Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'oreal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'oreal. Pokaż wszystkie posty

6.12.14

Ulubieńcy - listopad 2014

W listopadzie zachwyciło mnie mnóstwo kosmetyków, ale zrobiłam ostrą selekcje i wybrałam tylko te zdecydowanie najlepsze czyli same perełki. Zapraszam na krótką prezentacje :)


Chanel, Perfection Lumiere Velvet - ten podkład kupił mnie już po pierwszym użyciu. Oczywiście przed zakupem wzięłam próbkę żeby przetestować go na spokojnie w domu, ale następnego dnia biegłam do sklepu po pełnowymiarowe opakowanie. Podkład jest niesamowicie lekki, pięknie stapia się ze skórą co sprawia, że jest praktycznie niewidoczny i wygląda bardzo naturalnie. Mogłabym rzec, że jest jak druga skóra tylko zdecydowanie ładniejsza. Po aplikacji skóra ma wyrównany koloryt, jest wygładzona, matowa, a zarazem rozświetlona i promienna. Uwielbiam ten efekt. Niestety jest jeden minus, zauważyłam, że Perfection Lumiere Velvet nie matuje na długo, ale bibułki matujące czy też delikatne przypudrowanie załatwia sprawę. Ja od dnia zakupu używam go codziennie i jeszcze długo tak pozostanie.

Chanel, Illusions D’Ombre, 83 Illusoire - i kolejny HIT od Chanel. Cień ma cudowną, piankowo-musową konsystencję, a jego aplikacja to sama przyjemność i nie ważne czy robimy to palcami czy pędzelkiem, oba sposoby są dobre. Illusions D’Ombre dobrze rozprowadza się po powiece, nie tworzy plam ani nic z tych rzeczy. Niestety minusem jest trwałość, po kilku godzinach kosmetyk zbiera się w załamianiach, ale tutaj winą są raczej moje mega tłuste powieki. Na plus jest natomiast wydajność, używam go praktycznie codziennie od ponad miesiąca, a ubytku prawie, że nie widać. No i ten kolor, Illusoire to piękny, ziemisty, poszarzały brąz z mnóstwem malutkich, subtelnych drobinek, które pięknie rozświetlają spojrzenie. Używam go na co dzień i sprawdza się świetnie. Uwielbiam.

Benefit, Rockateur - róż ten gości u mnie od ponad roku, ale dopiero teraz tak naprawdę mnie zauroczył. Jest to w sumie taki kosmetyk 3 w 1, zastępuje róż, rozświetlacz i bronzer. Myślę, że idealnie sprawdzi się na każdej karnacji. Nie jest bardzo mocno napigmentowany i nie można zrobić sobie nim krzywdy. Dobrze się rozprowadza, ładnie rozciera, nie tworzy plam ani smug, a jego trwałość oceniam na 6 z plusem. Trzyma się nienaruszony od rana do wieczora. Po aplikacji twarz wygląda promiennie, jest rozświetlona, wymodelowana i po prostu piękniejsza. Odstraszać może cena, ale róż jest niesamowicie wydajny, kartonowe pudełeczko bardzo trwałe, no i dołączony pędzelek jest całkiem fajny. Lubię, i to bardzo! (Zdjęcie nie oddaje jego rzeczywistego koloru i uroku, polecam obmacać go w perfumerii Sephora ;))


L'oreal, Lumi Magique, Korektor Rozświetlający - jeszcze do niedawna kosmetyki tego typu mogły dla mnie nie istnieć, ale odkąd kupiłam Lumi Magique wszystko się zmieniło. Korektorem bym go nie nazwała ponieważ praktycznie w ogóle nie kryje, ale jako rozświetlacz spisuje się wybornie. Po aplikacji działa jak magiczna różdżka. Pięknie rozświetla okolice pod oczami, sprawiając, że spojrzenie wygląda świeżo, promiennie, a ewentualnie zmęczenie jest ukryte. Świetnie sprawdza się też nałożony pod łukiem brwiowym czy tuż nad łukiem Kupidyna. Konsystencja jest tutaj bardzo lekka, kosmetyk nie wchodzi w zmarszczki oraz nie wysusza skóry pod oczami. Ja używam go codziennie i jak się skończy od razu biegnę po kolejne opakowanie.

