We wrześniu udało mi się zużyć kilka, a nawet kilkanaście kosmetyków i jestem z siebie dumna. Na półkach zrobiło się więcej przestrzeni i jest mi jakoś tak lżej na sumieniu. Teraz muszę tylko wytrwać w tym żeby zużywać wszystko po kolei i nic nie kupować ;) Ok, już nie przedłużam, zaczynamy ;)
Phenome/Green Tea, Double Mint Fix For Feet - pokładałam duże nadzieje w tym kremie, niestety okazał się bublem. Nawilżał i wygładzał, ale tylko na chwilę, poza tym nie przyniósł ukojenia zmęczonym stopom, a na to najbardziej liczyłam. Jedyny plus to całkiem ładny, delikatny, roślinny zapach. Tutaj pełna recenzja >klik<. Jak już się pewnie domyślacie więcej go nie kupię.
Phenome/Sustainable Science, Purifying Hair Mask - rewelacyjna maska oczyszczająca, którą zachwycałam się na blogu kilka razy, m.in. tutaj >klik< i tutaj >klik<. Uwalnia włosy oraz skalp z nadmiaru sebum oraz środków do stylizacji. Po jej użyciu moje szybko przetłuszczające się włosy dłużej zachowują świeżość, są odbite od nasady i pełne objętości. Minusem może być cena, ale maska jest bardzo wydajna. Polecam i sama kupię ponownie na 100%.
Phenome/Rejuvenating Rose, Relaxing Massage Oil - cudowny olejek o cudownym, odprężającym zapachu zbudowanym wokół różanej nuty. Stosowany na mokre ciało nie wchłania się całkowicie, ale zastosowany na wilgotne wchłania się natychmiast pozostawiając skórę elastyczną, miękką oraz odpowiednio nawilżoną. Pisaałam o nim m.in tutaj >klik< i pojawił się też w ulubieńcach >klik<. Kupię ponownie.
Dior, Diorshow Maximizer Lash Plumping Serum - genialna baza pod tusz, ale nie tylko. Jest to też odżywka, która przy regularnym stosowaniu zdecydowanie poprawia kondycje rzęs, wydłuża, zagęszcza i delikatnie je przyciemnia. Kosmetyk stosowany jako baza podkręca działanie każdego tuszu oraz przedłuża jego trwałość. Kupię ponownie i to już niedługo.
Ren, Neroli And Grapefruit Body Wash, Body Cream - duet idealny! No może poza zapachem, który jest bardzo delikatny i w sumie nijaki. Jednak działanie wynagradza wszystko. Żel świetnie się pieni, dobrze oczyszcza, nie podrażniając przy tym ani nie wysuszając skóry, natomiast balsam ma lekką konsystencję, która szybko się wchłania pozostawiając skórę niesamowicie gładką, miękką i odpowiednio nawilżoną. Nie wiem czy kupię ponownie ze względu na cenę, ale jeśli trafię na promocje to na pewno wrzucę do koszyka i żel, i balsam.
RITUALS..., Shikakai Secret, Nourishing Ultra-Shine Conditioner - to odżywka i maska do włosów w jednym. W obu przypadkach sprawdza się dobrze, ale muszę wspomnieć, że moje włosy nie są mocno zniszczone. Świetnie nawilża, wygładza, nabłyszcza i nie obciąża. Dodatkowym plusem jest przepiękny zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Pisałam o niej w poście z ulubieńcami sierpnia >klik<. Prawdopodobnie kupię ponownie.
Pharmaceris/H-KERATINEUM, Skoncentrowany Szampon Wzmacniający - nie jest to mój ulubiony szampon ponieważ troszkę obciążą włosy, ale, mimo zawartości SLS, nie podrażnia mojej skóry głowy, co jest dla mnie bardzo ważne, no i spełnia obietnice producenta. Przy regularnym stosowaniu ogranicza wypadanie włosów, wzmacnia je i troszkę pogrubia. Na plus jest też duża wydajność i ładny zapach. Kolejna butelka jest już w użyciu.
Palette, Salon Colors 4-0 - moja ulubiona farba która pojawiała się w denku już kilkukrotnie. Rewelacyjnie kryje odrosty, nie podrażnia skalpu oraz nie wysusza włosów. Kolor jaki daje jest intensywny i troszkę ciemniejszy niż na opakowaniu, ale mi to nie przeszkadza. Nie wiem czy jeszcze ją kupię ponieważ za ok. miesiąc wybieram się do fryzjera i może zmienię kolor włosów ;)
GlamGlow, Supermud Clearing Treatment - obecnie zachwycam się czarną wersją GG, ale ta też jest świetna. Jest to maseczka na bazie glinki zawierająca m.in. kompleks sześciu kwasów. Zastosowana na 15 minut delikatnie złuszcza martwy naskórek pozostawiając skórę dogłębnie oczyszczoną, matową, delikatnie napiętą i rozjaśnioną. Co ważne nie podrażnia oraz nie przesusza. Pełna recenzja >klik<. Kupię ponownie
Shiseido/Pureness, Deep Cleansing Foam - rewelacyjna kremowa pasta do twarzy, która pod wpływem wody zmienia się w delikatną piankę. Skutecznie usuwa zanieczyszczenia i pozostałości po makijażu, pozostawiając skórę dogłębnie oczyszczoną, matową i gładką. Poza tym pięknie pachnie, jest niesamowicie wydajna i dobrze współpracuje ze szczoteczką Clarisonic. Nie polecam jej jednak cerom suchym ponieważ może wysuszać. Dla mnie to ideał i na pewno kupię ponownie.
