Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alba. Pokaż wszystkie posty

16.5.16

Spring essentials

Wiosna to czas zmian. Zmienia się przyroda, nasze potrzeby i kosmetyczki. Ciemne kolory zastępujemy tymi jaśniejszymi, ciężkie konsystencje lżejszymi, nie chcemy już kryjących podkładów, treściwych maseł czy mocnych, słodkich zapachów. Chcemy lekkości, świeżości, blasku, ale też skuteczności. Proponowane przeze mnie kosmetyki takie właśnie są, może nie wszystkie lekkie, ale szybko wchłaniające się, rześkie, pozwalające skórze oddychać, a przy tym skuteczne, kolorowe i piękne! Cieszą oko i pozwalają poczuć się lepiej.




Clarins, Radiance - Plus Golden Glow Booster - samoopalacz w kroplach, który już po jednej aplikacji przyciemni Waszą skórę nadając jej piękny, oliwkowy odcień bez cienia pomarańczy. Wystarczy zmieszać go z balsamem, zaaplikować na skórę i już. Pierwsze efekty widoczne są po kilku godzinach, kosmetyk nie pozostawia smug, równomiernie się ściera, nie brudzi ubrań, kolor opalenizny możemy stopniować aplikując go kilka dni pod rząd, a nieprzyjemny zapach który zostawia jest delikatny i krótkotrwały. Idealny towarzysz na ciepłe dni gdy chcemy wskoczyć w sukienkę, a nasz skóra jest jeszcze blada po zimie.

Becca, Beach Tint w kolorze Guava - farbka do policzków i ust, która zachwyci niejedną z Was. Uniwersalna, trwała i wodoodporna, idealnie stapia się ze skórą i trwa na niej przez cały dzień. Policzki przyodziewa w naturalny rumieniec, a usta delikatnie barwi. Jest lekka, niewyczuwalna, nie zapycha ani nie wysusza. Sprawdzi się też jako cień do powiek, i to na serio. Zaaplikowana szybko usuwa zmęczenie, rozpromienia i odświeża, a jej bardzo neutralny, różowo-koralowy odcień genialnie komponuje się zarówno z bladą jak i muśniętą słońcem cerą.

Phenome, Smoothing Body Serum - serum do ciała w postaci lekkiego balsamu. Przeznaczone do codziennego użytku i każdego typu skóry, w tym także wrażliwej, odżywia, wygładza, zmiękcza, napina i wspomaga walkę z cellulitem. Wszystko to zasługa naturalnego i wspaniale skomponowanego składu: brazylijski pieprz poprawia krążenie i modeluje, wyciągi z zielonej herbaty, arniki, papai i werbeny ujędrniają i uelastyczniają, natomiast oleje arganowy, macadamia i migdałowy regenerują i doskonale nawilżają. Nie ma tu mowy o podrażnieniach, chłodzeniu czy pieczeniu, lekka konsystencja szybko się wchłania, a roślinny, świeży zapach dodaje energii. Idealny, kompleksowo działający kosmetyk, który wiosną powinna wypróbować każda z Was ;)

Fnug, Like Lolita - lakier do paznokci z zawartością krzemionki, kawioru, protein oraz witamin A, D, E i B. Wzmocni Wasze paznokcie, przyozdobi je, a jego soczysty, czerwony kolor z domieszką koralu poprawi humor, przywoła uśmiech i idealnie skomponuje się z wiosennymi outfitami. Precyzyjny pędzelek ułatwia aplikacje, idealna konsystencja nie wylewa się na skórki, a dwie cienkie warstwy zapewniają super krycie z połyskiem. Nie ma tu mowy o bąblowaniu czy smugach, sam lakier szybko schnie, a dzięki zastosowanej technologii chip resistant trzyma się od 4 do 6 dni.



Annabelle Minerals, Podkład Matujący  - podkład mineralny, który działa jak photoshop. Ujednolici Waszą skórę, wygładzi ją, zmatowi i rozświetli,  a przy tym nie obciąży i pozwoli jej oddychać. Łatwy i szybki w aplikacji - wystarczy nabrać na pędzel, otrzepać, a następnie kolistymi ruchami rozprowadzić po skórze, zapewnia krycie średnie do pełnego nie dając przy tym efektu maski, a co najważniejsze nie podrażnia oraz nie zapycha cery. Zastosowane w nim  składniki: rozświetlająca mika, matujący tlenek cynku, dwutlenek tytanu odpowiedzialny za ochronę UVA/UVB na poziomie 15SPF oraz koloryzujący tlenek żelaza zapewniają trwały i bezpieczny makijaż, który upiększa i poprawia samopoczucie. Co więcej, cztery gamy kolorystyczne, w których wyróżniono kilka poziomów jasności sprawiają, że każdy znajdzie kolor odpowiedni dla siebie.

