Co to był za miesiąc! Intensywny, pracowity, ponury, deszczowy i zimny, ale też pełen miłych niespodzianek i odwiedzin. Mimo wielu obowiązków znalazło się też trochę czasu na przyjemności, jak gotowanie, oglądanie seriali, wieczorne domowe SPA czy poranny makijaż. W międzyczasie udało mi się też przetestować kilka nowości, ale i bardzo chętnie wracałam do tych starych i sprawdzonych. I dzisiaj właśnie powstał taki misz-masz, znajdziecie tu kilka kosmetyków, które stosuję od niedawna, ale już zdążyły mnie zachwycić, są i kosmetyki, które były już kiedyś w ulubieńcach i trafiły tutaj ponownie ponieważ są doskonałe. No to co, zapraszam do czytania.
Sylveco, Rumiankowy Żel do Twarzy - miałam ochotę przedstawić go Wam już w poprzednim poście z ulubieńcami i sama nie wiem dlaczego tego nie zrobiłam. Jest rewelacyjny, do tego wydajny i bardzo tani! Nie tylko doskonale oczyszcza skórę z resztek makijażu i innych zanieczyszczeń bez naruszania warstwy hydrolipidowej, ale też, dzięki zawartości kwasu salicylowego, działa antybakteryjnie, wspomaga walkę z wypryskami, oczyszcza pory i reguluje wydzielanie sebum. Ja stosuję go zarówno rano jak i wieczorem, po uprzednim umyciu twarzy olejkiem Resibo. Żel doskonale usuwa jego pozostałości pozostawiając skórę oczyszczoną, przyjemnie gładką i elastyczną bez uczucia ściągnięcia czy pieczenia. Niby to tylko kosmetyk, który nakładamy i zmywamy, ale przy regularnym użyciu można zauważyć poprawę stanu skóry, a z wyżej wspomnianym olejkiem Sylveco tworzy duet doskonały. Polecam dosłownie każdemu. Nawet gdy się nie sprawdzi nie będzie szkoda go wyrzucić, ale gwarantuje, że będziecie zachwycone!
Phenome, Purifying Anti-Dandruff Shampoo - jeden z moich ulubionych szamponów do którego wracam regularnie i z przyjemnością. Przede wszystkim świetnie wpływa na kondycje włosów, odżywia je i wzmacnia oraz doskonale dba o skórę głowy, a moja jest szczególnie kapryśna i bardzo wrażliwa. Ostatnio do tego dołączył łupież jednak Purifying Anti-Dandruff Shampoo szybko pomógł mi się z tym problemem uporać, nawilżył skalp i ukoił, a ja odetchnęłam z ulgą. Co więcej, kosmetyk ma gęstą konsystencję, świetnie się pieni, dobrze oczyszcza, a włosy są po nim niesamowicie błyszczące, nawilżone, puszyste, a jednocześnie mięsiste, śliskie i pełne objętości. Coś wspaniałego! Uwielbiam i polecam szczególnie osobom z problemem łupieżu czy też cienkimi, szybko przetłuszczającymi się włosami. Cudo <3
Mario Badescu, AHA Botanic Body Soap - fantastyczny żel pod prysznic, który jednocześnie oczyszcza, delikatnie złuszcza, a także nawilża i łagodzi. Kupiłam go skuszona bardzo pozytywnymi recenzjami i nie zawiodłam się. Nie sprawdziłam jednak przed zakupem składu i dopiero podczas którejś kąpieli z jego użyciem zauważyłam, że zawiera SLS jednak nie wpływa on w żaden negatywny sposób na skórę. Oprócz tego znajdziemy w nim też ekstrakty owocowe z papai i grejpfruta, ekstrakt z żeń-szenia oraz proteiny owsa. Mieszanka ta doskonale wpływa na skórę, świetnie oczyszcza i pomaga pozbyć się wyprysków z dekoltu czy ramion, a zdarza się, że czasem mam taki problem. Co więcej, żel jest naprawdę łagodny, pozostawia skórę niesamowicie gładką, przyjemnie miękką i delikatnie nawilżoną, a do tego bosko pachnie! To pierwsze moje opakowanie, ale na pewno nie ostatnie.
