Czy trafiłyście kiedyś na kosmetyk, który zachwycił Was od pierwszego użycia? U mnie tak było z Odżywczym Peelingiem Cukrowym marki Clochee. Pierwsze użycie i boom! Wielki zachwyt, a nawet miłość! Która cały czas trwa bo nie ma co ukrywać, ale peeling jest genialny.
Jego skład oparty został na maśle shea, które działa na skórę łagodząco, antybakteryjnie, regeneruje, uelastycznia, a także natłuszcza, a przy tym jest niezwykle delikatnie, nie podrażnia ani nie powoduje alergii. Ponadto jest doskonałym źródłem witamin takich jak A, E oraz F. Za środek ścierny robią tu natomiast głównie pestki malin. Perfekcyjnie złuszczają zrogowaciały naskórek, oczyszczają i odświeżają skórę oraz stymulują jej samoregenerację. Po użyciu peelingu skóra jest nie tylko dokładnie oczyszczona i gładka, ale też niezwykle miękka, bardziej napięta, elastyczna, a także niesamowicie odżywiona i nawilżona. Ma też zdrowy koloryt oraz pięknie pachnie. Peeling pozostawia na niej delikatną warstwę ochronną, ale w żadnym razie nie jest ona tłusta czy lepka. Użycie balsamu/masła/olejku jest tutaj już naprawdę zbędne, a uczucie nawilżenia utrzymuje się do wieczora następnego dnia. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem ponieważ wcześniej nie spotkałam się z peelingiem, który nie dość, że naprawdę rewelacyjnie złuszcza to jeszcze tak fenomenalnie odżywia i pielęgnuje skórę. Nie mylcie z oblepianiem bo o tym nie ma mowy!
Konsystencja kosmetyku jest gęsta. Podczas aplikacji nic nie ucieka, peeling świetnie rozprowadza się po skórze, a drobiny w nim zawarte naprawdę mocno i porządnie masują, niezależnie czy zastosujemy go na mokre czy też suche ciało, dlatego jeśli nie lubicie mocnych zdzieraków lub macie bardzo wrażliwą skórę lepiej go omijajcie. Zapach też jest na plus. Ja spośród trzech wersji zapachowych wybrałam tę o zapachu mango i peeling może nie oddaje aromatu tego owocu, ale pachnie bardzo przyjemnie i delikatnie. Zdecydowanie umila stosowanie, relaksuje i otula. Na uwagę zasługuje też fakt, że kosmetyk jest w 100% naturalny, a jego opakowanie zostało wykonane z ekologicznego plastiku z domieszką d2w, który podlega degradacji tlenem. W opakowaniu mieści się 250 ml kosmetyku, który jest bardzo wydajny i spokojnie wystarczy na kilka, jak nie kilkanaście porządnych masaży złuszczających :) Jego cena wynosi natomiast 59 zł. Jak za ten bajeczny skład, przyjazne dla środowiska opakowanie i genialne działanie uważam, że to naprawdę niedużo.
A gdyby ktoś nie wiedział, wspomnę jeszcze tylko, że Clochee to nasza rodzima marka pochodząca ze Szczecina założona przed dwie koleżanki: Darię oraz Justynę. Dziewczyny markę założyły całkiem niedawno bo w grudniu 2013 roku, ale odnosi ona już wiele sukcesów i wcale mnie to nie dziwi. Biję się w głowę tylko, że nie skusiłam się na ich kosmetyki już dawno temu, no ale swoją przygodę w końcu rozpoczęłam i mam ochotę na więcej.
Nie wiedziałam, że Clochee to polska firma! Nie za bardzo przepadam za peelingami cukrowymi, wolę używać czarnego mydła jako peeling.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale myślę, że gdybyś wypróbowała ten od Clochee to zmieniłabyś zdanie ;)
UsuńGdzie można kupic ich produkty? Od razu sie na coś skuszę!
