak zawartość i działanie tuszu, a tutaj nie mogę narzekać, a wręcz jestem oczarowana. Zresztą, jeśli śledzicie moje wpisy na bieżąco na pewno pamiętacie, że tusz ten pojawił się w ulubieńcach września >klik< i już tam się nim zachwycałam.
Spośród czterech odcieni wybrałam klasykę, czyli czerń, która kryje się pod nazwą It-Black. Nie jet to odcień, który, jak to napisał producent, zapiera dech w piersiach, ale jest to naprawdę głęboką, piękna czerń, która sprawia, że spojrzenie jest podkreślone i wyraziste. To lubię. Duża, silikonowa szczoteczka z mnóstwem "igiełek" może na początku przerażać (mnie przeraziła ;)), ale jest genialna. Nabiera odpowiednią ilość tuszu, świetnie rozczesuje rzęsy i mimo dużych rozmiarów łatwo się nią operuje. Jest też bardzo precyzyjna. Dociera do każdej, nawet najkrótszej rzęsy, dokładnie pokrywając ją tuszem.
Addict It Lash Mascara od samego początku ma idealną konsystencję. Nie za rzadką, ani nie za gęstą. Nie potrzebuje czasu żeby dojrzeć, a więc od razu po zakupie możemy przystąpić do malowania rzęs. Za co duży plus. Jeszcze większym plusem jest tutaj trwałość, która jest naprawdę rewelacyjna. Tusz trzyma się na rzęsach bez żadnego uszczerbku od rana aż do wieczornego demakijażu, nie blaknie, nie osypuje się ani nie kruszy. Niestety jest troszkę oporny podczas zmywania, tzn. ja mam problem zmywając go płynem micelarnym, podejrzewam, że dwufaza sprawdzi się tutaj o wiele lepiej.
Jesteście pewnie ciekawe efektu? Jedna warstwa delikatnie przyciemnia i wydłuża rzęsy co daje bardzo naturalny look. Jeśli mamy ochotę go podkręcić bez obaw możemy zaaplikować tusz ponownie. Uzyskamy wtedy pięknie wydłużone, podkręcone, pogrubione, elastyczne i zagęszczone rzęsy oraz podkreślone i otwarte spojrzenie. Niestety fanki teatralnego efektu mogą być zawiedzione ponieważ Addict It Lash Mascara nie pogrubia bardzo spektakularnie. Jednak jak dla mnie pogrubia wystarczająco. Co równie ważne kosmetyk nie obciąża rzęs, nie skleja ich, nie tworzy tzw. owadzich nóżek oraz nie podrażnia oczu. Po otwarciu ważny jest przez 6 miesięcy, a jego cena standardowa wynosi 155 zł.
Znacie Addict It Lash Mascara? Lubicie tak jak ja czy macie odmienne zdanie? Znalazłyście swój tusz idealny czy jesteście nadal w trakcie poszukiwań? Dajcie koniecznie znać :)
Lekcja z wzorów
4 dni temu
Ja szukam, ale ta cena za tusz jest dla mnie nieosiągalna :P poszukam czegoś na miare moich skromnych zasobów :P
OdpowiedzUsuńWarto polować na promocje, wtedy cena jest przyjemniejsza ;)
UsuńUwielbiam tą mascarę, jedna z najlepszych jaką miałam!
OdpowiedzUsuńwww.llealicious.blogspot.com
Super, że też ją lubisz :)
Usuńnie miałam nigdy ale kocham testować tusze do rzęs i chcialabym móc wypróbować wsazystkie :d
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację?
Jeśli jesteś zainteresowana zaobserwuj i daj znać u mnie w komentarzu a ja szybko się odwdzięczę:)
Zapraszam
aaangelllaaa.blogspot.com
Obserwacja za obserwacje mnie nie interesuje ;)
UsuńBardzo podoba mi się szczoteczka, lubię silikonowe :) Obecnie moją numer jeden jest So Couture Loreal.