Abel, Tonic - perfumy tak naturalne, że można je pić! Opracowane na alkoholu zbożowym, inspirowane mojito z szczyptą soli, beztroskie, nietuzinkowe i uzależniające. Wyróżnią Was z tłumu i nawet podczas ponurej pogody czy całym dniu spędzonym w biurze pozwolą poczuć się jak na rajskiej wyspie. Oparte na woni wetiweru i jedwabiście skarmelizowanego wyschniętego drewna, doprawione miętą i bergamotką tworzą zaskakującą kompozycję, którą można podzielić się ze swoim partnerem. Bo Tonic to zapach unisex, magiczny, tworzący na każdym nieco inne, niepowtarzalne połączenia. Tego nie da się opisać to trzeba poczuć :)

LA Bruket, Salt Scrub Sage/Rosemary/Lavender - organiczny peeling do ciała z soli morskiej. Doskonale przygotuje Waszą skórę na ciepłe dni i jednocześnie zapewni aromaterapeutyczne doznania w zaciszu własnej łazienki. W 100 % naturalny, bez zawartości zbędnych substancji jak sztuczne zapachy, związki chemiczne czy parabeny. Doskonale złuszcza martwy naskórek,wygładza, pobudza krążenie, a zawartość olejków z rozmarynu, lawendy i szałwii działa nie tylko tonizująco, antybakteryjnie i odżywczo, ale też wspaniale relaksuje i wycisza. Tak przygotowana skóra wygląda zdrowiej, jest jędrna, elastyczna, zregenerowana i doskonale nawilżona, a umysł odprężony i gotowy na kolejne dni.


Alba, Galenic Daily Hand Cream - niby tylko do rąk, ale może być także do stóp. Jest przeniesieniem receptury o aptecznej mocy do minimalistycznej, metalowej tubki. Gęsty, treściwy, a jednocześnie szybko wchłaniający się. Opracowany na maśle Shea, ekstrakcie z płatków nagietka oraz olejach: kokosowym, ze słodkich migdałów i owocni pomarańczy doskonale pielęgnuje, nawilża, wygładza, odżywia i zmiękcza, a także wspaniale regeneruje. Sprawi, że wasza skóra będzie delikatna jak nigdy dotąd i nieco słodko pachnąca ;)

Fridge, 1.6 Face Peeling - gęsty, kremowy peeling prosto z lodówki! Delikatny, naturalny i przeznaczony do każdego typu cery, rewelacyjnie sprawdzi się u każdej z Was! Zawarta w nim krzemionka doskonale złuszcza i oczyszcza, ekstrakt z bławatka bogaty w flawonoidy, sole mineralne i kasy organiczne działa przeciwzapalnie, a bergamotka nadaje delikatny, świeży zapach oraz łagodzi mikro urazy. Wystarczy jednominutowy masaż i już. Zrogowaciały naskórek zostaje usunięty,  cera nabiera blasku, jest wygładzona, elastyczna i oczyszczona oraz gotowa na dalsze zabiegi pielęgnacyjne. A wszystko to bez podrażnień czy przesuszenia.

Fridge, 4.1 Coffee Eye - w 100% naturalny krem pod oczy z zawartością ekstraktu z kawy arabica. Jego zapach pobudzi Was do życia, a przeciw obrzękowe działanie ukryje zmęczenie po długich, wiosennych imprezach. Redukuje opuchliznę, rozjaśnia zasinienia i fantastycznie pielęgnuje dosłownie wygładzając płytkie zmarszczki. Gęsta konsystencja kremu szybko się wchłania, stanowi idealną bazę pod makijaż, nie roluje się, delikatnie napina, jest niezwykle komfortowy, a nawilżenie jakie daje wyczuwalne jest przez całą dobę. Ponadto nie podrażnia, a jego skład bez zawartości konserwantów, alkoholu i związków syntetycznych pozwala skórze oddychać.

