W ostatnim czasie udało mi się zużyć trochę kosmetyków, a tym samym zrobić nieco miejsca w łazience. Co prawda pustych opakowań uzbierało mi się więcej niż widzicie, ale tak to jest jak coś się położy w kilku miejscach to później się o tym zapomina... No nic, mimo wszystko zrobiło mi się lżej, a na półkach przejrzyściej choć muszę przyznać, że z niektórymi produktami rozstałam się ze smutkiem, a kilka z nich kupiłam już ponownie. W tej gromadce są też takie do których więcej nie wrócę, ale o tym poniżej. Herbata/woda/kawa/kakao/wino :) w dłoń i zapraszam do czytania.
Tołpa, SPA Eco, Aksamitny Krem-Mus pod prysznic i do kąpieli - ultra delikatny produkt o pięknym orzeźwiającym zapachu. W konsystencji przypomina trochę krem, doskonale oczyszcza i odświeża nie naruszając przy tym bariery ochronnej. Pozwala się zrelaksować, ponadto jest wydajny i godny wypróbowania.
Alba, Galeniczny Płyn do ciała i higieny intymnej - czyli gęsty produkt o roślinno-ziołowym aromacie. Łagodny i wielofunkcyjny. Ja najczęściej stosowałam go do higieny intymnej i w tej roli sprawdza się fantastycznie. Nie podrażnia, doskonale oczyszcza, odświeża i łagodzi podrażnienia. W roli żelu pod prysznic również nie mam mu nic do zarzucenia. Chętnie kupię ponownie!
Loccitane, Żel pod prysznic Vanille&Narcisse - na początku kupił mnie mocnym, nieco słodkim zapachem, który po pewnym czasie zaczął mnie drażnić. Sam żel jest natomiast w porządku. Doskonale oczyszcza, nie przesusza skóry pozostawiając ją gładką, elastyczna i pachnącą. Wydajność na plus, niestety opakowanie jest denerwujące, a szczególnie aplikator.
Rituals, Pianka pod prysznic Happy Buddha - zdecydowanie mój jeden z ulubionych produktów marki, a zapach przebija wszystko! Jedwabista konsystencja delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, a pomarańczowo-cedrowy zapach pieści zmysły. W efekcie umysł jest zrelaksowany, a skóra odświeżona, ale nie przesuszona. No bajka. Plus za ogromną wydajność i możliwość uzycia kosmetyku jako pianki do golenia <3
Yope, Mydło w płynie Vanilia Cynamon - uwielbiam te mydła i zużywam z namiętnością! Wydajne, łagodne, doskonale oczyszczają skórę dłoni nie wysuszając jej przy tym, za co ogromny plus! Do tego dorzucić trzeba świetny skład, piękny zapach i ładne opakowanie. No lubię i już.
Fitomed, Tonik nawilżający - niedrogi i naprawdę fajny tonik, które zachwycił mnie nie tylko całkiem niezłym składem, przyjemnym zapachem, ale też działaniem. Świetnie odświeża, tonizuje, łagodzi podrażnienia, a także nawilża pozostawiając skórę miękką, ukojoną i elastyczną bez uczucia napięcia czy oblepienia. Polecam.
Phenome, Krem do rąk Anti - Aging - mój ogromy ulubieniec. Charakteryzuje się lekką konsystencją i pięknym, cukrowym zapachem. Mimo swej lekkości naprawdę fantastycznie pielęgnuje, odżywia, zmiękcza, wygładza i nawilża wchłaniając się przy tym w mgnieniu oka. Co więcej, ma też bajeczny skład i jest nieziemsko wydajny!
Bumble&Bumble, Thickening Conditioner - zużyłam i tyle. Nie zachwyciła mnie niczym bo mam wrażenie, że nie robi nic. Na pewno nie obciąża, ale też nie nawilża, może dodawała trochę objętości, ale efekt był naprawdę znikomy. Zapach ma przyjemny, a wydajność ogromną jednak ja jestem na nie. Nie za tę cenę...
Pat&Rub, Peeling Wyszczuplanie i Ujędrnianie - lubię od czasu do czasu do niego wracać, a raczej lubiłam. Za zadanie ma usuwać warstwę rogową naskórka i pobudzać krążenie i robi to, jednak niezbyt spektakularnie. Konsystencja jest tu rzadka, a ilość drobin niewielka. To raczej taki zdzierak to codziennego, delikatnego złuszczania, ale ja od tego mam szczotkę, która robi to znacznie lepiej no i nie muszę już za nią płacić :) Same rozumiecie.