OdpowiedzUsuńJa również lubię silikonowe szczoteczki, a So Couture jest na mojej liście must have ;) Ostatnio głośno jest o tej maskarze, a więc tym bardziej mam ochotę ją przetestować ;)
UsuńNie znam, ale szczoteczka należy do takich, które lubię :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię takie szczoteczki ;)
UsuńBardzo mnie ten tusz kusi :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMam ten tusz na celowniku :)
OdpowiedzUsuńTuszem, który zapewniał mi najwspanialszy efekt był Eyes To Kill Armaniego, w podstawowej wersji. Niestety, lubił odbijać się na dolnej powiece, lecz dam mu jeszcze szansę, bo to, co robił z moimi rzęsami, to była magia :)
OdpowiedzUsuńIt Lash na pewno też wypróbuję, bo od jakiegoś czasu mam już na niego chęć :)
Ja obecnie, oprócz It Lash, używam też właśnie Eyses to Kill i na początku byłam nim rozczarowana, ale teraz, jak już troszkę poleżal, jestem oczarowana. I na szczęście nic mi się nie odbija, ale szkoda, że u Ciebie tak się działo :/
UsuńMiałam chęć kupić tą maskarę zaraz jak się pojawiła na rynku. Później przeczytałam opinie, że ma w sobie składnik, który może podrażniać oczy i zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńMoich oczu nie podrażnia, ale nie są też jakoś bardzo wrażliwe ;)
UsuńU mnie ta maskara bardzo dobrze się spisuje :) Moją ulubioną maskarą jest Giorgio Armani Eyes To Kill :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że lubisz Armaniego bo po przeczytaniu Twojej recenzji też kupiłam ten tusz ;)
UsuńJa wciąż poszukuję swojego tuszowego ideału :)
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie taki czas, że go w końcu znajdziesz ;)
UsuńSilikonowe szczoteczki bardzo lubię, więc może kiedyś dam się jej skusić :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ;)
UsuńDo tej pory najbardziej polubiłam się z Faux Cills YSL i gdyby nie fakt, że szybko wysycha to nie szukałabym niczego innego.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego tuszu YSL, ale czytałam właśnie, że lubią szybko wysychać. Niefajnie :/
UsuńKusisz! :-)
OdpowiedzUsuńMiałam ją, ale u mnie nie dawała efektu wow, którego oczekuję, więc do niej nie wrócę:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji. Na razie w kolejce jest Eyes To Kill więc jeszcze trochę nam zejdzie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii ETK. Ja na początku nie lubiłam się z tym tuszem, ale kilka dni temu, po dłuższej przerwie, wróciłam do niego i sprawdza się super :)
UsuńA ja już jestem zauroczona nowym tuszem od Lancome!!!;)
OdpowiedzUsuńJa troszkę zraziłam się do Lancome po nieudanej przygodzie z wersją Star, ale być może kiedyś skuszę się na to nowe cudo bo mnie intryguje ;)
UsuńZ chęcią bym ją wyprobowala: ))
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCzyli nie dla mnie. Uwielbiam mocne, teatralne rzęsy ;-)
OdpowiedzUsuńJedna pokusa mniej ;)
UsuńOpakowanie rzeczywiście jest piękne, wcale się nie dziwię, że uległaś :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka fajna, mnie już nie przeraża, wręcz odwrotnie, polubiłam takie, a jeśli chodzi o spektakularny efekt, to nie jestem zbytnio fanką tego looku, lubię umiarkowany i naturalny wygląd rzęs :)
Jest tak piękne, że szkoda będzie mi je wyrzucić ;) J
UsuńJesli lubisz naturalny look to polubiłabyś się z tym tuszem ;)
Już wiem jaki będzie kolejny zakup :)
OdpowiedzUsuńDałam drugie życie mojemu blogowi, wolnej chwili zapraszam ♥
http://sandi-beauty-lifestyle.blogspot.com/
Mam ją w swojej kosmetyczce i jestem tak samo zachwycona opakowaniem i efektem na rzęsach jak Ty :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia super wpis
OdpowiedzUsuńblogmanekineko.blogspot.com
Sama maskara już od dawna za mną chodzi ale niestety silikonowe szczoteczki nie zawsze się u mnie sprawdzają, choć przyznam, że obecnie testuję L'oreal False Lash Wings (też ma silikonową szczoteczkę) i sprawdza się bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuń