Pokazywanie postów oznaczonych etykietą must have. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą must have. Pokaż wszystkie posty

13.9.15

MUST HAVE: Pure-Castile Soap - Dr. Bronner's

Dzisiaj krótko o mydłach i to nie byle jakich bo Pure-Castile Liquid Soaps - Dr. Bronner's to zdecydowanie najlepsze mydła w płynie ever! 



Ja swoja przygodę z nimi zaczęłam od jednej małej buteleczki, która jest już dawno zużyta, a skończyło się tak jak widać i wciąż mam ochotę na więcej. Mydła te są w pełni organiczne, a także wielofunkcyjne. Można je stosować na 18 różnych sposobów czyli niemalże do wszystkiego, m.in. do mycia ciała, twarzy, włosów oraz do prania, sprzątania, mycia naczyń, kąpania zwierząt czy czyszczenia pędzli do makijażu, a to tylko kilka przykładów. Skład Pure-Castile Soaps oparty został m.in. na oliwie z oliwek oraz olejach: kokosowym, jojoba oraz konopnym dzięki czemu mydła są niesamowicie łagodne, a przy tym skuteczne. 




Osobiście stosuję je głównie do mycia ciała i sprawdzają się wyśmienicie. Rewelacyjnie się pienią, delikatnie, ale dokładnie oczyszczają skórę, nie wysuszają jej, a nawet trochę nawilżają. Odkąd ich używam nie walczę już z przesuszeniem, a skóra po kąpieli jest gładka, miękka i nie woła o natychmiastowe nałożenie balsamu, masła czy olejku. Używam ich też do sprzątania i tutaj również nie mam nic do zarzucenia, świetnie usuwają brud oraz wszelkiego rodzaju osady, nawet z kabiny prysznicowej, a przy tym pozostawiają przyjemny zapach w całym domu. Do czyszczenia pędzli również są idealne i bez najmniejszego problemu rozprawiają się z każdym kosmetykiem kolorowym sprawiając, że pędzle są czyste, miękkie i gotowe do użycia.

Obecnie kastylijskie mydło dostępne jest w 9 wersjach z czego ja posiadam cztery: o zapachu zielonej herbaty - ma przyjemny, nieco słodki aromat, drzewa herbacianego - pachnie dokładnie tak jak olejki z tego drzewa, ziołowo i nieco "ziemiście"(?), ponadto wersja ta działa antybakteryjne, lawendy - zdecydowanie mój faworyt! pachnie bardzo naturalnie i pięknie, a przy tym relaksuje i uspokaja, a także róży - no cóż, ja róży tutaj nie wyczuwam, a jeśli to róża to nie tego się spodziewałam. Pozostałe warianty to migdał, mięta, eukaliptus oraz cytrusy. Jest też wersja bezzapachowa, polecana szczególnie dla dzieci i alergików.



To o czym muszę jeszcze wspomnieć to konsystencja, w tym przypadku jest rzadka, ale dzięki niedużemu otworowi bez problemu możemy dozować odpowiednią ilość mydła, a tego np. do umycia ciała potrzeba naprawdę niewiele, szczególnie jeśli używam go w duecie z myjką, przez co wydajność jest tu ogromna. Na uwagę zasługuje również fakt, że mydła te nie są testowane na zwierzętach, są odpowiednie dla wegetarian i wegan, posiadają certyfikat sprawiedliwego handlu, natomiast w ich składzie nie znajdziemy substancji syntetycznych, środków zagęszczających ani konserwantów. Po otwarciu ważne są przez 24 miesiące, a do wyboru mamy kilka pojemności m.in. 60, 236 i 472 ml. Ceny w zależności od pojemności wahają się od ok. 13 zł za 60 ml do ok. 43 zł za 472 ml.



Dla mnie mnie te kastylijskie mydła zdecydowane must have. Koniecznie je wypróbujcie! ;)

Znacie? Lubicie czy macie odmienne zdanie? A może macie ochotę je wypróbować?