The Body Shop, Brazil Nut Shower Cream - w tym żelu zauroczył mnie głównie zapach. Otulający, delikatnie słodki, po prostu przepiękny. Nie wiem czy ta seria jest dostępna obecnie w TBS, nie widziałam jej ostatnio, ale jeśli na nią traficie to koniecznie powąchajcie to cudo choć muszę przyznać, że w butelce nie pachnie tak ładnie jak po nałożeniu na skórę. Konsystencja jest tutaj również przyjemna, gęsta, kremowa i jedwabista. Żel dobrze się pieni, jet bardzo wydajny i nie wysusza skóry. Czy potrzeba czegoś więcej? Jak dla mnie nie ;) Kąpiel z tym żelem to czysta rozkosz ;)

Dermalogica, Daily Microfoliant - długo zastanawiałam się nad zakupem tego cuda i dobrze, że w końcu go kupiłam bo to był strzał w dziesiątke. Ten enzymatyczny puder ryżowy towarzyszy mi codziennie podczas porannego oczyszczania twarzy. Bardzo delikatnie złuszcza warstwę rogową naskórka, sprawiając, że cera jest idealnie oczyszczona, miękka, gładka i znakomicie przygotowana na przyjęcie kremu nawilżającego, który to wchłania się w tempie ekspresowym. Nie muszę chyba wspominać, że na tak przygotowanej skórze podkład trzyma się znacznie lepiej? Daily Microfoliant przy regularnym stosowaniu wyrównuje koloryt skóry, a także rozjaśnia przebarwienia, za co chwała mu bo przebarwień u mnie sporo. Kosmetyk przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry, no i jest niesamowicie wydajny. Polecam.


Znacie moich ulubieńców? A może któryś z kosmetyków macie ochotę wypróbować? Dajcie znać :)

8.11.14

(Dużo) Nowości - październik 2014

Hmm, jak same widzicie sporo się tych nowości nazbierało, ale część rzeczy to zakupy jeszcze z września, a nawet z sierpnia, a pokazuję je dopiero teraz ponieważ wszystko było w Polsce, a ja akurat byłam w Norwegii no i nie miałam niestety możliwości żeby je Wam zaprezentować ;) Dlatego pokazuję wszystko dzisiaj, żeby już niepotrzebnie nie przedłużać zapraszam na krótką prezentację :)



Zacznijmy od zamówienia z Feelunique, które poczyniłam jeszcze we wrześniu. Akurat w tym okresie obowiązywały całkiem niezłe promocje do -40%, a może i więcej dlatego też trochę zaszalałam i skusiłam się na kilka kosmetyków marek, o których gdzieś tam słyszałam, ale nigdy nie miałam z nimi styczności. I tak znalazły się u mnie kosmetyki Decleor: mleczko do demakijażu - Essential Cleansing Milk, tonik -Essential Tonifying Lotion i zestaw podróżny kierowany dla cery mieszanej i tłustej - Purifying Starter Kit.


Skusiłam się też na dwa produkty marki Aromatherapy Associates: masełko Moisturising Lip Balm z serii Hydrating oraz maseczkę do twarzy Treatment Mask z serii Soothing, olejek Trilogy - Roseship Oil oraz samoopalacz Fake Bake - 60 Minutes. Obecnie w użuciu jest tylko tonik, mleczko do demakijażu i masełko do ust, pozostałe kosmetyki czekają na swoją kolej ;)