Antipodes, Aura Manuka Honey Mask - bardzo przyjemna odżywczo-oczyszczająca maska po którą chętnie sięgałam szczególnie zimą. W łagodny sposób oczyszcza, ale nie tylko! Dzięki zawartości miodu manuka działa przeciwbakteryjnie, a także nawilżająco. W efekcie, po jej zastosowaniu, skóra odzyskuje prawidłowy poziom nawilżenia, jest jędrna, rozjaśniona i promienna, a wszystkie wypryski są wyciszone i szybciej się goją. Co więcej, naturalny, mandarynkowo-waniliowy zapach relaksuje i wycisza, a sama maska ma świetny skład i jest bardzo wydajna.
Kiehl's, Midnight Recovery Eye - fajny, ale bez fajerwerków. Liczyłam, że usunie moje cienie pod oczami (ale czy cokolwiek jest w stanie je usunać?) i na początku coś tam rozjaśniał lecz później nie widziałam tego efektu wow. Ogólnie bardzo łagodny, lekki, szybko się wchłania i naprawdę nieźle nawilża, sprawiając, że skóra jest elastyczna, wygładzona, a zmarszczki mimiczne mniej widoczne. Wydajność i zapach na plus!
Pat&Rub, Krem pod oczy - bardzo lekki, a zarazem odżywczy krem. Naprawdę nieźle nawilża, uelastycznia, zapewnia uczucie komfortu, a do tego jest bardzo łagodny, nie powoduje podrażnień, szybko się wchłania i jest świetną bazą pod korektor czy ogólnie makijaż. Co więcej, ma świetny, naturalny skład i jest mega wydajny. Bć może jeszcze do niego wrócę choć nie jest moim nr. 1.
Sylveco, Ziołowy Płyn do płukania jamy ustnej - uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Przede wszystkim za świetny, naturalny skład bogaty w ziołowe ekstrakty, a także genialne działanie. Szybko i skutecznie oczyszcza z resztek pokarmowych, odświeża oddech, a przy tym nie podrażnia błony śluzowej i pozwala utrzymać prawidłowe pH. Do tego jest wydajny i niedrogi oraz zdecydowanie lepszy od płynów drogeryjnych.
L'oreal, Falshe Lash Superstar - całkiem niezła maskara z dodatkowym serum, które dodaje objętości, podkręca i niesamowicie wydłuża. Sam tusz natomiast dokładnie pokrywa rzęsy, przyciemniając je i nadając spojrzeniu wyrazistości. Nic się nie rozmazuje, nie osypuje itd., tusz trwa na rzęsach cały dzień i bez problemu daje się usunąć przy pomocy płynu micelarnego. Szczoteczka natomiast jest silikonowa, wygodna i precyzyjna. Warto zwrócić na niego uwagę.
Organique, Pianka pod Prysznic Milk - moja miłość! Ta pianka jest delikatna jak puch, a jej zapach tak niesamowity, że nie da się go opisać. W ultra delikatny sposób oczyszcza skórę, odświeża ją, a zawartość gliceryny, oczywiście organicznej, sprawia, że po umyciu jest ona nawilżona, ukojona, miękka, a uczucie ściągnięcia czy pieczenia przechodzi w niepamięć. Dorzucić do tego trzeba sporą wydajność i niezwykłe umilenie kąpieli i mamy kosmetyk idealny. W użyciu jest już kolejne opakowanie. Cudo!
John Masters Organics, Szampon i Mgiełka z serii Scalp - bardzo fajny duet. Szampon w łagodny acz skuteczny sposób oczyszcza, nie podrażniając przy tym skóry głowy. Doskonale odświeża, dodaje włosom blasku i objętości, świetnie też reguluje wydzielanie sebum przedłużając tym samym czystość naszej czupryny. Zapach jest tu ładny, ziołowo-roślinny, a sam szampon dobrze się pieni i jest bardzo wydajny. Sprej za zadanie ma wzmacniać cebulki i pobudzać wzrost włosów, po tym małym opakowaniu trudno mi powiedzieć czy aby na pewno to robi. Wiem natomiast, że nie obciąża, odbija włosy od nasady, łagodzi podrażnienia, a wygodny aplikator ułatwia aplikację. Składy oczywiście są tu nienaganne, a ładne,stylizowane na apteczne opakowania cieszą oko! Cóż więcej mogę napisać, mam ochotę na pełnowymiarowe opakowania <3
Bio IQ, Woda micelarna - łagodna, z cudownym składem i naprawdę dobra. Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę oraz oczy z makijażu i innych zanieczyszczeń nie pozostawiając uczucia lepkości czy tłustości. Skóra jest gładka, czysta i gotowa na dalsze zabiegi. Świetnie sprawdza się też w roli toniku, odświeża i delikatnie napina. Więcej o tu >klik<.