Chanel, Allure Lip Gloss, Sensible - błyszczyk, który ostatnio pojawił się na blogu w pełnej recenzji >klik<, pojawił się też już kiedyś jako ulubieniec. Co tu dużo mówić, dla mnie genialny. Kremowy, o dobrym kryciu, pięknym połysku i komfortowej konsystencji. Pielęgnuje usta, trwa na nich długi czas, nie wymaga użycia lusterka podczas aplikacji, piękne, minimalistyczne opakowanie zapewnia poczucie luksusu, a kolor Sensible - neutralny koralowy róż - pasuje zawsze i wszędzie. W czerwcu gdy nie wiedziałam co zaaplikować na usta sięgałam właśnie po niego i to był zawsze dobry wybór!
Eco Tan, Face Tan Water - aaa, cudo! Czyli samoopalający tonik oparty całkowicie na składnikach naturalnych, nie tylko nadaje cerze piękny oliwkowy odcień opalenizny, ale też wspaniale odżywia i działa przeciwtrądzikowo. Ja aplikuję go delikatnie nasączonym wacikiem na twarz, szyje oraz dekolt, przeważnie wieczorem co 3-4 dni, a rano budzę się z delikatnie muśniętą słońcem skórą, która wygląda zdrowo i promiennie. Tak jak wspomniałam wyżej, tonik świetnie nawilża więc czasem pomijam już nakładanie jakichkolwiek innych produktów nawilżających. O zapychaniu nie ma mowy, nie ma tu też plam, smug ani zacieków. Kosmetyk ściera się równomiernie i wydziela naprawdę minimalny zapach. Czuję go jedynie chwilę po aplikacji i tyle. Zdecydowanie przebił na głowę inne samoopalacze i nawet jeśli do tej pory omijałyście tego typu produkty tego się nie bójce, serio, nie ma opcji żeby zrobić sobie nim krzywdę!
Clinique, Pop Lip Colour, 06 Poppy Pop - kolejny produkt do ust w czerwcowych ulubieńcach. Tym razem pomadka. Kremowa, niesamowicie napigmentowana, trwała i w kolorze koralowej czerwieni. Soczystym i przyciągającym wzrok. Ożywiała mi ponure czerwcowe dni, dodawała zwykłemu outfitowi charakteru i wspaniale rozpogadzała twarz. W zależności od nastroju czy okazji raz wklepywałam ją tylko delikatnie w usta innym razem nakładałam grubszą warstwą, w obu wersjach sprawdza i prezentuje się fenomenalnie, a jej minimalistyczne i jednocześnie piękne opakowanie sprawia, że mam ochotę sięgać po nią non stop. Na ustach możecie zobaczyć ją o tu >klik<.
Aesop, Oil - Free Facial Hydrating Serum - gości u mnie od dawna jednak dopiero ostatnio przekonałam się jakie jest naprawdę wspaniałe. Lekkie, o nieco żelowej konsystencji, oparte na aloesie i wzbogacone witaminami. Bardzo szybko się wchłania, łagodzi podrażnienia, zmiękcza i moją mieszaną cerę nawilża tak dobrze, że w chwili obecnej stosuję je już solo bez żadnego kremu. Stanowi świetną bazę pod makijaż, nic się nie nim nie roluje ani nie waży, skóra dłużej zachowuje mat i przez cały dzień czuje się komfortowo. Pisałam o nim też tutaj >klik< i tutaj >klik<. Jeśli szukacie dobrego serum aby wzmocnić działanie kremu czy też lekkiego nawilżacza na lato jak najbardziej polecam, szczególnie posiadaczkom cery mieszanej i tłustej. Lekkie, łagodzące i odżywcze <3
Lumene, Color Correcting Cream - korektor, podkład i rozświetlacz w jednym. Zapewnia średnie krycie, pięknie stapia się ze skórą, trwa na niej cały dzień i daje fantastyczne satynowe wykończenie. Cera z miejsca nabiera blasku, prezentuje się zdrowo i pięknie i tak przez cały dzień. Ja w czerwcu sięgałam po ten krem CC niemalże codziennie, pomijając dni gdy nie robiłam makijażu, i za każdym razem byłam zachwycona efektem i wciąż jestem. Aplikacja nie sprawia problemów, krem nie pozostawia smug, wyrównuje koloryt i ukrywa zmęczenie, do tego jest niewyczuwalny, nie podkreśla suchych skórek oraz nie wzmaga przetłuszczania skóry, a blask który daje jest subtelny aczkolwiek widoczny. Natomiast kolor, posiadam odcień Medium, ładnie dopasowuje się do koloru cery i nie oksyduje w ciągu dnia. Po aplikacji wystarczy tylko wytuszować rzęsy, nałożyć błyszczyk/pomadkę, bronzer lub róż, skorygować brwi i letni makijaż gotowy. W akcji możecie zobaczyć go tutaj >klik<. Polecam!