Aesop, Oil Free Facial Hydrating Serum - beztłuszczowe serum przeznaczone głównie dla cer mieszanych, tłustych i wrażliwych. Opracowane na aloesie, wzmocnione zieloną herbata oraz witaminami. Zapewni Waszej skórze dodatkowe nawilżenie i wspaniale wzmocni działanie kremu. Lekkie, szybko wchłaniające się, przynosi natychmiastowe efekty, delikatnie napina i łagodzi. Aloes doskonale odżywia oraz minimalizuje produkcję sebum, zielona herbata działa antyoksydacyjnie, a witaminy B i C regenerują, stymulują produkcję kolagenu oraz uelastyczniają zapewniając skórze zdrowy, promienny wygląd bez obciążenia. 



Tak prezentują się moje wiosenne niezbędniki, które sprawdzą się również niemalże u każdej z Was. A jak Wygląda Wasza wiosenna kosmetyczka? Co Wam wpadło w oko? Koniecznie dajcie znać :)

23.4.16

Zużycia w mini recenzjach

W ostatnim czasie udało mi się zużyć trochę kosmetyków, a tym samym zrobić nieco miejsca w łazience. Co prawda pustych opakowań uzbierało mi się więcej niż widzicie, ale tak to jest jak coś się położy w kilku miejscach to później się o tym zapomina... No nic, mimo wszystko zrobiło mi się lżej, a na półkach przejrzyściej choć muszę przyznać, że z niektórymi produktami rozstałam się ze smutkiem, a kilka z nich kupiłam już ponownie. W tej gromadce są też takie do których więcej nie wrócę, ale o tym poniżej. Herbata/woda/kawa/kakao/wino :) w dłoń i zapraszam do czytania.




Tołpa, SPA Eco, Aksamitny Krem-Mus pod prysznic i do kąpieli - ultra delikatny produkt o pięknym orzeźwiającym zapachu. W konsystencji przypomina trochę krem, doskonale oczyszcza i odświeża nie naruszając przy tym bariery ochronnej. Pozwala się zrelaksować, ponadto jest wydajny i godny wypróbowania.

Alba, Galeniczny Płyn do ciała i higieny intymnej - czyli  gęsty produkt o roślinno-ziołowym aromacie. Łagodny i wielofunkcyjny. Ja najczęściej stosowałam go do higieny intymnej i w tej roli sprawdza się fantastycznie. Nie podrażnia, doskonale oczyszcza, odświeża i łagodzi podrażnienia. W roli żelu pod prysznic również nie mam mu nic do zarzucenia. Chętnie kupię ponownie!

Loccitane, Żel pod prysznic Vanille&Narcisse - na początku kupił mnie mocnym, nieco słodkim zapachem, który po pewnym czasie zaczął mnie drażnić. Sam żel jest natomiast w porządku. Doskonale oczyszcza, nie przesusza skóry pozostawiając ją gładką, elastyczna i pachnącą. Wydajność na plus, niestety opakowanie jest denerwujące, a szczególnie aplikator. 

Rituals, Pianka pod prysznic Happy Buddha - zdecydowanie mój jeden z ulubionych produktów marki, a zapach przebija wszystko! Jedwabista konsystencja delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, a pomarańczowo-cedrowy zapach pieści zmysły. W efekcie umysł jest zrelaksowany, a skóra odświeżona, ale nie przesuszona. No bajka. Plus za ogromną wydajność i możliwość uzycia kosmetyku jako pianki do golenia <3

Yope, Mydło w płynie Vanilia Cynamon - uwielbiam te mydła i zużywam z namiętnością! Wydajne, łagodne, doskonale oczyszczają skórę dłoni nie wysuszając jej przy tym, za co ogromny plus! Do tego dorzucić trzeba świetny skład, piękny zapach i ładne opakowanie. No lubię i już.

Fitomed, Tonik nawilżający - niedrogi i naprawdę fajny tonik, które zachwycił mnie nie tylko całkiem niezłym składem, przyjemnym zapachem, ale też działaniem. Świetnie odświeża, tonizuje, łagodzi podrażnienia, a także nawilża pozostawiając skórę miękką, ukojoną i elastyczną bez uczucia napięcia czy oblepienia. Polecam.