MAC, Waterproof Brow Set - kolejny ogromny ulubieniec czyli wodoodporny tusz do brwi. I faktycznie, jest bardzo trwały, nie ściera się, w szybki sposób pomaga podkreślić i zdefiniować brwi, optycznie je zagęszczając i przyciemniając. Plusem jest tu też wygodny, mały i precyzyjny aplikator oraz kilka kolorów do wyboru. To już moje nie wiem które opakowanie i na pewno będą kolejne.
The Body Shop, Hemp Hand Protector - pojawiał się juz w denku kilkukrotnie i myślę, że pojawi się jeszcze nie raz. No co zrobić, dla mnie najlepszy, choć w ulubieńcach marca pisałam o czymś równie dobrym >klik<. Wracając jednak do niego... Gęsty, treściwy, odżywczy. Potrafi doprowadzić suche, spierzchnięte dłonie do porządku już po pierwszym użyciu. Nie wchłania się tak odrazu, szczególnie jeśli nałożymy go trochę więcej, ale to nic bo działanie to wynagradza. Skóra odzyskuje miękkość, staje się elastyczna, gładka i nawilżona, a podrażnienia zostają złagodzone. Minusem jest zapach jednak można się przyzwyczaić.
Decleor, Shine Control Oxygenating Fluid - lekki krem przeznaczony do pielęgnacji cery tłustej oraz mieszanej. Przyjemnie pachnie, szybko się wchłania, stanowi idealną bazę pod makijaż i naprawdę nieźle pielęgnuje. Dobrze nawilża, zmiękcza i uelastycznia, do tego jest łagodny, nie powoduje podrażnień i nadmiernego przetłuszczania cery, nie obciąża ani nie zapycha. U mnie sprawdził się bardzo fajnie i pewnie kiedyś skuszę się na całą tubkę.
Skin&Tonic, Steam Clean - czyli oczyszczający balsam pielęgnacyjny. Co tu dużo pisać, genialny! Gęsty, o nieco oleistej konsystencji, szybko i skutecznie rozpuszcza resztki makijażu i inne zanieczyszczenia z powierzchni skóry pozostawiając ją doskonale oczyszczoną , a jednocześnie elastyczną, nawilżoną i gładką. Dodatek olejków z eukaliptusa i mięty dodatkowo potęguje uczucie dogłębnego odświeżenia, relaksuje i zapewnia przyjemne doznania. Miałam tylko mały słoiczek, ale kosmetyk jest niesamowicie wydajny i wystarczył na kilka o ile nie kilkanaście użyć. Na poważnie rozważam zakup pełnowymiarowego opakowania.
Clinique, Chybby Stick w kolorze Two Ton Tomato - lubię za wszystko. Zaczynając od łatwej, bezproblemowej aplikacji niewymagającej użycia lusterka poprzez delikatny, niewymuszony efekt na ustach, a kończąc na soczystym odcieniu czerwieni, który wpada nieco w koral. Wystarczy jedno pociągniecie aby usta były pokryte kolorem, a twarz zyskała wyrazu. Dorzucając do tego dużą wydajność i delikatne nawilżenie mamy produkt prawie idealny! Prawie bo trwałość nie jest tu najlepsza, ale mi to nie przeszkadza. Kolejna sztuka jest już w użyciu.
No to teraz dajcie znać czy któryś produkt Was zainteresował i macie ochotę na jego zakup? :)
jeju,jak długo się czytało :P
OdpowiedzUsuńnie miałam nic z twojego denka,ale ciekawi mnie to co ma w sobie wanilię :)
No cóż, nie dało się krócej tego wszystkiego opisać ;)
UsuńU mnie akurat zupa w dłoń :P. U mnie mydełko Yope stoi w kolejce i nie mogę się doczekać kiedy go użyję. Kiehl's, Midnight Recovery Eye używam akurat próbkę i rzeczywiście nawet ona się nie kończy :). Uderzył mnie jej mocny zapach ale przyjemny.
OdpowiedzUsuńZupa też jest spoko! :)
UsuńIch mydła są super, zobaczysz, na pewno je polubisz.
To fakt, wydajność tego kremu jest nieziemska, zresztą jak chyba wszystkich smarowideł od Kiehl's ;)
Wow ale wielkie denko 👍🏻 Uwielbiam denka 😻 A co jest twoim numerem 1 pod oczy? Bo widzę, że zmagamy się z podobnym problemem.
OdpowiedzUsuńObecnie mój nr. 1 to kawowy krem Fridge by Yde. Pisałam o nim w ulubieńcach kwietnia, jeśli masz ochotę to zapraszam do lektury :)
Usuńbogaty kosz, nie kojarzę nawet połowy tych marek;/ mam ten tusz z loreala, ale dla mnie to bubel. rozmazywał się i strasznie szybko wysechł.