Kolejne szaleństwo to zakupy w sklepie on-line Pat&Rub, które zrobiłam chyba jeszcze w sierpniu, już nawet nie pamiętam ;) Jak widzicie już wtedy myślałam o okresie jesienno-zimowym i skusiłam się na 3 kosmetyki z serii Rozgrzewającej: Rozgrzewające Masło do Ciała, Rozgrzewający Olejek do Ciała oraz Rozgrzewający Balsam do Dłoni. Co prawda kosmetyki nie mają działania, jak nazwa wskazuje, rozgrzewającego, ale, jak przystało na produkty Pat&Rub, są przyjemne w stosowaniu i umilają zimne, jesienne wieczory choć mogłyby mieć troszkę ładniejszy zapach bo mi za bardzo nie przypadł do gustu, ale wiem, że ma wielu zwolenników. Wracając do nowości kupiłam jeszcze duet czyli Szampon i Odżywkę do Włosów Ciemnych, Maskę do Włosów Tłustych oraz Kawowy Pielęgnacyjny Balsam do Ust.


Od dawna chodziły za mną produkty Dermalogica i postanowiłam je w końcu wypróbować. Do najtańszych niestety nie należą dlatego też czekałam na jakąś korzystną promocję i jak już się trafiła do koszyka wrzuciłam żel do twarzy Special Cleansing Gel, enzymatyczny puder ryżowy Daily Microfoliant, który polecała Megdil >klik<, oraz krem pod oczy Multivitamin Power Firm. Wszystko jest już w użyciu i jak na razie jest dobrze, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej :)


Phenome uwielbiam więc nie mogło zabraknąć tutaj nowości tejże marki. Tym razem skusiłam się na krem z serii Tangerine SPA - Warming Hand Therapy oraz peeling do dłoni Pure Sugarcane - IN A MINUTE Manicure Scrub. Co tu dużo mówić, używanie tych kosmetyków to sama przyjemność, nic dodać, nic ująć. To samo mogę napisać o żelu/kremie pod prysznic Brazil Nut Shower Cream z The Body Shop. Zapach jest tutaj tak piękny, że najchętniej nie wychodziłabym spod prysznica. Uwielbiam! Zresztą ten kto śledzi mnie na Insta już o tym wie ;)


Kolejne nowości to zdobycze z lotniska w Oslo. Tutaj za bardzo nie zaszalałam bo jakoś nie mogłam się na nic zdecydować. Skusiłam się tylko na cień w kremie Illusion D'Ombre - Chanel w kolorze 83 Illusoire, na który miałam ochotę już od kilku miesięcy, a więc musiał być mój i cieszę się, że w końcu go kupiłam bo jest genialny. Do koszyka wrzuciłam jeszcze dwupak (jedno serum dla mnie, jedno dla mamy) Advanced Night Repair for Eyes od Estee Lauder i moją ukochaną piankę Foaming Shower Gel Sensation od RITUALS... w wersji Hammam Delight.


Będąc w Super Pharm kupiłam jedną z moich ulubionych masek do włosów, którą poznałam jeszcze podczas studiów, a mowa tu o Intensywnie Regenerującej Maseczce marki Biovax, przy okazji zakupów skusiłam się od razu na polecaną ostatnio Pastę do Głębokiego Oczyszczania Twarzy - Ziaja i również ją polecam, jest świetna. Kolejna nowość to odżywka do włosów farbowanych NOUNOU Conditioner - Davines. Z tą marką mam styczność po raz pierwszy dlatego też na początek wybrałam małą pojemność i fajnie, że była taka możliwość. Po zachwycie solnym peelingiem RITUALS... postanowiłam wypróbować Shea Butter Salt Peeling - Organique. Wybrałam duże opakowanie o pojemności 200 ml w wersji Bamboo. No cóż, do wspomnianego peelingu RITUALS... nie ma szans, ale nie jest zły.


Ostatnio zrobiło się trochę głośno o marce Evree, postanowiłam więc przekonać się na własnej skórze o co tyle szumu i obecnie testuje olejek do twarzy Magic Rose (ahh, jak on pięknie pachnie!) oraz Serum do Rąk tejże marki. Oba kosmetyki są jak najbardziej na plus co mnie ogromnie cieszy. Do zakupu Spray de Mode - Bumble&Bumble zachęcił mnie głównie opis producenta oraz fakt, że potrzebuję czegoś do utrwalenia fryzury. A ten spray to taki kosmetyk dwa w jednym czyli elastyczny lakier, który sprawia, że fryzura zachowuje nadany kształt nawet po wielokrotnym przeczesaniu, a także produkt do stylizacji, który możemy stosować na suche włosy przed zastosowaniem prostownicy lub lokówki. Jeszcze nie przetestowałam go we wszystkich kombinacjach, ale póki co jetem na tak.