Phenome, Krem do rąk Anti - Aging - mój ogromy ulubieniec. Charakteryzuje się lekką konsystencją i pięknym, cukrowym zapachem. Mimo swej lekkości naprawdę fantastycznie pielęgnuje, odżywia, zmiękcza, wygładza i nawilża wchłaniając się przy tym w mgnieniu oka. Co więcej, ma też bajeczny skład i jest nieziemsko wydajny! 

Bumble&Bumble, Thickening Conditioner - zużyłam i tyle. Nie zachwyciła mnie niczym bo mam wrażenie, że nie robi nic. Na pewno nie obciąża, ale też nie nawilża, może dodawała trochę objętości, ale efekt był naprawdę znikomy. Zapach ma przyjemny, a wydajność ogromną jednak ja jestem na nie. Nie za tę cenę...

Pat&Rub, Peeling Wyszczuplanie i Ujędrnianie - lubię od czasu do czasu do niego wracać, a raczej lubiłam. Za zadanie ma usuwać warstwę rogową naskórka i pobudzać krążenie i robi to, jednak niezbyt spektakularnie. Konsystencja jest tu rzadka, a ilość drobin niewielka. To raczej taki zdzierak to codziennego, delikatnego złuszczania, ale ja od tego mam szczotkę, która robi to znacznie lepiej no i nie muszę już za nią płacić :) Same rozumiecie.
PS. Tutaj post o szczotkach >klik<, a tu >klik< o samym szczotkowaniu.


Antipodes, Aura Manuka Honey Mask - bardzo przyjemna odżywczo-oczyszczająca maska po którą chętnie sięgałam szczególnie zimą. W łagodny sposób oczyszcza, ale nie tylko! Dzięki zawartości miodu manuka działa przeciwbakteryjnie, a także nawilżająco. W efekcie, po jej zastosowaniu, skóra odzyskuje prawidłowy poziom nawilżenia, jest jędrna, rozjaśniona i promienna, a wszystkie wypryski są wyciszone i szybciej się goją. Co więcej, naturalny, mandarynkowo-waniliowy zapach relaksuje i wycisza, a sama maska ma świetny skład i jest bardzo wydajna. 

Kiehl's, Midnight Recovery Eye - fajny, ale bez fajerwerków. Liczyłam, że usunie moje cienie pod oczami (ale czy cokolwiek jest w stanie je usunać?) i na początku coś tam rozjaśniał lecz później nie widziałam tego efektu wow. Ogólnie bardzo łagodny, lekki, szybko się wchłania i naprawdę nieźle nawilża, sprawiając, że skóra jest elastyczna, wygładzona, a zmarszczki mimiczne mniej widoczne. Wydajność i zapach na plus!

Pat&Rub, Krem pod oczy - bardzo lekki, a zarazem odżywczy krem. Naprawdę nieźle nawilża, uelastycznia, zapewnia uczucie komfortu, a do tego jest bardzo łagodny, nie powoduje podrażnień, szybko się wchłania i jest świetną bazą pod korektor czy ogólnie makijaż. Co więcej, ma świetny, naturalny skład i jest mega wydajny. Bć może jeszcze do niego wrócę choć nie jest moim nr. 1.

Sylveco, Ziołowy Płyn do płukania jamy ustnej - uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Przede wszystkim za świetny, naturalny skład bogaty w ziołowe ekstrakty, a także genialne działanie. Szybko i skutecznie oczyszcza z resztek pokarmowych, odświeża oddech, a przy tym nie podrażnia błony śluzowej i pozwala utrzymać prawidłowe pH. Do tego jest wydajny i niedrogi oraz zdecydowanie lepszy od płynów drogeryjnych.

L'oreal, Falshe Lash Superstar - całkiem niezła maskara z dodatkowym serum, które dodaje objętości, podkręca i niesamowicie wydłuża. Sam tusz natomiast dokładnie pokrywa rzęsy, przyciemniając je i nadając spojrzeniu wyrazistości. Nic się nie rozmazuje, nie osypuje itd., tusz trwa na rzęsach cały dzień i bez problemu daje się usunąć przy pomocy płynu micelarnego. Szczoteczka natomiast jest silikonowa, wygodna i precyzyjna. Warto zwrócić na niego uwagę.