Organique, Balsam do Ciała z masłem Shea, Mango - przez cały rok dbam o dobre nawilżenie skóry nie tylko twarzy, ale też ciała bo dobrze nawilżona skóra jest gładka, elastyczna, miękka, zdecydowanie bardziej jędrna oraz odporna na działanie czynników środowiskowych. Balsam Organique w roli nawilżacza sprawdza się lepiej niż doskonale, a wersja mango jest idealnym umilaczem letnich wieczorów. Nieco słodka, a jednocześnie soczysta i bardzo intensywna. Zapach ten długo utrzymuje się na skórze i zdecydowanie wzmaga apetyt na owoce :) Uwielbiam po niego sięgać po wieczornej kąpieli. Smaruję się nim od stóp po prawie szyję ;) Mocno zbita, skondensowana konsystencja nieco utrudnia stosowanie, ale działanie zdecydowanie to wynagradza. Balsam topi się w kontakcie ze skórą, pokrywa ją warstwą ochronną, która otula, odżywia i regeneruje. Skóra odzyskuje naturalny poziom nawilżenia, jest odżywiona, miękka i przyjemnie napięta, a efekt ten jest długotrwały. Idealny kosmetyk do pielęgnacji skóry przez cały rok, latem natomiast świetnie ukoi ją i zregeneruje po słonecznych kąpielach, a stosowany po szczotkowaniu ciała na sucho da naprawdę bajeczne efekty.
I to już wszyscy ulubieńcy. Który kosmetyk Was zaciekawił, a który już znacie? Co Was zachwyciło w czerwcu? Dajcie znać :)
Muszę przyznać, że żadnego kosmetyku z Twojej listy nie miałam :) podoba mi się ta pomadka Clinique
OdpowiedzUsuńNo co tu dużo mówić, obłędna jest także polecam! ;)
UsuńBardzo lubię tymiankowy żel do mycia twarzy Sylveco, ale mam ochotę wypróbować również ten rumiankowy :-) Organique kusi mnie za to już od dawna, muszę kupić coś z tej serii!
OdpowiedzUsuńTymiankowy też lubię, ale rumiankowy spisuje się u mnie lepiej. Jest równie skuteczny jednak łagodniejszy i nie wysusza mi skóry jak to potrafił robić ten pierwszy :)
UsuńA seria Mango pachnie obłędnie <3
Ciekawi mnie ta pomadka z Clinique. A żel z Sylveco miałam, zużyłam, ale nie jest to mój ulubiony żel do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, a który żel jest Twoim ulubionym? :)
UsuńPrzekonałaś mnie do tej wody do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialna, nie zawiedziesz się :) Ja używam jej też do dłoni ;)
UsuńAesop marzy mi się od dawna ale niestety nie mam gdzie go kupić :( Takie piękne te opakowania <3
OdpowiedzUsuńW Polsce Aesop dostępny jest w perfumerii Galilu, można też zrobić bez problemu zakupy online na stronie producenta :) A opakowania, fakt, piękne są :)
UsuńŚwietny post! :) Tak trzymać! :) Zapraszam na nowy post do mnie;)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik!