26.7.15

MUST HAVE: Sylveco - Odżywcza Pomadka z Peelingiem

Dzisiaj kilka słów o pomadce. I to genialnej pomadce. Pierwszy raz spotkałam się z taką formułą gdyż mamy tutaj 2w1 czyli Pomadkę  z Peelingiem. Nie wiem czy jeszcze jakieś firmy mają coś podobnego w ofercie, ale nasz rodzima marka Sylveco ma i bardzo mnie to cieszy. 




W plastikowym, można by rzec zwyczajnym opakowaniu znajduje się naprawdę ciekawa zawartość o bardzo przyjemny, krótkim i w 100% naturalnym składzie. Po kolei znajdziemy w nim: olej sojowy, wosk pszczeli, olej z wiesiołka, cukier trzcinowy, lanoline, masło kakaowe, masło karite, betuline, wosk carnauba oraz olejek z gorzkich migdałów. Jak widzicie skład jest rewelacyjny. Cukier trzcinowy robi tutaj za środek ścierny, delikatnie, ale skutecznie złuszcza i naprawdę świetnie wygładza po czym się rozpuszcza. Natomiast mieszanka pozostałych składników działa na na usta jak najlepsze masło, otula je warstwą ochronną, która utrzymuje się długie godziny i wyśmienicie pielęgnuje. W efekcie usta są odżywione, zregenerowane, gładkie i odpowiednio nawilżone, a każda pomadka prezentuje się na nich perfekcyjnie. Przy regularnym stosowaniu kosmetyk zapobiega pękaniu i wysychaniu ust, natomiast przy problemach z opryszczką  pomaga złagodzić jej objawy, a wszystko to dzięki betulinie.





Cena pomadki w sklepie producenta wynosi 10 zł co jest naprawdę niską kwotą za tak rewelacyjny produkt. W opakowaniu znajduje się 4,6 g kosmetyku, który jest bardzo wydajny i wystarczy na wiele użyć. Wspomnieć muszę jeszcze o zapachu, jest on specyficzny, ale bardzo delikatny i wyczuwalny jedynie w opakowaniu. Smaku natomiast nie wyczujemy tutaj żadnego. Jeśli Wasze usta często są przesuszone, spierzchnięte z suchymi skórkami i poszukujecie produktu, który je wygładzi i doskonale odżywi, zregeneruje i ukoi to tą pomadkę bardzo mocno Wam polecam. Zdecydowanie HIT!











Znacie tę pomadkę? A może macie ochotę poznać?
Lubicie takie rozwiązania 2w1? Jakie produkty do ust lubicie i polecacie? Dajcie znać :)

23.7.15

MUST HAVE: Kiehl's - Creamy Eye Treatment with Avocado

Creamy Eye Treatment with Avocado to kolejny, po serum Midnight Recovery Concentrate  >klik<, kultowy produkt marki Kiehl's. Uwielbiają go kobiety na całym świecie i wcale się nie dziwię. Jest to najlepszy krem pod oczy jaki dane mi było używać, a tego typu kosmetyków miałam  już kilka. Zarówno tych droższych, jak i tańszych jednak nie wywarły na mnie większego wrażenia i nie robiły praktycznie nic, a jednak co jak co, ale skóra pod oczami wymaga szczególnej troski oraz głębokiego odżywienia i nawilżenia. 



Tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej, krem ten nie tylko działa jak należy, ale też jest niezwykle delikatny i przyjemny w stosowaniu. Jego gęsta, treściwa, niemalże maślana konsystencja bez większych problemów rozprowadza się po skórze i, co zaskakujące, naprawdę szybko wchłania. Kosmetyk działa jak opatrunek pozostawiając na skórze jedynie jedwabisty film ochronny, bez uczucia tłustości czy lepkości, a jego odżywcze działanie możemy odczuć niemalże natychmiast. Daje uczucie komfortu, idealnie odżywia, regeneruje, a także koi wrażliwą skórę pod oczami, a przy regularnym stosowaniu wzmacnia ją, uelastycznia oraz napina przez co wygląda zdrowo. Rewelacyjnie również nawilża, i to całodobowo! Nawet po demakijażu skóra jest gładka, miękka i odpowiednio odżywiona. No właśnie, bo krem ten jest świetny nie tylko na noc, ale też na dzień, a pod makijaż sprawdza się wręcz bajecznie. Nic się na nim nie roluje, a korektor trzyma się rewelacyjnie i co ważne, nie wchodzi w załamania! A zawsze miałam z tym problem, teraz już nie mam. 