Wymienna Szczoteczka do Clarisonic w wersji Sensitive to u mnie już stały punkt zakupów. Według producenta należy ją wymieniać co trzy miesiące i tak też robię. A ostatnio w oko wpadła mi końcówka opisana w sklepie on-line Sephora jako "Jedwabista Precyzja". Z tego co kojarzę to chyba jakaś nowość. Jeśli któraś z Was ją ma to proszę o info jak się spisuje :) Hihg Brow marki Benefit wypatrzyłam na blogu Pięknie Jest Żyć >klik<. Kasia tak wychwalała tą kredkę, że postanowiłam ją kupić i to było dobre posunięcie. Używam jej na linię wodną oraz pod łuk brwiowy i spisuje się świetnie, a przede wszystkim pięknie rozświetla spojrzenie. Kolejna nowość to też coś rozświetlającego, a mianowicie rozświetlacz od L'oreal o nazwie Lumi Maqiue. Jest to na prawdę fajny kosmetyk za nieduże pieniądze. Na sam koniec coś do pazurków czyli Szklany Pilniczek z The Body Shop w uroczym różowym opakowaniu. Choć tak na prawdę wolałabym żeby było np. czerwone bo nie przepadam za różem ;)


PS. Na drugim zdjęciu wkradł się mały błąd. Zakręciłam się i do zdjęcia ustawiłam też kosmetyki, które kupiłam już w listopadzie. Wybaczcie ;)

Uff, to już wszystko. Mam nadzieję, że wytrwałyście. Jeśli tak to napiszcie czy znacie coś z moich nowości i pochwalcie się co Wy ostatnio kupiłyście? :)

30.5.14

Denko + Wyrzutki - maj 2014

Niedawno był post z nowościami >klik< dlatego też dzisiaj, tak dla równowagi żeby nie było, że tylko kupuję;), pokaże Wam co udało mi się zużyć w maju. Nie jest tego bardzo dużo, ale zawsze to do przodu. Do kosza oprócz pustych opakowań lecą także dwa buble, poniżej dowiecie się co, jak i dlaczego. Zaczynamy :)


L'oreal, Ideal Soft, Oczyszczający Płyn Micelarny - bardzo fajny micel. Dobrze wywiązuje się ze swojego zadania czyli usuwa makijaż, zarówno z twarzy jak i z oczu. Nie wysusza, nie podrażnia, nie pieni się oraz nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze. Tyle mi wystarczy. Prawdopodobnie jeszcze kupię, obecnie zachwycam się micelem firmy Garnier.

Seboradin Niger, Szampon i Balsam do włosów przetłuszczających się i skłonnych do wypadania - o tym duecie pisałam w poście z kwietnowymi ulubieńcami >klik< i zdanie podtrzymuję. Oba kosmetyki są rewelacyjne i świetnie się uzupełniają. Włosy po ich zastosowaniu są odbite od nasady, lekkie, miękkie, błyszczące i nawilżone. Przy regularnym stosowaniu mniej się przetłuszczają, a wypadanie jest ograniczone. Kupię na 100%.


Phenome Rejuvenating Rose, Inspiring Shower Foam - rewelacyjna pianka, którą można stosować nie tylko do mycia ciała, ale także do twarzy. Delikatnie, ale skutecznie myje, nie wysusza i przepięknie pachnie. Uwielbiam. Pisałam o niej już tutaj >kilk< i tutaj >klik<. Kupię ponownie.

