Hej, co prawda to jeszcze nie koniec kwietnia, ale ja już dziś przygotowałam dla Was post z ulubieńcami, a w nim same perełki. Same zobaczcie, zapraszam :)
RITUALS..., Good Luck Scrub - peelingów do ciała miałam już wiele, ale zawsze w każdym dopatrywałam się jakiejś wady, a to za tłusty, a to za słaby, za mało wydajny itd., jednak w tym nie widzę żadnych. Ten peeling to ideał, a mówią, że ideały nie istnieją ;) Jest doskonały pod każdym względem zaczynając od konsystencji i działania, a kończąc na zapachu i wydajności. Genialnie złuszcza martwy naskórek, wygładza, napina, poprawia koloryt, a także delikatnie nawilża i otula pięknym, pomarańczowo-cedrowym zapachem. Uwielbiam i marzę o tym aby nigdy się nie skończył.
Dr. Bronner's, Castile Soap, Lavender - to organiczne mydło to moje małe wielkie odkrycie i zostanie ze mną już na zawsze. Można stosować je aż na 18 sposobów, ja, póki co, używam go tylko do mycia pędzli, do sprzątania, a przede wszystkim do mycia ciała. Jest niesamowicie łagodne, świetnie się pieni, delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę i nie wysusza jej, a wręcz delikatnie nawilża. Czasem zapominam nawet o aplikacji balsamu. A zapach? Zapach jest boski, bardzo naturalny, lawendowy, piękny. Relaksuje i uspokaja. Jeśli jeszcze nie znacie Castile Soap to szybko nadrabiajcie zaległości, nie pożałujecie :) PS. Są też inne wersje zapachowe ;)
REN, Clarifying Toner - jeśli widziałyście mój ostatnio post >klik< to wiecie, że bez toników nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji. Ten od REN nie od razu mnie zachwycił. "Ot zwykły tonik" pomyślałam. Ale teraz, po ponad miesiącu używania, muszę przyznać, że jest naprawdę świetny i działa. Przy regularnym stosowaniu delikatnie złuszcza martwy naskórek, odblokowuje pory, a tym samym sprawia, że cera z dnia na dzień oczyszcza się, jest gładka, ma wyrównany koloryt i wygląda zdrowo. Kosmetyk reguluje też wydzielanie sebum, a także minimalizuje powstawanie wyprysków. Do tego dochodzi świetny skład i delikatność, czego chcieć więcej? ;)
Clarins, Multi Blush, Candy 02 - na początku kwietnia, po kilku miesiącach nieużywania, wygrzebałam ten róż z dna szuflady, zaaplikowałam na kości policzkowe i WOW! Tego mi było trzeba. Róż pięknie ożywia całą twarz, rozświetla ją i rozpromienia. Na zdjęciach nie zachwyca, ale na żywo, uwierzcie mi, wygląda bosko, a jego cukierkowy kolor jest idealny na wiosenno-letni okres. Mimo kremowej formuły kosmetyk nie przysparza problemów, dobrze się nakłada, bezproblemowo rozciera i pięknie stapia ze skórą co w rezultacie daje bardzo naturalny look. Po prostu bajka. W tym poście >klik< możecie przeczytać jego pełną recenzje i zobaczyć jak prezentuje się na mnie ;)
Kiehl's, Creamy Eye Treatment - moja skóra pod oczami nie jest bardzo wymagająca, ale nawilżenia oraz odżywienia zdecydowanie potrzebuje, a ten krem zapewnia jej to w 100%. Gdybym miała opisać go w jednym zdaniu, powiedziałaby - bomba odżwycza w małym opakowaniu, naprawdę. Krem genialnie i długofalowo nawilża, koi, regeneruje, a także uelastycznia i, co równie ważne, daje uczucie komfortu. Ogólnie sam w sobie jest bardzo komfortowy, treściwy, bezzapachowy i łagodny. Nie podrażnia ani nie uczula. Co tu dużo mówić, ja jestem nim oczarowana. Wspominałam o nim już tutaj >klik<. Jeśli szukacie fajnego kremu pod oko to ten zdecydowanie polecam.