Origins, Clear Head, Mint Shampoo - idealny szampon do codziennego stosowania o bardzo przyjemnym składzie bez zawartości, m.in. parabenów, olei mineralnych, parafiny i syntetycznych zapachów. Nie podrażnia mojego wrażliwego sklapu,a wręcz go koi. Jest bardzo delikatny, a przy tym dobrze oczyszcza skórę głowy oraz włosy pozostawiając je odbite od nasady, puszyste, lśniące i podatne na układanie. Kupię ponownie.
Dermedic/Hydrain 3 Hialuro, Serum Nawadniające - o tym serum pisałam kilka dni temu >klik<. Jest lekkie, dobrze się wchłania, ale nie całkowicie, pozostawiając skórę miękką, elastyczną i optymalnie nawilżoną na długie godziny. Świetnie sprawdza się pod makijaż nie wpływając na jego trwałość. U osób z cerą mieszaną i tłustą sprawdzi się jako lekki krem. Nie wiem czy kupię ponownie ponieważ mam ochotę przestestować inne sera :)
Znacie któryś z kosmetyków? Jak tam Wasze zużycia? Do przodu? :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GlamGlow. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GlamGlow. Pokaż wszystkie posty
2.10.14
29.9.14
Ulubieńcy - wrzesień 2014
Wrzesień dobiega końca, a więc tradycyjnie, jak co miesiąc, zapraszam na przegląd moich kosmetycznych ulubieńców :)
Pat&Rub, Home SPA, Bogaty Balsam do Stóp, 100 ml - kocham Balsamy do Dłoni Pat&Rub i kupuję je regularnie, natomiast ten do stóp gości u mnie po raz pierwszy i żałuję, że tak późno się poznaliśmy. Jest genialny! Już dawno nie miałam tak nawilżonej, miękkiej i jedwabiście gładkiej skóry u stóp. Efekt ten wyczuwalny jest już po pierwszej aplikacji i jest trwały. Balsam ma jeszcze jeden plus, a jest nim zapach, piękny, ziołowy z leśną nutą. Uwielbiam.
Dior, Addict It Lash Mascara, 9 ml - moje rzęsy są ostatnio w kiepskim stanie, są m.in. przerzedzone i krótkie, w swojej kosmetyczce mam kilka tuszy, ale tylko ten "Diorek" potrafi zmienić je w firanki. Jest naprawdę świetny! Pięknie rozdziela, rewelacyjnie wydłuża, pogrubia i delikatnie podkręca. Na pochwałę zasługuje również trwałość, tusz trzyma się na rzęsach w stanie nienaruszonym od rana aż do demakijażu, nie blednie, nie kruszy się ani nie osypuje.
Origins, Gin Zing, Refreshing Eye Cream, 15 ml - jestem okropnym śpiochem i zawsze, nawet po przespaniu dziesięciu godzin, po przebudzeniu czuję się niewyspana i tak też wyglądam. I tutaj z pomocą przychodzi krem Origins, który jest małym cudotwórcą! Pięknie rozświetla skórę pod oczami, delikatnie maskuje sińce i usuwa obrzęki, w rezultacie spojrzenie nabiera blasku, a po zmęczeniu nie ma śladu. Muszę tez dodać, że świetnie nawilża i to na długie godziny, co równie ważne nie podrażnia i idealnie sprawdza się pod makijaż. Czyżby ideał?
GlamGlow, Youthmud, Tinglexfoliate Treatment, 50 g - na blogu zachwycałam się już, i to nawet kilka razy, biała maską GlamGlow (pełna recenzja >klik<) i oczywiście nadal uważam, że jest świetna, ale czarna wersja zdecydowanie ją przebiła i to nie tylko działaniem, ale zapachem też. Jest to w sumie takie 2 w 1 czyli maseczka z peelingiem. Genialnie oczyszcza i delikatnie złuszcza martwy naskórek, pozostawiając skórę dogłębnie oczyszczoną, matową, niesamowicie wygładzoną, miękką i rozjaśnioną. U mnie ten efekt utrzymuje się do trzech dni. Rewelacja!