Organique, Pianka pod Prysznic Milk - moja miłość! Ta pianka jest delikatna jak puch, a jej zapach tak niesamowity, że nie da się go opisać. W ultra delikatny sposób oczyszcza skórę, odświeża ją, a zawartość gliceryny, oczywiście organicznej, sprawia, że  po umyciu jest ona nawilżona, ukojona, miękka, a uczucie ściągnięcia czy pieczenia przechodzi w niepamięć. Dorzucić do tego trzeba sporą wydajność i niezwykłe umilenie kąpieli i mamy kosmetyk idealny. W użyciu jest już kolejne opakowanie. Cudo!

John Masters Organics,  Szampon i Mgiełka z serii Scalp - bardzo fajny duet. Szampon w łagodny acz skuteczny sposób oczyszcza, nie podrażniając przy tym skóry głowy. Doskonale odświeża, dodaje włosom blasku i objętości, świetnie też reguluje wydzielanie sebum przedłużając tym samym czystość naszej czupryny. Zapach jest tu ładny, ziołowo-roślinny, a sam szampon dobrze się pieni i jest bardzo wydajny. Sprej za zadanie ma wzmacniać cebulki i pobudzać wzrost włosów, po tym małym opakowaniu trudno mi powiedzieć czy aby na pewno to robi. Wiem natomiast, że nie obciąża, odbija włosy od nasady, łagodzi podrażnienia, a wygodny aplikator ułatwia aplikację. Składy oczywiście są tu nienaganne, a ładne,stylizowane na apteczne opakowania cieszą oko! Cóż więcej mogę napisać, mam ochotę na pełnowymiarowe opakowania <3

Bio IQ, Woda micelarna - łagodna, z cudownym składem i naprawdę dobra. Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę oraz oczy z makijażu i innych zanieczyszczeń  nie pozostawiając uczucia lepkości czy tłustości. Skóra jest gładka, czysta i gotowa na dalsze zabiegi. Świetnie sprawdza się też w roli toniku, odświeża i delikatnie napina. Więcej o tu >klik<.

MAC, Waterproof Brow Set - kolejny ogromny ulubieniec czyli wodoodporny tusz do brwi. I faktycznie, jest bardzo trwały, nie ściera się, w szybki sposób pomaga podkreślić i zdefiniować brwi, optycznie je zagęszczając i przyciemniając. Plusem jest tu też wygodny, mały i precyzyjny aplikator oraz kilka kolorów do wyboru. To już moje nie wiem które opakowanie i na pewno będą kolejne.

The Body Shop, Hemp Hand Protector - pojawiał się juz w denku kilkukrotnie i myślę, że pojawi się jeszcze nie raz. No co zrobić, dla mnie najlepszy, choć w ulubieńcach marca pisałam o czymś równie dobrym >klik<. Wracając jednak do niego... Gęsty, treściwy, odżywczy. Potrafi doprowadzić suche, spierzchnięte dłonie do porządku już po pierwszym użyciu. Nie wchłania się tak odrazu, szczególnie jeśli nałożymy go trochę więcej, ale to nic bo działanie to wynagradza. Skóra odzyskuje miękkość, staje się elastyczna, gładka i nawilżona, a podrażnienia zostają złagodzone. Minusem jest zapach jednak można się przyzwyczaić. 

Decleor,  Shine Control Oxygenating Fluid - lekki krem przeznaczony do pielęgnacji cery tłustej oraz mieszanej. Przyjemnie pachnie, szybko się wchłania, stanowi idealną bazę pod makijaż i naprawdę nieźle pielęgnuje. Dobrze nawilża, zmiękcza i uelastycznia, do tego jest łagodny, nie powoduje podrażnień i nadmiernego przetłuszczania cery, nie obciąża ani nie zapycha. U mnie sprawdził się bardzo fajnie i pewnie kiedyś skuszę się na całą tubkę.

Skin&Tonic, Steam Clean - czyli oczyszczający balsam pielęgnacyjny. Co tu dużo pisać, genialny! Gęsty, o nieco oleistej konsystencji, szybko i skutecznie rozpuszcza resztki makijażu i inne zanieczyszczenia z powierzchni skóry pozostawiając ją doskonale oczyszczoną , a jednocześnie elastyczną, nawilżoną i gładką. Dodatek olejków z eukaliptusa i mięty dodatkowo potęguje uczucie dogłębnego odświeżenia, relaksuje i zapewnia przyjemne doznania. Miałam tylko mały słoiczek, ale kosmetyk jest niesamowicie wydajny i wystarczył na kilka o ile nie kilkanaście użyć. Na poważnie rozważam zakup pełnowymiarowego opakowania.