Beauty Blender - długo opierałam się przed zakupem BB, ale w końcu uległam i już wiem skąd te wszystie zachwyty. Ta mała, niepozorna gąbeczka jest genialna, a ja zakochałam się w niej od pierwszego użycia. Aplikacja podkładu, jakiegokolwiek, z jej pomocą przebiega bardzo szybko i sprawnie, a efekt końcowy jest świetny. Cera wygląda bardzo naturalnie, a przy tym perfekcyjnie. Nie ma tu mowy o smugach, zaciekach, prześwitach, niedociągnięciach czy "masce" ponieważ podkład jest idealnie stopiony ze skórą. Pędzlem nigdy nie udało mi się uzyskać takiego efektu. Ponadto BB nie pochłania zbyt wiele podkładu, dobrze się czyści, nie odkształca się i szybko schnie. Wad nie widzę.
A co jeszcze zachwyciło mnie w kwietniu poza kosmetykami? M.in owsiane ciasteczka z tego przepisu >klik<. Co prawda pokochałam je już w marcu, ale myślałam, że szybko mi się przejedzą, a tu guzik. Mogłabym je jeść codzennie, ale tego nie robię bo pewnie już po miesiącu nie zmieściłabym się w drzwiach ;) Co do samych ciasteczek są one bardzo łatwe w przygotowaniu i po prostu przepyszne. Te sklepowe niech się schowają, fuuu! ;)
W niekosmetycznych ulubieńcach musi znaleźć się jeszcze piosenka bo, nie wiem jak Wy, ale ja bez muzyki nie umiem żyć i słucham jej na okrągło. W kwietniu najczęściej odtwarzałam utwór Strawberry Letter 23 >klik< :) w wykonaniu malezyjskiej piosenkarki kryjącej się pod pseudonimem YUNA. Piosenka lekka i przyjemna, w sam raz na wiosenne, leniwe popołudnia ;)
A Was co zachwyciło w kwietniu? Dajcie koniecznie znać :)
Lekcja z wzorów
4 dni temu
Mnie w kwietniu najbardziej zachwycił korektor rozświetlający i puder z Shisiedo, niebawem o nich napiszę:) od razu rozświetlają moje spojrzenie i wyglądam na mniej zmęczoną niż w rzeczywistości jestem.
OdpowiedzUsuńOoo, super. Lubię takie kosmetyki, które działają jak za dotknięciem magicznej różdżki i chętnie o nich poczytam ;)
UsuńMusze w końcu zakupić BB!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńJuż od dawna bardzo chcę spróbować tego kremu pod oczy. Muszę go w końcu dorwać :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę fajny, nie zawiedziesz się :)
Usuńgood luck scrub, fajne te nazwy wymyślają
OdpowiedzUsuń:))
Usuńświetni ulubieńcy!
OdpowiedzUsuń:))
Usuńprzepiękny kolor różu :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Mi też się bardzo podoba :)
UsuńCiekawi ulubieńcy ;) żadnego z twoich produktów nie miałam, kiedyś zastanawiałam się nad Beauty Blenderem ale cena skutecznie odstrasza oraz to ,że ciężko go domyć , oczami wyobraźni zawsze widzę te miliony bakterii na brudnej gąbce
OdpowiedzUsuńHmm, nie wiem na jakiej podstawie sądzisz, że BB ciężko domyć bo mój domywa się bardzo dobrze i bez problemu. A jeśli obawiasz się bakterii to mydło antybakteryjne lub płyn załatwi sprawę ;)
UsuńCena fakt, niska nie jest, ale warto zainwestować, naprawdę :)
Nie znam tych produktów. Beauty Blender chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńBB bardzo, bardzo polecam :)
UsuńRóż ma genialny odcień ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńKusisz i kusisz tym kremikiem pod oczy:D Zastanawiam się, czy go kupić za jakiś czas, bo jednak potrzebuję czegoś, co by też trochę na zmarchy podoczne działało, a wiem, że on właśnie taki bardziej odżywiający i nawilżający jest, niż przeciwzmarszczkowy...