Estee Lauder, Double Wera Light, 30 ml - moja cera w ostatnim czasie strasznie wariuje, nie dość, że pojawiają się na niej co rusz nowi nieprzyjaciele, to jeszcze okropnie zaczęła przetłuszczać się w strefie T. Na szczęście istnieje DW, który zapewnia mi mat i to na dobrych kilka godzin, dzięki niemu nie muszę co kilka minut spoglądać w lusterko w celu skontrolowania makijażu czy przypudrowania nosa. Poza tym podkład jest lekki, bardzo trwały i wygląda naturalnie. Niestety może troszkę przesuszać dlatego nie polecam go osobom z suchą cerą.
Zoeva, 102/Silk Finish i 128/Cream Cheek - pędzle Zoeva są ze mną od lipca, skusiłam się wtedy na cały zestaw w którego skład wchodzi 6 sztuk i tak naprawdę wszystkie są fajne, ale we wrześniu to właśnie po tą dwójkę sięgałam najczęściej. Oba pędzle są naprawdę porządnie wykonane, mają miękkie i miłe włosie, które nie odkształca się ani wypada, a makijaż z ich pomocą to czysta przyjemność. Pędzla z numerkiem 102 używam do nakładnia podkładu, a czasem także pudru, w obu przypadkach sprawdza się rewelacyjnie, natomiast 128 służy mi do aplikacji róży w kremie. Jest mały, nabiera odpowiednią ilość kosmetyku i wszystko pięknie rozciera dzięki czemu rumieniec wygląda bardzo naturalnie.
RITUALS..., Fortune Oil, 200 ml - jak prysznic po ciężkim dniu to tylko z tym olejkiem! Uwielbiam go głównie za zapach, a mowa tu o połączeniu słodkiej pomarańczy z drzewem cedrowym. Coś pięknego. Otula, relaksuje i odpręża. Właściwości olejku też są świetne, delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, pozostawiając ją czystą, gładką, elastyczną i nawilżoną. Niestety jest mało wydajny i używam go tylko okazyjnie, jak się skończy będzie płacz ;)
Znacie moich ulubieńców? Jakie kosmetyki Was zachwyciły w tym miesiącu? Koniecznie dajcie znać :)
Pat&Rub, Home SPA, Bogaty Balsam do Stóp, 100 ml - kocham Balsamy do Dłoni Pat&Rub i kupuję je regularnie, natomiast ten do stóp gości u mnie po raz pierwszy i żałuję, że tak późno się poznaliśmy. Jest genialny! Już dawno nie miałam tak nawilżonej, miękkiej i jedwabiście gładkiej skóry u stóp. Efekt ten wyczuwalny jest już po pierwszej aplikacji i jest trwały. Balsam ma jeszcze jeden plus, a jest nim zapach, piękny, ziołowy z leśną nutą. Uwielbiam.
Dior, Addict It Lash Mascara, 9 ml - moje rzęsy są ostatnio w kiepskim stanie, są m.in. przerzedzone i krótkie, w swojej kosmetyczce mam kilka tuszy, ale tylko ten "Diorek" potrafi zmienić je w firanki. Jest naprawdę świetny! Pięknie rozdziela, rewelacyjnie wydłuża, pogrubia i delikatnie podkręca. Na pochwałę zasługuje również trwałość, tusz trzyma się na rzęsach w stanie nienaruszonym od rana aż do demakijażu, nie blednie, nie kruszy się ani nie osypuje.
Origins, Gin Zing, Refreshing Eye Cream, 15 ml - jestem okropnym śpiochem i zawsze, nawet po przespaniu dziesięciu godzin, po przebudzeniu czuję się niewyspana i tak też wyglądam. I tutaj z pomocą przychodzi krem Origins, który jest małym cudotwórcą! Pięknie rozświetla skórę pod oczami, delikatnie maskuje sińce i usuwa obrzęki, w rezultacie spojrzenie nabiera blasku, a po zmęczeniu nie ma śladu. Muszę tez dodać, że świetnie nawilża i to na długie godziny, co równie ważne nie podrażnia i idealnie sprawdza się pod makijaż. Czyżby ideał?
GlamGlow, Youthmud, Tinglexfoliate Treatment, 50 g - na blogu zachwycałam się już, i to nawet kilka razy, biała maską GlamGlow (pełna recenzja >klik<) i oczywiście nadal uważam, że jest świetna, ale czarna wersja zdecydowanie ją przebiła i to nie tylko działaniem, ale zapachem też. Jest to w sumie takie 2 w 1 czyli maseczka z peelingiem. Genialnie oczyszcza i delikatnie złuszcza martwy naskórek, pozostawiając skórę dogłębnie oczyszczoną, matową, niesamowicie wygładzoną, miękką i rozjaśnioną. U mnie ten efekt utrzymuje się do trzech dni. Rewelacja!