Świetne działanie Creamy Eye Treatment to zasługa głównie trzech składników, a mianowicie: olejku z awokado, który to słynie ze swych właściwości nawilżających, beta-karotenu, który działa przeciwutleniająco, a także masła Shea, które zabezpiecza skórę przed odwodnieniem i ją uelastycznia. Jak już wspomniałam, krem jest niezwykle delikatny, nie podrażnia wrażliwej skóry pod oczami, nie powoduje alergii, a także nie migruje do oczu. Poza tym jest niesamowicie wydajny, a jego okres ważności to 6 miesięcy od daty otwarcia. Cały czas się zastanawiam czy uda mi się go w tym czasie zużyć ponieważ stosuję go już ponad 4 miesiące, a wciąż jest go jeszcze sporo. Koszt opakowania o pojemności 14 g to ok. 110 zł. Czy warto? Odpowiedź jest tylko jedna, TAK. Także jeżeli szukacie delikatnego kremu, który odżywi, nawilży, uelastyczni i napnie skórę pod oczami to nawet się nie zastanawiajcie tylko go kupujcie. Ideał!



















Miałyście może styczność z Creamy Eye Treatment? Co o nim sądzicie? 
Jaki jest Wasz ulubiony krem pod oczy? Co polecacie? Koniecznie podzielcie się swoimi typami :)

26.7.14

MUST HAVE - Shiseido - UV Protective Compact Foundation SPF30

Dzisiaj kolejny, a dokładnie drugi, post z serii "Must Have". Poprzednim razem pisałam o rewelacyjnym błyszczyku Clarins -Instant Light Natural Lip Perfector >klik<, a tym razem zapraszam na recenzję podkładu w kamieniu. UV Protective Compact Foundation SPF30 ma za zadanie chronić skórę przed uszkodzeniami wywołanymi negatywnym działaniem czynników zewnętrznych, takich jak promienie UV oraz przesuszenie. Wyjątkowo trwała formuła, odporna na wodę, pot oraz sebum zapewnia długotrwałe wykończenie makijażu, a jednocześnie troszczy się o zdrowie i piękny wygląd skóry w przyszłości. Jedwabiście gładka konsystencja podkładu doskonale rozprowadza się na skórze i zapewnia naturalny, matowy efekt wykończenia. Tak swój produkt opisuje producent, a poniżej możecie przeczytać kilka słów ode mnie :)


Zacznijmy od opakowania. Jak widzicie na zdjęciach jest ono niebieskie z żółtymi elementami. Jak dla mnie jest niezbyt ładne, ale kojarzy mi się z wakacjami. Ogólnie jest bardzo solidne i praktyczne. W środku poza samym podkładem znajduje się także lusterko oraz gąbeczka, która jest miękka i całkiem fajna. Kolor, który posiadam to Medium Beige z numerkiem SP60. W opakowaniu troszkę przeraża ponieważ jest bardzo ciemny. Ja mam jasną karnację, podkład zamówiłam przez internet i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, a raczej przerażenie kiedy otworzyłam puderniczkę i zobaczyłam ten brąz. Postanowiłam jednak zaryzykować, nałożyłam podkład gąbeczką i co? I kolor okazał się idealny. Oczywiście na zimę będzie za ciemny, ale teraz gdy od czasu do czasu używam samoopalacza jest super.