Dzięki :)
Usuńznam tylko Organique :)
OdpowiedzUsuńLubisz? :)
UsuńBalsam z organique kupiłam na zimę (wersja chwili z pomarańczą) i zachwycił mnie tylko zapach, ani nawilżenie, ani wydajność mnie nie powaliły, za to uczucie tłustej, niewchłoniętej warstewki i koszmarnie toporna aplikacja mnie doprowadzały do szału...błyszczyki chanel są the best i już, w kazdym kolorze i zawsze :) jkbasta
OdpowiedzUsuńJa lubię te balsamy i kupuję je regularnie. Fakt, konsystencja jest toporna i może denerwować, ale już do niej przywykłam i aplikację traktuję jako taki mały rytuał. Co do tłustej warstwy u mnie tego nie ma, być może dlatego, że przed kąpielą szczotkuje ciało na sucho i później wszystko lepiej się wchłania. Jednak nie ma kosmetyku, który odpowiadał by wszystkim i doskonale Cię rozumiem :) A co do błyszczyków to wiadomo <3
UsuńBłyszczol Chanel uwielbiam! Pomadę Clinique uwielbiam! Szmapon Phenome uwielbiam! Reszty nie znam, ale pewnie byłoby podobnie :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak właśnie by było :*
UsuńW końcu muszę przetestować ten żel z Sylveco :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę super :)
UsuńJest tu też kilku moich ulubieńców i mamy podobne zdjecie ulubieńców;) zaciekawił mnie natomiast ten samoopalacz, póki co nie potrzebuję bo korzystam z letniego słonka, ale na zimę na pewno przetestuję:)
OdpowiedzUsuńUff, to dobrze, że wrzuciłam je pierwsza bo jeszcze Anonim posądziłby mnie, że zgapiłam haha ;)
UsuńA tonik polecam, genialny <3
Błyszczyk Chanel używam od kilku dni i jestem zakochana, ale to już wiesz ;) Pomadkę Clinique też z czasem kupię. Żel Sylveco mnie zaciekawił. Mówisz, że jest taki łagodny?
OdpowiedzUsuńWiem, wiem i bardzo mnie to cieszy :*
UsuńDaga, tak, żel jest łagodny i co ważne, nie wysusza skóry. Tzn. nie wiem jakby spisał się na suchej cerze jednak producent kieruje go dla wszystkich więc myślę, że powinien się sprawdzić :) Pomadkę oczywiście też bardzo polecam, kolor ma obłędny <3
Mam miniaturę pomadki Clinique i jest świetna ;D Natomiast na żel Sylveco mam wielką ochotę, tylko że w wersji tymiankowej :D
OdpowiedzUsuńTymiankową wersję kiedyś miałam i niestety trochę wysuszała mi skórę, ale ogólnie też miło ją wspominam :)
UsuńPop Lip Colour jest mega energetyczny. Piękny odcień. Nie wiedziałam, że są samoopalające toniki. W sumie świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł! Ja jestem zachwycona <3
UsuńMnie bardzo kusi ta seria z mango Organique :)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest, zresztą jak wszystkie serie Organique <3
UsuńCzytam Twój wpis z wypiekamy na twarzy. Myślę o serum, szamponie i żelu Sylveco. Organique znam, mam obecnie serum kawowe do ciała.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńWymienione przez Ciebie trio mocno polecam, a z serii kawowej Organique bardzo lubię masło i peeling. Serum jeszcze nie miałam. Jak się sprawdza?
Bardzo fajnie, skóra lekko się zaczerwienia, tak podobno powinno być, szybko się wchłania i ma przyjemny zapach kawy:)))
OdpowiedzUsuńObecnie zamówiłam płyn micelarny Sylveco, serum Resibo i olejek, krem na dzień Hydraphase oraz maskę nawilżającą do włosów Insight hydrating. Bardzo ciekawa jestem tych kosmetyków. Jeżeli chodzi o szampony, to uwielbiam John Masters Organics, ten z cynkiem i szałwią, super działa na skórę głowy.
Same cudowności :-) błyszczyk Chanel jest naprawdę śliczny :-)
OdpowiedzUsuń