Estee Lauder, Double Wera Light, 30 ml - moja cera w ostatnim czasie strasznie wariuje, nie dość, że pojawiają się na niej co rusz nowi nieprzyjaciele, to jeszcze okropnie zaczęła przetłuszczać się w strefie T. Na szczęście istnieje DW, który zapewnia mi mat i to na dobrych kilka godzin, dzięki niemu nie muszę co kilka minut spoglądać w lusterko w celu skontrolowania makijażu czy przypudrowania nosa. Poza tym podkład jest lekki, bardzo trwały i wygląda naturalnie. Niestety może troszkę przesuszać dlatego nie polecam go osobom z suchą cerą.
Zoeva, 102/Silk Finish i 128/Cream Cheek - pędzle Zoeva są ze mną od lipca, skusiłam się wtedy na cały zestaw w którego skład wchodzi 6 sztuk i tak naprawdę wszystkie są fajne, ale we wrześniu to właśnie po tą dwójkę sięgałam najczęściej. Oba pędzle są naprawdę porządnie wykonane, mają miękkie i miłe włosie, które nie odkształca się ani wypada, a makijaż z ich pomocą to czysta przyjemność. Pędzla z numerkiem 102 używam do nakładnia podkładu, a czasem także pudru, w obu przypadkach sprawdza się rewelacyjnie, natomiast 128 służy mi do aplikacji róży w kremie. Jest mały, nabiera odpowiednią ilość kosmetyku i wszystko pięknie rozciera dzięki czemu rumieniec wygląda bardzo naturalnie.
RITUALS..., Fortune Oil, 200 ml - jak prysznic po ciężkim dniu to tylko z tym olejkiem! Uwielbiam go głównie za zapach, a mowa tu o połączeniu słodkiej pomarańczy z drzewem cedrowym. Coś pięknego. Otula, relaksuje i odpręża. Właściwości olejku też są świetne, delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, pozostawiając ją czystą, gładką, elastyczną i nawilżoną. Niestety jest mało wydajny i używam go tylko okazyjnie, jak się skończy będzie płacz ;)
Znacie moich ulubieńców? Jakie kosmetyki Was zachwyciły w tym miesiącu? Koniecznie dajcie znać :)
22.7.14
Obecna Pielęgnacja Twarzy
Moja pielęgnacja twarzy nie jest skomplikowana, stawiam głównie na dokładny demakijaż i oczyszczenie skóry oraz nawilżenie. Dzisiaj pokaże Wam jakich kosmetyków obecnie używam, ale zacznijmy napierw od rodzaju mojej cery. Otóż mam skórę wrażliwą, mieszaną w kierunku suchej, można by pomyśleć, że skoro w kierunku suchej to się nie przetłuszcza, niestety jest odwrotnie, przetłuszcza się w strefie T, i to bardzo. Dodatkowo na nosie i brodzie mam sporą ilość zakórników oraz rozszerzone pory w okolicy nosa. Ogólnie moja cera jest też skłonna do zapychania i wyprysków, dlatego kosmetyki, które kupuję staram się dobierać rozważnie. Nie czytam raczej składów, głównie kieruje się opiniami (milionem opinii;)) w internecie bądź przed zakupem stosuję próbki.
Demakijaż i oczyszcanie:
Garnier, Micellar Cleansing Water, 400 ml - płyn micelarny to mój pierwszy punkt podczas demakijażu. Zmywam nim makijaż twarzy oraz oczu. Jest to całkiem fajny kosmetyk, ale nie idealny. Płyn jest bezzapachowy, delikatny, nie podrażnia skóry ani oczu, dobrze radzi sobie z makijażem choć czasem nie domywa mi tuszu i rano budzę się z pandą. Jednak jest tani, ma dużą pojemność i ogromną wydajność, a więc się nie czepiam.
Shiseido IBUKI, Gentle Cleanser, 125 ml - tą piankę stosuję głównie rano do oczyszczenia twarzy z resztek kremu czy też maseczki nawilżającej, a także sebum które nagromadziło się w ciągu nocy. Pianka jest bardzo delikatna, ale uwaga bo gdy dostanie się do oczu to szczypie, nie podrażnia skóry oraz nie wysusza. Twarz po jej użyciu jest czysta, gładka, matowa i deliaktnie napięta. Tutaj pełna recenzja >klik<.
Shiseido Pureness, Deep Cleansing Foam, 100 ml - i kolejna pianka, tą natomiast stosuję po wieczornym demakijażu wraz ze szczoteczką Clarisonic bądź czasem bez. Perfekcyjnie oczyszcza skórę z sebum, kurzu oraz pozostałości po makijażu, których nie domył płyn micelarny, daje tez przyjemne uczucie chłodu. Ze względu na silne właściwości oczyszczające może wyszuszać dlatego polecam ją tylko dla cer mieszanych i tłustych. Muszę też dodać, że kosmetyk zawiera drobinki, ale jest ich niewiele i podczas mycia ich nie wyczuwam.