Aplikacja podkładu jest bajeczna. Możemy nakładać go na mokro lub na sucho. Ja zawsze wybieram tą drugą opcję. Niezależnie czy aplikujemy kosmetyk gąbką czy pędzlem efekt jest rewelacyjny. Podkład pięknie stapia się ze skórą, świetnie kryje i wyrównuje koloryt, a do tego jest niewidoczny oraz niewyczuwalny. Na pochwałę zasługuje również trwałość. Podkład trwa na skórze od rana do wieczora, nie ściera się oraz nie spływa nawet podczas upałów. Dla mnie bomba. Jeśli chodzi o mat to tutaj troszkę się zawiodłam ponieważ moja cera zaczyna świecić się już po godzinie czy dwóch, nie jakoś bardzo mocno, ale jednak. Na szczęście bibułki matujące czy delikatna poprawka załatwiają sprawę i cera nadal wygląda nieskazitelnie. Podkład nie przesusza skóry, nie zapycha, nie podrażnia, nie podkreśla porów ani suchych skórek. Myślę, że idealnie sprawdzi się na każdej cerze. Warto zwrócić też uwagę, że kosmetyk zawiera filtr SPF 30 co zapewnia nam średnią, ale zawsze to jakąś ochronę przed promieniowaniem UV. Ja jestem oczarowana tym produktem i ostatnio inne podkłady poszły w odstawkę. W opakowaniu znajduje się 12g, które wystarczą na długo. Cena UV Protective Compact Foundation SPF 30 np. w perfumerii Douglas wynosi 145 zł. Polecam :)



Na koniec mały bonus. Tak prezentuje się UV Protective Compact Foundation SPF30 na mojej twarzy nałożony pędzlem ;)


Znacie ten podkład? Lubicie? Stosujecie podkłady w kamieniu czy stawiacie na te płynne? Dajcie znać w komentarzach :)

16.7.14

MUST HAVE: Clarins - Instant Light Natural Lip Perfector

Dzisiaj pierwszy post "Must Have" czyli nowa seria postów na blogu. Pewnie zastanawiacie się o co chodzi? Już Wam tłumaczę. Ostatnio wpadłam na pomysł aby wprowadzić cykl postów, w których pokazywała będę kosmetyki, które uważam za niezbędne (bądź godne wypróbowania) oraz odpowiednie dla każdego. Na pierwszy ogień idzie tytułowy bohater czyli Błyszczyk do Ust firmy Clarins, który zawiera pigmenty rozświetlające 3D, a tym samym zapewnia efekt pełnych, gładkich ust. Producent obiecuje, że kosmetyk odżywia, naprawia i chroni usta podczas stosowania.


Jak się pewnie domyślacie polubiłam się z tym produktem, i to nawet bardzo. Już po pierwszej aplikacji wiedziałam, że to miłość ;) Natural Lip Perfector znajduje się w elastycznej tubce, z której bez problemu wycisnąć możemy odpowiednią ilość kosmetyku. Aplikacja jest niezwykle przyjemna, a wszystko to dzięki aplikatorowi w formie gąbeczki, który gładko sunie po ustach równomiernie rozprowadzając błyszczyk. Nie ma tu więc prześwitów, a do aplikacji nie potrzebujemy lusterka. Konsystencja Natural Lip Perfector jest lekka, błyszczyk nie klei się ani nie powoduje dyskomfortu. Dodatkowym plusem jest przepiękny karmelowy zapach, smaku nie wyczuwam żadnego.


Kolor, który posiadam to Candy Shimmer z numerkiem 05. Po wyciśnięciu mocno różowy jednak po aplikacji na usta staje się subtelny i delikatny. Ładnie podkreśla naturalny kolor ust, sprawia, że stają się pełniejsze oraz pięknie lśnią, a twarz jest rozjaśniona. Na pochwałę zasługuje trwałość, kosmetyk bez jedzenia wytrzymuje 2-3 godziny, podczas picia delikatnie się ściera, ale nadal jest wyczuwalny na ustach. No i na koniec kilka słów o właściwościach pielęgnacyjnych, które w tym przypadku są... rewelacyjne! Błyszczyk, tak jak obiecuje producent, naprawdę świetnie nawilża, regeneruje oraz koi, a wszystko to dzięki zawartości masła Shea, mango oraz witamin A i E, które także chronią przed wolnymi rodnikami.


Mały bonus czyli prezentacja na ustach ;):

Tubka o pojemności 12 ml kosztuje 69 zł, a do wyboru jest jeszcze 5 innych odcieni. Polecam :)
A może znacie już Natural Lip Perfector? Lubicie? Dajcie znać w komentarzach :)
 
Szablon zrobiony przez CreativeLight.pl