OdpowiedzUsuńTo niedobrze :( U mnie nic takiego nie miało miejsca. Ciekawe od czego to zależy, hmm...
UsuńJak dużo tego i jak ładnie opisane! Ciekawie mnie krem pod oczy Kiehls, Pat&Rub też i tusz do rzęs i pianka do kąpieli Organique, i wszystko po kolei :D
OdpowiedzUsuńDorotka <3
UsuńCo mnie zainteresowało? jest tego trochę: np., krem Decleor, Phenome, płyn BioIQ, tusz Loreala, bo lubię ich tusze;) oraz Rituals oczywiście:)
OdpowiedzUsuńCzyli same wspaniałości :)
UsuńJak zawsze wypatrzyłam kilka perełek:) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co konkretnie wpadło Ci w oko?
UsuńI oczywiście nie ma za co <3
Bardzo fajny i - na szczęście - długi wpis, lubię takie czytać :) krem do rąk z Phenome uwielbiam, mam już czwartą tubkę w użyciu, a teraz zaintrygował mnie tonik z Fitomed i micel z Bio IQ oraz pianka od Organique - firmę znam i bardzo sobie cenię, ale do tej pory jakoś nie zwróciłam na pianki uwagi.
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to czytać :)
UsuńPowiem Ci, że super są te pianki. Kiedyś używałam innych zapachów, a ostatnio właśnie ta mleczna totalnie mnie zauroczyła i w okresie jesienno-zimowym będzie gościła u mnie już chyba zawsze ;)
Kilka kosmetyków nawet znam :) Pianek od Organique akurat nie lubię i niestety jak dla mnie to jeden z ich gorszych produktów, ale wiem, że sporo dziewczyn je uwielbia :) Krem pod oczy od Pat&Rub właśnie idzie do mnie i trzymam kciuki, że mnie zachwyci :) Tusz do brwi od MAC też bardzo lubię i jak dla mnie to jeden z lepszych w swojej kategorii :) Z Kiehl's miałam słynny krem z awokado, ale też wystawiam mu niską ocenę. Sporo tego zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, a ja te pianki bardzo lubię, ale wiadomo, nie wszystko musi każdemu odpowiadać i w końcu o to chodzi :) Tak samo jak krem Kiehl's z awokado jeszcze do niedawna był moim nr. 1, ale ostatnio zdecydowanie przebił go kawowy krem Fridge. Ten Patkowy też jest fajny, ale tylko fajny jak dla mnie. A tusz MAC wiadomo, ekstra jest <3
UsuńSporo tych zużyć :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej ciekawi to mydło w płynie, bo widzę, że staje się popularne.
Pozdrawiam,
> http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <
Świetne jest i występuje w kilku zapachach :)
Usuńuwielbiam zapach happy buddah, ale masło z tej serii jest super męskie :) piankę uwielbiam i upoluję jak tylko będę w Rituals :) lubię też tą serię z tołpy :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie miałam jeszcze masła z tej serii? Teraz żałuję, że nie powąchałam go ostatnio na lotnisku, ale nic straconego :)
UsuńJak zwykle, mnóstwo ciekawych kosmetyków :) Ja też uwielbiam krem z konopiami z TBS, must have na zimę ;) Pianki Rituals też są świetne. Ten krem do rąk z Phenome mam w zapasach, lubię zapach tej serii :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńO tak, ten cukrowy zapach wymiata <3
Często czytam zachwyty o tonikach Fitomed:) Coś musi w tym być:)
OdpowiedzUsuńNiedrogie i naprawdę niezłe. A przynajmniej ten jeden jest niezły ;)
UsuńSporo tego Ci się nazbierało, chyba nic nie miałam z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńByło więcej, ale zapomniałam o kilku opakowaniach i nie umieściłam ich na zdjęciu. Wtedy ten post nie miałby chyba końca ;)
UsuńKreduchna Clinique i balsam Skin&Tonic wpadły mi w oko :)))
OdpowiedzUsuńBalsam jest genialny! Zresztą oba produkty polecam :)
UsuńKochana, nawet nie wiesz jak się cieszę, że szmat czasu temu trafiłam na Twoją opinię o tym żelu z Maca. Kończę już drugie opakowanie i nie planuję nawet próbować nic innego :)
OdpowiedzUsuńO, bardzo mnie to cieszy :) Ściskam :*
UsuńSuper post. Produkty z Rituals - jedne z ulubionych.
OdpowiedzUsuńNowy post na moim blogu http://life-that-inspired.blogspot.com/
Zapraszam!
Rituals górą :)
Usuń