Clarisonic, Mia 2 - używam jej raz dziennie, tylko wieczorem, ok. 4 dni w tygodniu wraz z wyżej wymienioną pianką. Mam tą szczoteczkę już prawie 4 miesiące i mam wrażenie, że odkąd jej używam mój stan skóry zdecydowanie się poprawił. Po użyciu tego cuda twarz jest idealnie oczyszczona, wygładzona, ma zdrowszy koloryt, a pory są zmniejszone. Zauważyłam też, że na mojej twarzy znacznie rzadziej niż kiedyś pojawiają się nieprzyjaciele. Używam końcówki Sensitive i do mojej wrażliwej cery sprawdza się idealnie.
Tonizowanie:
Clinique, Clarifying Lotion Clarifiante 2, 200 ml - tonik ten stosuję czasem rano, a czasem wieczorem w zależności od potrzeb mojej skóry. Wybrałam wersję z nr 2, która przeznaczona jest do skóry mieszanej w kierunku suchej czyli takiej jak moja. Tonik nie podrażnia, nie wysusza, pozostawia skórę czystą i gotową na przyjęcie kolejnych kosmetyków, przy regularnym stosowaniu delikatnie złuszcza, poprawia koloryt skóry i zmniejsza widoczność porów.
Clarins, Extra-Comfort Toning Lotion, 200 ml - i tutaj tak samo jak w przypadku toniku Clinique, stosuję go rano lub wieczorem. Tonik ten jest bardzo, bardzo delikatny, ma troszkę żelową konsystencję, po aplikacji szybko się wchłania pozostawiając skórę otuloną cienką warstwą ochronną, delikatnie napiętą i matową. W przypadku podrażnień łagodzi i koi. Nie zapycha skóry oraz nie przyspiesza przetłuszczania.
Pat&Rub, Mgiełka Różana, 100ml - tej mgiełki używam głównie do zwilżania maseczek na bazie glinki bądź w celu odświeżenia skóry, nie tylko twarzy, w ciągu dnia. Świetnie sprawdza się w obu przypadkach. Stosowana na czystą skórę łagodzi, odświeża, nawilża i tonizuje.
Caudalie, Grape Water, 75 ml - woda winogronowa to mój zamennik wody termalnej Uriage. Stosuję ją głównie po użyciu maseczek oczyszczających. Przynosi ukojenie podrażnionej skórze, nawilża oraz przyjemnie odświeża.
Nawilżanie:
Shiseido IBUKI, Refining Moisturizer, 75 ml - emulsję Ibuki stosuję głównie wieczorem już po demakijażu, oczyszczeniu i stonizowaniu skóry. Kosmetyk ma lekką, lejąca konsystencję, szybko się wchłania jednak na mojej skórze pozostawia wyczuwalną i delikatnie błyszczącą warstwę ochronną. Ogólnie emulsja rewelacyjnie nawilża oraz sprawia, że skóra jest gładka, miękka i jędrna.
Shiseido IBUKI, Eye Correcting Cream, 15 ml - krem pod oczy to u mnie podstawa. Ten stosuję 2 razy dziennie. Rano nakładam cienką warstwę natomiast na noc lubię nałożyć go troszkę więcej. Konsystencja jest tutaj lekka, szybko sie wchłania delikatnie napinając skórę pod oczami. Z nawilżenia na początku byłam bardzo zadowolona, a teraz uważam, że mogłoby by troszkę lepsze choć i tak jest całkiem niezłe. Utrzymuje się przez cały dzień, a zmarszczki mimiczne są delikatnie wygładzone.
Dermedic, Hydrain 3 Hialuro, Serum Nawadniające, 30 ml - serum stosuję głównie rano pod krem z filtrem. Kosmetyk ma wodnistą konsystencję, przyjemnie, orzeźwiająco pachnie, szybko się wchłania pozostawiając na skórze cienką warstwę ochronną, jednak nie jest ona lepka ani tłusta. Nawilżenie jakie daje jest całkiem ok choć czasem pod koniec dnia mam uczucie, że skóra jest troszkę przesuszona.
Kosmetyki do zadań specjalnych:
Vichy Capital Soleil, Mattifying Face Fluid SPF30, 50 ml - jak się zapewne domyślacie ten krem stosuję tylko na dzień ;) i najczęściej właśnie na serum Dermedic, o którym pisałam wyżej, a czasem na emulsję Ibuki. Stosowany samodzielnie potrafi niestety wysuszać. Ogólnie ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, nie bieli, pozostawia skórę matową i to na wiele godzin, a przede wszystkim skutecznie chroni przed słońcem i idealnie sprawdza się pod makijaż. Pełna recenzja >klik<.