Clinique, Chybby Stick w kolorze Two Ton Tomato - lubię za wszystko. Zaczynając od łatwej, bezproblemowej aplikacji niewymagającej użycia lusterka  poprzez delikatny, niewymuszony efekt na ustach, a kończąc na soczystym odcieniu czerwieni, który wpada nieco w koral. Wystarczy jedno pociągniecie aby usta były pokryte kolorem, a twarz zyskała wyrazu. Dorzucając do tego dużą wydajność i delikatne nawilżenie mamy produkt prawie idealny! Prawie bo trwałość nie jest tu najlepsza, ale mi to nie przeszkadza. Kolejna sztuka jest już w użyciu.

No to teraz dajcie znać czy któryś produkt Was zainteresował i macie ochotę na jego zakup? :)

3.2.16

Essentials

Dzisiaj post na szybko czyli moje niezbędniki w mini recenzjach. A już niedługo na blogu pojawi się post z ulubieńcami. Tymczasem zapraszam do czytania ;)







Sylveco, Lipowy Płyn Micelarny - naturalny, bardzo łagodny i skuteczny. Dokładnie usuwa makijaż i inne zanieczyszczenia z powierzchni skóry pozostawiając ją czystą, gładką i bez podrażnień. Minusem może być niezbyt ładny zapach, ale można się przyzwyczaić. Na plus przemawia natomiast niska cena, dobry skład i ładne opakowanie.

Aesop, Fabulous Cleansing Gel - gęsty żel na bazie oliwy z oliwek przeznaczony do skóry wrażliwej. Łagodnie i jednocześnie skutecznie oczyszcza skórę pozostawiając ją idealnie czystą, niemalże piszczącą, napiętą i gładką. Niestety może delikatnie przesuszać, ale kosmetyki nawilżające szybko załatwiają sprawę.

Clarisonic, Mia 2 - po kilku miesiącach nieużywania wyciągnęłam ją ponownie na światło dzienne i kolejny raz przekonałam się, że jest naprawdę genialna. Nie tylko świetnie i dogłębnie pomaga oczyścić skórę, ale też wygładza ją i napina. Nakładka sensitive, której używam jest naprawdę delikatna i nie podrażnia wrażliwej skóry. Polecam!

Aesop, Purifying Facial Paste - bardzo niepozorny, a zarazem skuteczny peeling do twarzy o kremowej konsystencji. Zawarty w nim kwas mlekowy rozpuszcza zanieczyszczenia na powierzchni skóry, a drobinki kwarcu dokładnie i skutecznie usuwają martwy, zrogowaciały naskórek w efekcie skóra jest dotleniona, dogłębnie oczyszczona, promienna i nieskazitelnie gładka, a o przesuszeniu czy podrażnieniach nie ma tu mowy.  

Aesop, Parsley Seed Cleansing Masque - czyli maseczka na bazie glinki, która nie tylko oczyszcza, ale też odnawia skórę. Ma fajną konsystencję, przyjemny, lawendowy zapach i fantastyczne działanie. Wystarczy 15 minut aby skóra była dobrze oczyszczona, gładka, napięta i rozświetlona. Maseczka nie przesusza i genialnie rozprawia się z niespodziankami. Lubię.

Fitomed, Tonik Nawilżający - bardzo przyjemny tonik w niskiej cenie. Ma dobry skład, pięknie pachnie i działa tak jak obiecuje producent. Tonizuje, nawilża i łagodzi podrażnienia. Jeśli poszukujecie dobrego, łagodnego toniku w niskiej cenie koniecznie sięgnijcie po ten od Fitomed.

Kiehl's, Ultra Facial Cream - śmiało mogę napisać, że to krem idealny! Mega szybko się wchłania,  nie zapycha skóry, nie powoduje przetłuszczania, a uczucie nawilżenia jakie zapewnia utrzymuje się przez cały dzień. Skóra w tym czasie jest elastyczna, gładka i odżywiona bez uczucia napięcia czy swędzenia. Krem stanowi idealną  bazę pod makijaż, a każdy podkład rozprowadza i trzyma się na nim idealnie. Dla mnie póki co najlepszy.