OdpowiedzUsuńKosmetyki Clochee można kupić m.in. w sklepie online marki ;)
UsuńChętnie poznam ;) lubię cukrowe i to z mango!
OdpowiedzUsuńBardzo mocno polecam ;)
UsuńTak o nim napisałaś, że się nim zachwyciłam nawet bez osobistego użycia;).
OdpowiedzUsuńAnia <3
UsuńKosmetyków marki Clochee nie znam jeszcze, ale nie wykluczone, że kiedyś poznam :) Moim ulubionym 'peelingiem' jest już od jakiegoś czasu ostra gąbka, bo od kiedy wycofali sproszkowane algi z Bielendy - nie znalazłam nic równie dobrego. Więc foch, zostaję przy gąbce! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Można i tak ;)
UsuńŚciskam :*
Znam, znam i ogromnie lubię :)
OdpowiedzUsuńWłaściwości pielęgnacyjne, skład i wydajność - wszystko mi w nim odpowiada. Dopiero kończę moją truskawkową wersję, ale już zaopatrzyłam się w mango - pachnie cudownie :)
Moja Przyjaciółka też się na niego niedawno skusiła i jest zachwycona tak samo, jak my. To po prostu rewelacyjny kosmetyk :)
Z Clochee znam też masło migdałowe, które uwielbiam i regularnie kupuję. Kiedyś nabyłam też płyn mincelarny, który dobrze rokował, ale niestety musiałam go odesłać, bo coś się z nim zaczęło dziać, wolałam nie ryzykować :(
Na to masło mam wielką chęć. Podczas pobytu w Polsce mam zamiar odwiedzić salon Clochee i na pewno je nabędę ;) A z tym płynem kiepska sprawa, ale rozumiem, że otrzymałaś zwrot pieniędzy?
UsuńNajbardziej lubię ich peeling cynamonowy, ale ten tez lubię:) Kupuje też peelingi Pat&Rub, są rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńCynamonowa wersja będzie następna, już postanowione ;)
UsuńA ja właśnie za Patkowymi peelingami nie przepadam, ale skusiłam się ostatnio na wersję Otulającą. Zobaczymy, może zmienię zdanie ;)
Też przymierzam się do rozpoczęcia przygody z tą marką już od jakiegoś czasu, a po Twojej recenzji na pewno wypróbuję peeling w pierwszej kolejności:)
OdpowiedzUsuńKamila, myślę, że się polubicie ;)
UsuńMam ochotę zapoznać się z produktami tej marki, bo wiele o niej dobrego słychać w blogosferze ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, rzadko można spotkać jakąś negatywną opinię na temat tych kosmetyków ;)
UsuńZ Clochee póki co miałam okazję używać tylko olejku do demakijażu, który muszę przyznać, że trochę mnie rozczarował. Twój opis peelingu brzmi jednak tak dobrze, że pewnie dam mu się skusić :)
OdpowiedzUsuńSkuś się, nie pożałujesz :)
UsuńNarobiłaś mi ochoty! ;D
OdpowiedzUsuńI dobrze! :p Bo peeling jest super.
UsuńWygląda zachęcająco - świetny skład!
OdpowiedzUsuńI jakie zdjęcia! :-)
Byłyby lepsze gdyby światło dopisało, a z tym ostatnio u mnie kiepsko :( Ale bardzo, bardzo dziękuję <3
UsuńUwielbiam wersję truskawkową <3 Mango też z czasem wypróbuję.
OdpowiedzUsuńClochee to świetne kosmetyki. Polecam także tonik, płyn micelarny i olejek do demakijażu, a o maśle migdałowym też nie mogę zapomnieć ;)
No i koniecznie sprawdź serum i krem na noc ;D
UsuńTruskawki jeszcze nie miałam ;)
UsuńDaga, wszystko wpisuję na listę i w swoim czasie będę testowała. Dzięki za polecenie :*
Doskonale rozumiem o co chodzi, również nie lubię tej tłustości. Tutaj czegoś takiego nie ma ;)
OdpowiedzUsuń