La Roche Posay, Effaclar Duo+, 40 ml - pokazałam tutaj ten krem, ale odkąd go mam był w użyciu zaledwie kilka razy ponieważ moja cera jest ostatnio w naprawdę dobrym stanie i rzadko pojawiają się na niej jakiekolwiek niespodzianki. Niestety po tych kilku użyciach nie jestem w stanie nic o nim napisać.
Clarins, Liquid Bronze Sef Tanning, 125 ml - samoopalacz stosuję gdy mam ochotę nadać swojej skórze złocistego koloru. Czasem aplikuję go wieczorem, czasem rano, a czasem nawet 2 razy dziennie. Kosmetyk ma lekką konsystencję, po aplikacji natychmiast się wchłania pozostawiając skórę delikatnie nawilżoną i matową, świetnie sprawdza się pod makijaż. Opalenizna widoczna jest kilka godzin po aplikacji, a charakterystyczny smrodek jest tutaj prawie niewyczuwalny. Pełna recenzja >klik<.
Clarins, Beauty Flash Balm, 50 ml - ten kosmetyk to przede wszystkim maseczka, ale ja stosuję go głównie jako bazę pod makijaż, szczególnie po ciężkiej nocy lub gdy wiem, że czeka mnie dłuuugi dzień. Flash Balm zaraz po aplikacji pięknie rozświetla, delikatnie napina skórę, ściąga opuchliznę i ogólnie sprawia, że twarz wygląda na wypoczęta, a także znacznie przedłuża trwałość makijażu. Dla mnie must have. Pełna recenzja >klik<.
Maseczki i peelingi:
GlamGlow, Super-Mud Clearing Treatment, 30 ml - maseczkę tą stosuję 1 lub 2 razy w tygodniu, czasem przed jej nałożeniem lubię też wykonać peeling, ale raczej to pomijam. Maseczka nie podrażnia, niestety szybko zasycha co uniemożliwia jakąkolwiek mimikę, po zmyciu skóra jest idealnie oczyszczona, delikatnie złuszczona, gładka, miękka, rozjaśniona, przyjemnie napięta i ogólnie piękna ;) Pełna recenzja >klik<.
Clinique, Moisture Surge Overnight Mask, 100 ml - po silniejszym oczyszczaniu ta maseczka to dla mnie wybawienie. Jest bezzapachowa, ma przyjemną, kremową konsystencję, po aplikacji przyjemnie łagodzi ewentualne podrażnienia, natomiast pozostawiona na noc sprawia, że rano cera jest optymalnie nawilżona, miękka, gładka oraz sprężysta.
Yoskine, Mikrodermabrazja/Szafirowy Peeling Przeciwzmarszczkowy, 75 ml - zaraz po zakupie stosowałam ten peeling 2 razy w tygodniu, teraz użuwm go tylko raz i to wystarcza. Jest to naprawdę mocny zdzierak i ja jestem nim zachwycona. Rewelacyjnie złuszcza martwy naskórek, wygładza skórę, rozjaśnia, a także świetnie oczyszcza pory i delikatnie je obkurcza.
Origins, Clear Improvement, 100 ml - odkąd stosuję maseczkę GlamGlow po tą sięgam bardzo rzadko, ale od czasu do czasu również jej używam. Jest to fajny kosmetyk na bazie glinki, który delikatnie rozgrzewa skórę i wyciąga z niej wszystkie zanieczyszczenia. Po zastosowaniu maseczki skóra jest matowa, gładka oraz świetnie oczyszczona, a przede wszystkim pory są rewelacyjnie oczyszczone i zmniejszone.
Wiem, wiem, wyszedł z tego mega tasiemiec, ale i tak starałam się wszystko opisać najkrócej jak się da ;) Tak właśnie prezentuje się moja obecna pielęgnacja i na dzień dzisiejszy jestem z niej bardzo zadowolona.
Jeśli zainteresował Was szczególnie jakiś kosmetyk i chciałybyście przeczytać jego pełną recenzję dajcie znać :)
Demakijaż i oczyszcanie:
Garnier, Micellar Cleansing Water, 400 ml - płyn micelarny to mój pierwszy punkt podczas demakijażu. Zmywam nim makijaż twarzy oraz oczu. Jest to całkiem fajny kosmetyk, ale nie idealny. Płyn jest bezzapachowy, delikatny, nie podrażnia skóry ani oczu, dobrze radzi sobie z makijażem choć czasem nie domywa mi tuszu i rano budzę się z pandą. Jednak jest tani, ma dużą pojemność i ogromną wydajność, a więc się nie czepiam.