Pat&Rub, Krem pod Oczy - w 100% naturalny, łagodny i lekki, a przy tym bardzo odżywczy. Zaaplikowany na skórę wchłania się błyskawicznie, nie powoduje podrażnień i stanowi świetną bazę pod makijaż. Działanie odżywcze jest tu na 5, krem świetnie nawilża delikatną skórę pod oczami, uelastycznia ją i napina. 

Fridge by yde, Ostra Szczotka - niby ostra, a jednak idealna. Wykonana z naturalnego, końskiego włosia bardzo przyjemnie masuje skórę, nie powodując podrażnień i, kolejny raz to powtórzę, działa jak dobry peeling i balsam jednocześnie! Regularne jej używanie poprawia wygląd skóry o 100%.  Z dnia na dzień staje się ona coraz bardziej napięta, jędrna i gładka. Jej koloryt znacznie się poprawia, a cellulit staje się mniej widoczny. Niby taka mała, zwykła rzecz, a czyni cuda. Należy tylko sięgać po nią regularnie.

Kiehl's, Amino Acid Shampoo - czyli łagodny, odżywczy szampon, który sprawdzi się chyba u każdego. Świetnie się pieni, dobrze oczyszcza, a włosy po jego użyciu są niezwykle lekkie, puszyste i błyszczące. Większość szamponów podrażnia mój wrażliwy skalp, ten na szczęście tego nie robi. Plusem jest też jego zapach, delikatny, kokosowy, bardzo przyjemny.

Organique, Anti-Age Hair Mask - zdecydowanie moja ulubiona maska do włosów. Wystarczy zaledwie kilka minut i już. Włosy stają się odżywione, gładkie i błyszczące, a przy tym nie są obciążone. Maska nie przyspiesza też przetłuszczania, a jej winogronowy zapach zdecydowanie umila stosowanie i jeszcze długi czas utrzymuje się na włosach. Ja często stosuję ją w roli odżywki i bardzo mocno polecam <3 Nie zawiedziecie się.

Alba, Galeniczny Płyn do ciała i higieny intymnej - gęsty, super-delikatny żel o działaniu niemalże leczniczym. Ma fantastyczny skład, bardzo delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, a zawartość olejków eterycznych sprawia, że pozostawia przyjemne i długotrwałe uczucie odświeżenia. Ja stosuję go według przeznaczenia i w obu przypadkach sprawdza się świetnie. 

Pat&Rub, Otulający Balsam do Ciała -  już nie raz wspominałam, że uwielbiam balsamy tej marki i nadal to zdanie podtrzymuje. Lekka konsystencja kosmetyku szybko się wchłania, a naturalne substancje fantastycznie pielęgnują skórę. Nawilżają ją, uelastyczniają oraz wygładzają. Przy regularnym stosowaniu efekt ten jest długotrwały, natomiast delikatnie słodki, otulający zapach sprawia, że mam ochotę sięgać po niego co chwilę.

Marvis, Pasta do zębów - najlepsza! Zachwyca nie tylko ciekawym opakowaniem, ale też unikalnymi walorami smakowymi ponadto jest gęsta, kremowa, dobrze się pieni, świetnie usuwa płytkę nazębną, a tym samym wybiela zęby. Przyjemnie też odświeża. U mnie zagościła na stałe i nie chcę innej.

Clarins, Radiance Plus Golden Glow Booster do twarzy i ciała - dwa niepozorne produkty, które mają moc. Wystarczy dodać kilka kropel do ulubionego balsamu lub kremu, zaaplikować mieszankę na skórę, odczekać kilka godzin i gotowe. Skóra wygląda jak po wczasach pod palmami, a efekt ten jest bardzo naturalny i utrzymuje się prze kilka dobrych dni. Nie będę oszukiwać, że nie ma tu nieprzyjemnego zapachu bo jest, ale czuć go tylko przez chwilę po czym się ulatnia. Bardzo lubię tę dwójkę i polecam. Nie zrobicie sobie krzywdy, obiecuję ;)

Tak wygląda zestaw kosmetyków po który sięgam ostatnio regularnie. Znacie któryś z produktów, a może któryś szczególnie Was zainteresował? Dajcie znać :)

 
Szablon zrobiony przez CreativeLight.pl