OdpowiedzUsuńBB znam i kocham, ale mam różowy:)
Scrub Rituals też znam, ale wersję Himalaya, której nie polubiłam za mocno, chociaż ścieranie na plus, to to wrażenie ciepła, jakie powoduje mnie zniechęca, za to peeling Sakura to jest cudooooo:) Zapach cudny, ścieranie na poziomie takim, jakbym sobie papierem ściernym maziała po skórze, uwielbiam i muszę wkrótce kupić :)
Fakt, przeciwzmarszczkowy to on nie jest, ale jeśli skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona to i zmarszczki nie będą się pojawiały czy też pogłębiały ;) Moim zdaniem warto go wypróbować.
UsuńO widzisz, a u mnie Himalaya Scrub wykazuje działanie chłodzące i chętnie sięgam po niego latem ;) Wersji Sakura nie miałam, ale jak piszesz, że fajnie działa to chętnie się skuszę :)
BB mój ulubieniec!
OdpowiedzUsuńNo to piona ;)
UsuńRóż wygląda bosko! Mydła Castile uwielbiam, wersja miętowa jest boska, fajnie, że już są w Polsce, kiedyś nie było ich łatwo dostać:)
OdpowiedzUsuńJa swój egzemplarz nabyłam w Norwegii, ale fakt, w Pl też można je już dostać, m.in. w TK Maxx i kilku sklepach online ;)
UsuńTeż mam od nie dawna czarną gobęczkę BB i jestem nią zachwycona :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie ;)
UsuńJa mialam rok temu faze na ciastka owsiane i kiedys tak sie 'wciagnelam' w ich jedzenie ze zjadlam cala blache :D
OdpowiedzUsuńTen kremik pod oczy mam na wishliscie :D
Ja codziennie mogłabym zjadać całą blachę, ale później zamęczyły by mnie wyrzuty sumienia. No i musiałabym wymienić garderobę ;)
Usuńooo, czarny beauty blender! szok!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego szok? :)
UsuńRóż jest cudny <3 Krem pod oczy mnie zainteresował, lubię takie ciężkie kalibry :) Do pieczenia ciastek zbieram się, myślę że w przyszłym tygodniu znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńDaj znać czy smakowały :)) Ja chyba dzisiaj upiekę kolejną turę ;)
UsuńPierwsze ciastka już za mną! Wyszły przepyszne :))) Oczywiście zniknęły w mig, więc na dniach kolejne pieczenie :)
UsuńAle boski róż ;) Dr Bronners widziałam w TK Maxx, ale jakoś mnie nie skusił. To się chyba zmieni ;P
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już kupisz jedną butlę to będziesz chciała więcej ;p
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po BB, bo jak do tej pory mam jej zamiennik z DM i jestem bardzo zadowolona, ale słyszałam że się nie umywa do oryginału :)
OdpowiedzUsuńGąbeczki z DM nie miałam więc nie mam porównania, ale BB serdecznie polecam :)
UsuńPo cichu zazdroszczę dostępu do kosmetyków, których u nas próżno szukać :) Ale po cichu, bardziej cieszy mnie to, że się u Ciebie sprawdzają i nie są to tylko słowa rzucone na wiatr zagranicznych blogerek. Najbardziej chyba ciekawi mnie organiczne mydło - chociaż jestem mocno żelowa, to i taką formę chętnie znalazłabym w swojej łazience :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
To mydło jest akurat w formie płynu więc prawie jak żel. Warto wypróbować :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Bardzo fajni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - KLIK
Dziękuję :)
Usuńmuszę spróbować przepisu na ciasteczka owsiane:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ale uwaga bo uzależniają ;)
UsuńJa od tygodnia zachwycam się peelingiem Rituals, ale wersją zieloną, jak już wspominałam na twoim Insta :) Rzeczywiście, nie ma on wad! :)
OdpowiedzUsuńZ czarnym beauty blenderem jeszcze się nie spotkałam bezpośrednio, a ponoć jest lepszy od różowego :)
Ale mi narobiłaś ochoty na ten peeling, muszę go zamówić :) A powiedz mi Kochana, jak on pachnie?
UsuńHmm, pojęcia nie mam czy lepszy, ale jedno jest pewne, jest genialny! ;)
BB to już niewątpliwy hit i wręcz klasyka. Nie masz może porównania do Glam Sponge?
OdpowiedzUsuńDużo super kosmetyków, ale najbardziej jestem ciekawa ciasteczek owsianych, muszę zrobić koniecznie :)
OdpowiedzUsuń