Shiseido IBUKI, Gentle Cleanser, 125 ml - tą piankę stosuję głównie rano do oczyszczenia twarzy z resztek kremu czy też maseczki nawilżającej, a także sebum które nagromadziło się w ciągu nocy. Pianka jest bardzo delikatna, ale uwaga bo gdy dostanie się do oczu to szczypie, nie podrażnia skóry oraz nie wysusza. Twarz po jej użyciu jest czysta, gładka, matowa i deliaktnie napięta. Tutaj pełna recenzja >klik<.
Shiseido Pureness, Deep Cleansing Foam, 100 ml - i kolejna pianka, tą natomiast stosuję po wieczornym demakijażu wraz ze szczoteczką Clarisonic bądź czasem bez. Perfekcyjnie oczyszcza skórę z sebum, kurzu oraz pozostałości po makijażu, których nie domył płyn micelarny, daje tez przyjemne uczucie chłodu. Ze względu na silne właściwości oczyszczające może wyszuszać dlatego polecam ją tylko dla cer mieszanych i tłustych. Muszę też dodać, że kosmetyk zawiera drobinki, ale jest ich niewiele i podczas mycia ich nie wyczuwam.
Clarisonic, Mia 2 - używam jej raz dziennie, tylko wieczorem, ok. 4 dni w tygodniu wraz z wyżej wymienioną pianką. Mam tą szczoteczkę już prawie 4 miesiące i mam wrażenie, że odkąd jej używam mój stan skóry zdecydowanie się poprawił. Po użyciu tego cuda twarz jest idealnie oczyszczona, wygładzona, ma zdrowszy koloryt, a pory są zmniejszone. Zauważyłam też, że na mojej twarzy znacznie rzadziej niż kiedyś pojawiają się nieprzyjaciele. Używam końcówki Sensitive i do mojej wrażliwej cery sprawdza się idealnie.
Tonizowanie:
Clinique, Clarifying Lotion Clarifiante 2, 200 ml - tonik ten stosuję czasem rano, a czasem wieczorem w zależności od potrzeb mojej skóry. Wybrałam wersję z nr 2, która przeznaczona jest do skóry mieszanej w kierunku suchej czyli takiej jak moja. Tonik nie podrażnia, nie wysusza, pozostawia skórę czystą i gotową na przyjęcie kolejnych kosmetyków, przy regularnym stosowaniu delikatnie złuszcza, poprawia koloryt skóry i zmniejsza widoczność porów.
Clarins, Extra-Comfort Toning Lotion, 200 ml - i tutaj tak samo jak w przypadku toniku Clinique, stosuję go rano lub wieczorem. Tonik ten jest bardzo, bardzo delikatny, ma troszkę żelową konsystencję, po aplikacji szybko się wchłania pozostawiając skórę otuloną cienką warstwą ochronną, delikatnie napiętą i matową. W przypadku podrażnień łagodzi i koi. Nie zapycha skóry oraz nie przyspiesza przetłuszczania.
Pat&Rub, Mgiełka Różana, 100ml - tej mgiełki używam głównie do zwilżania maseczek na bazie glinki bądź w celu odświeżenia skóry, nie tylko twarzy, w ciągu dnia. Świetnie sprawdza się w obu przypadkach. Stosowana na czystą skórę łagodzi, odświeża, nawilża i tonizuje.
Caudalie, Grape Water, 75 ml - woda winogronowa to mój zamennik wody termalnej Uriage. Stosuję ją głównie po użyciu maseczek oczyszczających. Przynosi ukojenie podrażnionej skórze, nawilża oraz przyjemnie odświeża.
Nawilżanie:
Shiseido IBUKI, Refining Moisturizer, 75 ml - emulsję Ibuki stosuję głównie wieczorem już po demakijażu, oczyszczeniu i stonizowaniu skóry. Kosmetyk ma lekką, lejąca konsystencję, szybko się wchłania jednak na mojej skórze pozostawia wyczuwalną i delikatnie błyszczącą warstwę ochronną. Ogólnie emulsja rewelacyjnie nawilża oraz sprawia, że skóra jest gładka, miękka i jędrna.
Shiseido IBUKI, Eye Correcting Cream, 15 ml - krem pod oczy to u mnie podstawa. Ten stosuję 2 razy dziennie. Rano nakładam cienką warstwę natomiast na noc lubię nałożyć go troszkę więcej. Konsystencja jest tutaj lekka, szybko sie wchłania delikatnie napinając skórę pod oczami. Z nawilżenia na początku byłam bardzo zadowolona, a teraz uważam, że mogłoby by troszkę lepsze choć i tak jest całkiem niezłe. Utrzymuje się przez cały dzień, a zmarszczki mimiczne są delikatnie wygładzone.
Dermedic, Hydrain 3 Hialuro, Serum Nawadniające, 30 ml - serum stosuję głównie rano pod krem z filtrem. Kosmetyk ma wodnistą konsystencję, przyjemnie, orzeźwiająco pachnie, szybko się wchłania pozostawiając na skórze cienką warstwę ochronną, jednak nie jest ona lepka ani tłusta. Nawilżenie jakie daje jest całkiem ok choć czasem pod koniec dnia mam uczucie, że skóra jest troszkę przesuszona.