Sun Ozon, Samoopalacz w Sprayu do normalnej i ciemnej karnacji - świetny samoopalacz za grosze. Przede wszystkim jest bardzo łatwy w zastosowaniu. Wystarczy tylko spryskać skórę i poczekać aż wyschnie, a trwa to tylko chwilkę. Daje piękną złocistą opaleniznę, którą możemy stopniować, ściera się równomiernie i nie brudzi ubrań. Jakiś czas po aplikacji wyczuwalny jest charakterystyczny smrodek jednak jest on delikatny. Bez problemu mogą go stosować także osoby z jasną karnacją. Kupię ponownie.

Clarins, One Step Gentle Exfoliating Cleanser
- bardzo fajny peeling do codziennego stosowania, który pokochał także mój M. Jest gęsty i zawiera mnóstwo małych, okrągłych drobinek. Delikatnie, ale skutecznie złuszcza martwy naskórek, nie wysusza oraz nie podrażnia. Odpowiedni jest do każdego typu skóry. Poza tym pięknie pachnie i jest niesamowicie wydajny. Mi przy stosowaniu ok. 4-5 razy w tygodniu wystarczył na 5 miesięcy. Pełna recenzja tutaj >klik<. Prawdopodobnie jeszcze kupię.


Yves Rocher, Foot Repair Balm - całkiem fajny balsam do stóp, ale do stosowania codziennego a nie tak jak zaleca producent 1-2 razy w tygodniu. Ma gęstą konsystencję, która potrzebuje kilku minut na wchłonięcie. Pozostawia skórę stóp nawilżoną, zmiękczoną, odżywioną i zregenerowaną, a do tego pięknie pachnącą lawendą. Pełna recenzja tutaj >klik<. Może jeszcze kiedyś kupię.

Tołpa Dermo Face 30+, Krem Przeciw Pierwszym Zmarszczkom na dzień (lekki) i na noc - świetne kremy, ale myślę, że bardziej dla osób przed 30 rokiem życia niż po. Krem na dzień ładnie rozświetla, ale nie przetłuszcza, ma lekką konsystencję, która szybko się wchłania i dobrze współpracuje z makijażem także mineralnym. Krem na noc bardzo dobrze nawilża oraz sprawia, że skóra jest miękka, gładka, jędrna i wypoczęta. Oba są niesamowicie wydajne, wystarczają na 3-4 miesiące regularnego stosowania, a także ładnie, ale intensywnie pachną. Pełna recenzja tutaj >klik<. Może jeszcze kupię.

Madara, Herbal Deodorant - przed zakupem tego ziołowego antyperspirantu czytałam o nim wiele pozytywnych opinii, niestety u mnie się nie sprawdził. Nie zapewniał odpowiedniej ochrony oraz nie zapobiegał przykremu zapachowi. Sam w sobie ma bardzo delikatny, ziołowy zapach, który na skórze jest niewyczuwalny. Dla mnie jedyne plusy to brak zawartości alkoholu oraz soli aluminium oraz łagodność jednak to za mało. Nie kupię ponownie.


Denivit, Intense White - świetna pasta przeznaczona do szczoteczek elektrycznych. Ma gęstą konsystencję dzięki czemu nie spływa z szczoteczki, świetnie się pieni i przyjemnie odświeża, a także miałam wrażenie, że delikatnie wybiela. Kupię ponownie.

The Body Shop, Płyn do Demakijażu Oczu - totalny bubel, o którym mogłyście przeczytać już tutaj >klik<. Ma nieciekawy skład, w którym znajdziemy SLS, okropnie podrażnia, śmierdzi, a co najgorsze jest nieskuteczny i nie radzi sobie z demakijażem oczu. Praktycznie cała butla leci do kosza. Nie kupię i nie polecam.

Nuxe, Contour des Yeux Prodrigieux - bardzo słabiutki krem pod oczy, który u mnie nie robił zupełnie nic. Nie nawilżał, nie wygładzał, nie rozjaśniał. Jest to bestseller marki, ale nie wiem jakim cudem. Ponad połowa leci do kosza. Nie kupię ponownie.


Znacie któryś z kosmetyków? Jak tam Wasze zużycia w maju? Do przodu czy jednak kiepsko? Dajcie znać ;)
 
Szablon zrobiony przez CreativeLight.pl