Kosmetyki do zadań specjalnych:
Vichy Capital Soleil, Mattifying Face Fluid SPF30, 50 ml - jak się zapewne domyślacie ten krem stosuję tylko na dzień ;) i najczęściej właśnie na serum Dermedic, o którym pisałam wyżej, a czasem na emulsję Ibuki. Stosowany samodzielnie potrafi niestety wysuszać. Ogólnie ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, nie bieli, pozostawia skórę matową i to na wiele godzin, a przede wszystkim skutecznie chroni przed słońcem i idealnie sprawdza się pod makijaż. Pełna recenzja >klik<.
La Roche Posay, Effaclar Duo+, 40 ml - pokazałam tutaj ten krem, ale odkąd go mam był w użyciu zaledwie kilka razy ponieważ moja cera jest ostatnio w naprawdę dobrym stanie i rzadko pojawiają się na niej jakiekolwiek niespodzianki. Niestety po tych kilku użyciach nie jestem w stanie nic o nim napisać.
Clarins, Liquid Bronze Sef Tanning, 125 ml - samoopalacz stosuję gdy mam ochotę nadać swojej skórze złocistego koloru. Czasem aplikuję go wieczorem, czasem rano, a czasem nawet 2 razy dziennie. Kosmetyk ma lekką konsystencję, po aplikacji natychmiast się wchłania pozostawiając skórę delikatnie nawilżoną i matową, świetnie sprawdza się pod makijaż. Opalenizna widoczna jest kilka godzin po aplikacji, a charakterystyczny smrodek jest tutaj prawie niewyczuwalny. Pełna recenzja >klik<.
Clarins, Beauty Flash Balm, 50 ml - ten kosmetyk to przede wszystkim maseczka, ale ja stosuję go głównie jako bazę pod makijaż, szczególnie po ciężkiej nocy lub gdy wiem, że czeka mnie dłuuugi dzień. Flash Balm zaraz po aplikacji pięknie rozświetla, delikatnie napina skórę, ściąga opuchliznę i ogólnie sprawia, że twarz wygląda na wypoczęta, a także znacznie przedłuża trwałość makijażu. Dla mnie must have. Pełna recenzja >klik<.
Maseczki i peelingi:
GlamGlow, Super-Mud Clearing Treatment, 30 ml - maseczkę tą stosuję 1 lub 2 razy w tygodniu, czasem przed jej nałożeniem lubię też wykonać peeling, ale raczej to pomijam. Maseczka nie podrażnia, niestety szybko zasycha co uniemożliwia jakąkolwiek mimikę, po zmyciu skóra jest idealnie oczyszczona, delikatnie złuszczona, gładka, miękka, rozjaśniona, przyjemnie napięta i ogólnie piękna ;) Pełna recenzja >klik<.
Clinique, Moisture Surge Overnight Mask, 100 ml - po silniejszym oczyszczaniu ta maseczka to dla mnie wybawienie. Jest bezzapachowa, ma przyjemną, kremową konsystencję, po aplikacji przyjemnie łagodzi ewentualne podrażnienia, natomiast pozostawiona na noc sprawia, że rano cera jest optymalnie nawilżona, miękka, gładka oraz sprężysta.
Yoskine, Mikrodermabrazja/Szafirowy Peeling Przeciwzmarszczkowy, 75 ml - zaraz po zakupie stosowałam ten peeling 2 razy w tygodniu, teraz użuwm go tylko raz i to wystarcza. Jest to naprawdę mocny zdzierak i ja jestem nim zachwycona. Rewelacyjnie złuszcza martwy naskórek, wygładza skórę, rozjaśnia, a także świetnie oczyszcza pory i delikatnie je obkurcza.
Origins, Clear Improvement, 100 ml - odkąd stosuję maseczkę GlamGlow po tą sięgam bardzo rzadko, ale od czasu do czasu również jej używam. Jest to fajny kosmetyk na bazie glinki, który delikatnie rozgrzewa skórę i wyciąga z niej wszystkie zanieczyszczenia. Po zastosowaniu maseczki skóra jest matowa, gładka oraz świetnie oczyszczona, a przede wszystkim pory są rewelacyjnie oczyszczone i zmniejszone.
Wiem, wiem, wyszedł z tego mega tasiemiec, ale i tak starałam się wszystko opisać najkrócej jak się da ;) Tak właśnie prezentuje się moja obecna pielęgnacja i na dzień dzisiejszy jestem z niej bardzo zadowolona.
Jeśli zainteresował Was szczególnie jakiś kosmetyk i chciałybyście przeczytać jego pełną recenzję dajcie znać :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)